wtorek, 4 grudnia 2012

Czasy podróży koleją w regionie powróciły do stanu z 1946 roku



slajd z prezentacji. Autor: Andrzej Kizimowicz, "Historia połączeń kolejowych Zielonej Góry na przestrzeni wybranych lat z okresu 1945 -2012", prezentacja na "Konferencja kolejowa - Zielona Góra, 21.09.2012 r ."

sobota, 24 listopada 2012

"Zniszczyliśmy przez 70 lat, to co po 1871 r. zbudował aparat Bismarcka a co dostaliśmy w podarunku po 1945 r." Archeolodzy oprowadzą po okolicy.


Zaproszenie od ptkraj.pl

Region naszej „małej ojczyzny” jeszcze niespełna 70 lat temu politycznie należał do innego, silnego gospodarczo i najnowocześniejszego na kontynencie państwa europejskiego. Jego przywódcy, wygraną w 1871 r. wojnę, zamienili w źródło niebywałego rozwoju infrastruktury komunikacyjnej i komunalnej. Zarówno w metropoliach kraju, jak i na dalekiej prowincji, nastąpił rzeczywisty skok cywilizacyjny całego państwa w XX wiek.

Dzięki tym wszystkim okolicznościom, tereny położone wokół naszego miasta jeszcze niedawno posiadały największe na dzisiejszych terenach państwa polskiego nasycenie liniami kolejowymi i drogowymi. Ale „to se ne vrati”…

“Z pociągu już nie zobaczysz…” A szkoda, bo było co oglądać: pofałdowane przez lodowiec lasy i doliny rzeczne, grody i grodziska dawnych Słowian, dworki i pałace związane z największymi rodami całej Europy (w przeciwieństwie do Kresów Rzeczypospolitej, tutaj, na naszym terenie przeplatały się interesy wschodnich magnatów o feudalnej mentalności z nowocześnie zarządzającymi karierą polityczną i gospodarką rodami zachodniej Europy), miejsca pracy artystów, noblistów, alkowy pamiętające wspaniałe (dla badaczy dawnej kultury) romanse i mezalianse...

„Z pociągu już nie zobaczysz...” Dawni mieszkańcy co niedziela wsiadali w małe ciuchcie i gremialnie odwiedzali te wszystkie miejsca, wypoczywali, bawili się, uczyli przeszłości i kultury europejskiej. Codzienność spędzana na głębokiej prowincji, nie stanowiła dla nich przeszkody.

Część owych zabytków pozostała do dziś. Nikt na szczęście nie zniwelował wszystkich ozów i kemów, ani nie zasypał i nie zabetonował wszystkich starorzeczy, nie wyciął lasów. Legendy przetłumaczono z niemieckiego i czeskiego na język polski. Ciekawymi, niezwykle urokliwymi i oryginalnymi zabytkami, stały się już też stacyjki kolejowe i torowiska, które służyły turystyce tamtych lat...

Zniszczyliśmy przez 70 lat, to co po 1871 r. zbudował aparat Bismarcka a co dostaliśmy w podarunku po 1945 r. Dlatego „Z pociągu już nie zobaczysz...” Ale możesz to zobaczyć z okna samochodu.

Klub Miłośników Kolei Szprotawskiej, Polskie Towarzystwo Krajoznawcze i Miasto Zielona Góra zorganizowali w 2012 r. po raz pierwszy cykl wycieczek (rajdów) samochodowych po okolicy. Szlakami po bogatych w zabytki i krajobrazy wsiach i miasteczkach regionu, do których dawniej dochodziły linie kolejowe. Dla turystów, krajoznawców, nauczycieli, obieżyświatów, rodziców z dziećmi, dla wszystkich miłośników regionu, jego przeszłości, przyrody i kultury. Zwiedziliśmy już zabytki Kożuchowa, zabytki rejonu linii kolejowej Konotop – Sulechów oraz Krosno – Lubsko. Byliśmy w miejscach miłości pruskich cesarzy, córek Radziwiłłów, piastowskich książąt i niemieckich mniszek. Podziwialiśmy pałace i dwory, pradawne grodziska... Pora na podsumowanie roku pełnego przygód.

„Z pociągu już nie zobaczysz...”, ale pojedziesz samochodem i przeżyjesz piękne chwile. Ostatni rajd przed końcem świata odbędzie się 09 grudnia 2012 r. Ale już 27 listopada, we wtorek, w czeskiej knajpce „U Szwejka” dowiecie się od organizatorów, co będzie przedmiotem wycieczki. Przewodnik turystyczny, archeolog i historyk, czekają na Was przy ul. Westerplatte (naprzeciwko X-Demona) od godz. 20.

ptkraj.pl, 607 625 979

poniedziałek, 12 listopada 2012

Emocjonujące Święto Polskiej Niepodległości


(Fotografie z Gazety Poselskiej) Oto pierwsze z fotograficznie udokumentowanych zajść.  Jeden z miejscowych ortodoksyjnych rytów rzymskokatolickich zorganizował się dnia 11 listopada 2012 r., aby dookoła budynku parlamentu przy ulicy Wiejskiej w Warszawie poprowadzić Krucjatę Różańcową za Ojczyznę. Tłum okazał się tak znaczny iż wyznawcy owego rytu bez trudu stworzyli krąg podawszy sobie ręce podczas niezwykle emocjonującej nawet dla postronnych widzów celebracji zwanej egzorcyzmem.



















2. demonstracja








Bruk użyto do walk



niedziela, 4 listopada 2012

Powtórny pogrzeb Prezydenta RP na Uchodźstwie

W Dzień Zaduszny, 2 listopada 2012, wrocławianie mieli szczególną okazję oddać cześć doczesnym szczątkom Ryszarda Kaczorowskiego - ostatniego Prezydenta RP na Uchodźstwie, Wielkiego Polaka i bohatera, poległego ponad 2 i pół roku wcześniej w narodowej tragedii pod Smoleńskiem. Tym samym Wrocław stał się przedostatnim etapem tułaczki śp. Prezydenta przed jego ostatecznym pogrzebem w podziemiach katolickiego Kościoła Opatrzności Bożej w Warszawie.


Słowa odprawił zasłużony w walce o wolność Polski, sędziwy biskup Gulbinowicz, który w swym kazaniu postawił zebranym postać Ryszarda Kaczorowskiego za wzór, jednocześnie wyrażając głęboki żal z powodu Jego tragicznej śmierci. "To był wielki człowiek. kresowiak, wierny Bogu i Ojczyźnie, dobrze się rozumieliśmy" - wspominał swego przyjaciela. Obecna była też rodzina Zmarłego oraz m.in. prezydent miasta Rafał Dutkiewicz, znany działacz Solidarności z lat 80-tych.

Trumna, okryta uroczystą, piłsudczykowską flagą z orłem, wystawiona była przez cały dzień w uniwersyteckiej sali Oratorium Marianum i w pobliskim Kościele, gdzie odbyła się o godz. 17 msza św. sprawowana przez arcybiskupa Mariana Gołębiewskiego. Przypomniał on dzieje długiego i owocnego życia Ryszarda Kaczorowskiego. Pożegnanie zakończyło się o godz. 22, po czym trumnę Zmarłego, w asyście wojska, wyprawiono w ostatnią, powrotną podróż do Warszawy. Wrocławianie mieli wyjątkową możliwość oddania hołdu doczesnym szczątkom Prezydenta, której nie mieli nawet ci, którzy w tym samym celu w Warszawie czekali kilka godzin w kolejce do Belwederu w połowie kwietnia 2010 r.

Stało się tak niestety na skutek całej tragicznej serii zamian ciał ofiar katastrofy, dokonanych w Rosji. Tam, w Belwederze i w Kościele Opatrzności, przez ponad 2 i pół roku spoczywała pod tym nazwiskiem inna ofiara tej tragedii. Z tego też powodu trumna z ciałem tego Wielkiego Polaka musiała odbyć kolejną, już ostatnią ziemską wędrówkę do Krakowa, gdzie dokonano badań i identyfikacji oraz do Wrocławia, gdzie przeprowadzono sekcję. Miejmy nadzieję, że zakończy się też gehenna rodziny, która znów musiała przeżywać traumę związaną ze śmiercią głowy rodu.

Do dziś nie rozumiemy, jak można było błędnie zidentyfikować stosunkowo dobrze zachowane zwłoki w Rosji. Na możliwość dokonania pomyłki wskazywała już Żona Karolina Kaczorowska, której zwrócono niewłaściwą obrączkę. Bliscy zmarłych byli często ignorowani m.in. w procesie identyfikacji, podobnie jak to było w wypadku rodziny Anny Walentynowicz, której ciało również zostało podmienione.

Ryszard Kaczorowski był Prezydentem zaledwie przez niespełna półtora roku, tj. od śmierci swojego poprzednika Kazimierza Sabbata do momentu przekazania władzy pierwszemu przywódcy III RP, Lechowi Wałęsie, w 1990 r. Miał jednak niebanalny, heroiczny życiorys osoby zasłużonej w walce o wolność Polski, w którym nie brakowało momentów dramatycznych.

Urodzony w 1919 r. w Białymstoku w rodzinie pieczętującej się szlacheckim herbem, na całe życie związał się z harcerstwem. W czasie II wojny św. był członkiem Szarych Szeregów, związanym też z ZWZ. Z tego względu szybko, bo już w 1940 r. został aresztowany przez sowieckie NKWD, przeprowadzające czystki na białostocczyźnie. Więziony w Mińsku na Białorusi został skazany w 1941 na karę śmierci. Po stu dniach oczekiwania na egzekucję, zamieniono mu wyrok na dziesięć lat łagrów na Kołymie, w jednym z najbardziej oddalonych i surowych regionów Syberii. W następnym roku, jak tysiące Polaków, został zwolniony na mocy umowy Sikorski-Majski, po czym wstąpił do formującej się w Centralnej Azji armii Andersa. Odbył z nią cały szlak, od Iranu, przez Bliski Wschód do inwazji we Włoszech, gdzie wziął udział w sławnej bitwie pod Monte Cassino.

Po wojnie pozostał w Wielkiej Brytanii, ukończył szkołę handlu i został księgowym. Zaangażował się tam w tworzenie polskiego harcerstwa, sprawował funkcję Naczelnika i Przewodniczącego ZHP na Uchodźstwie od 1955 aż do 1988 r. Był aktywny na na forum Rady Narodowej (emigracyjnego sejmu). W 1986 r. został mianowany ministrem d/s krajowych w rządzie emigracyjnym, a w dwa lata później zaakceptowany przez Prezydenta Kazimierza Sabbata jako jego następca.

Po rozpadzie ZSRS, 22 grudnia 1990, podczas uroczystości na Zamku Królewskim, przekazał Lechowi Wałęsie insygnia władzy. Od tego czasu wielokrotnie bywał w Polsce, patronując różnym przedsięwzięciom związanym z harcerstwem i wspieraniem patriotyzmu. Był osobistością znaną i cenioną w Polsce i za granicą, odznaczany m.in. przez Jana Pawła II, królową angielską Elżbietę II, władze polskie, cztery polskie uczelnie uhonorowały go doktoratem honoris causa. Aż kilkadziesiąt polskich miast przyznało mu tytuł swojego honorowego obywatela.

Ostatecznie ciało Prezydenta spoczęło w sobotę, 3 listopada 2012 r. w wyznaczonym dwa lata wcześniej miejscu w Panteonie Wielkich Polaków katolickiego Kościoła Opatrzności Bożej w Warszawie. Obecna była Żona Karolina Kaczorowska wraz z córkami, przyjaciele Prezydenta, których reprezentował postawny podlasiak w kontuszu, Gniewomir Rokosz-Kuczyński. Przypomniał on patriotyczny etos rycerski obecny w życiu Zmarłego.

Katolicki arcybiskup Kazimierz Nycz powiedział, że Bóg wysłuchuje nasze modlitwy za zmarłych, niezależnie jak blisko jesteśmy od miejsca ich pochówku. Z kolei katolicki biskup drohiczyński Antoni Pacyfik Dydycz podkreślił ważność wiary i dążenia do prawdy w życiu człowieka i ich współistnienie. Powinniśmy dążyć do prawdy i wyjaśnić co się wydarzyło 10 kwietnia 2010 r. Obliguje nas do tego życie, pamięć i wielkie cierpienie ofiar katastrofy. Biskup porównał Zmarłego do Orląt Lwowskich, które oddały życie za Polskę i podkreślił aktualność hasła: Bóg, Honor i Ojczyzna.

Na pogrzebie nieobecny był premier Tusk, a Prezydenta Komorowskiego reprezentowała jego małżonka i szef Kancelarii. Przybyli natomiast znani politycy, np. Władysław Bartoszewski, liczni parlamentarzyści i przedstawiciele różnych organizacji, bractw kurkowych, harcerzy.

(łł)

środa, 31 października 2012

Zwłoki Prezydenta RP na Uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego wystawione na widok publiczny

Dziś, prawidłowo już zidentyfikowane ciało Prezydenta RP na Uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego, wystawione jest we Wrocławiu na Uniwersytecie Wrocławskim. Kaczorowski, jako harcerz brał udział w Kampanii Wrześniowej w 1939 roku, następnie w 1942 roku zapisał się do Armii Andersa. Po śmierci Kazimierza Sabbata w 1988 roku został mianowany Prezydentem RP na Uchodźstwie.

Zmarły w katastrofie w 2010 roku Prezydent był członkiem Związku Harcerstwa Polskiego w Londynie. Dekorowany był min. Orderem Orła Białego i Orderem Odrodzenia Polski; insygnia prezydenckie oraz w/w, przekazał w 1990 roku prezydentowi Lechowi Wałęsie. - Po niefortunnej pomyłce, kiedy to okazało się iż to nie On jest pochowany w prezydenckim grobie; na życzenie rodziny Jego ciało ma spocząć w Warszawie w Świątyni Opatrzności Bożejw Warszawie. Obecnie trwają warty przed Jego trumną w Oratorium Marianum, w holu gmachu Uniwersytetu Wrocławskiego.

rc

wtorek, 30 października 2012

Po wyborach na Ukrainie

Już po wyborach na Ukrainie. Dziś,  internowana Julia Tymoszenko prowadzi głodówkę protestacyjną przeciwko wyborczym uchybieniom. Już niemal zapomniano nieudanej próbie otrucia byłego prezydenta Juszczenki oraz tamtejszych fałszerstwach wyborczych. Wybierany obecnie parlament także poprzedziły liczne fałszerstwa. - Płacenie wyborcom za oddanie głosu ekwiwalentem,  trunkami wyskokowymi, fałszowanie recept, dowożenie do miejsca oddania głosu; przy czym dowóz opłacany był głosem na wskazanego kandydata-  były faktem.


Sytuacja ekonomiczna na Ukrainie jest zła; wyżywienie, opłaty za mieszkanie wynoszą tyle, ile w Polsce. Ukraińcy mają dochody o połowę mniejsze od Polaków i nie są w Unii Europejskiej. Trudno im się więc starać o pracę za granicą. Ludzie na najniższym szczeblu drabiny społecznej cierpią nędze. To oni wychodzą na ulicę lub wysyłają na nią swoje dzieci prosząc choćby o kromkę chleba. Jednak fałszerstwa to wybór na krótką metę, wybór człowieka który zdecydował się oszukać i będzie nieuczciwy również wobec swego wyborcy.

Pomarańczowa Rewolucja była pierwszym wydarzeniem, które rozpoczęło cykl reform na Ukrainie. Od tego czasu społeczeństwo z coraz większą świadomością dąży do demokracji oraz świadomości, że ma prawo decydować o sobie, że jest oderwane od Rosji, że ma jako państwo swoje prawa- autonomię i historię.

Dzięki Solidarności Społecznej Ukraińska Pomarańczowa Rewolucja stała się faktem.Faktem jest to, że to państwo żyje i chce żyć wolnością i autonomią i nadal ma nadzieję. Nadzieję na lepsze. Ludzie poparli świadomie min. tych polityków, którzy opowiadają się za demokracją i prawami człowieka. Co będzie dalej? Zobaczymy.

(r)

Zdjęcia:Ukraina z okresu pomarańczowej rewolucji (foto: Renata Ciechanowicz )

sobota, 22 września 2012

Festiwal kultury współczesnej rusza w sobotę 22.09 w Ziel. Górze



FESTIWAL KULTURY WSPÓŁCZESNEJ LOOK & SEE 2012

II edycja

Sobota, 22.09.2012

od godziny 18.00

 

Look & See 2012 to już II edycja odbywającego się równolegle festiwalu kultury współczesnej. To cykl imprez prezentujących obecne zjawiska w dziedzinie sztuk wizualnych oraz dźwiękowych. Niezależni twórcy muzyczni i intermedialni przedstawiają nowe nurty artystyczne, niejednokrotnie niszowe i nowatorskie. Na wspólnej przestrzeni zderzą się dwa rodzaje kultury – sztuka i rozrywka. Look & See to niecodzienne wydarzenie, w którym wezmą udział zarówno ludzie związani ze światem sztuki – muzycy,  plastycy oraz ludzie teatru, a także kabareciarze i aktywiści.
O odpowiednią dawkę doznań muzycznych zadbają artyści z całej polski, w tym także z Zielonej Góry. Na scenie pojawią się także muzyczni eksterminatorzy z Antysceny! Za oprawę audiowizualną odpowiadają: eXaVi C.R.L. &; EVA-line. Festiwal Look & See 2012 to nie tylko dobra muzyka. W części kabaretowej zapowiedziała swój udział Inicjatywa Sceniczna FRUUU, a także kabaret Tiruriru oraz grupa warsztatowa FRUUU. W części teatralnej Katarzyna Sobieszczak w solowym programie zaprezentuje trzy teatry z Zielonej Góry. Dalsza część programu przewiduje wystawę malarską oraz pokaz grafiki, fotografii i wideo art.

 

 

SCENA KABARETOWA
INICJATYWA SCENICZNA FRUUU WRAZ Z GRUPĄ WARSZTATOWĄ – Polska grupa artystyczna, którą założono w  czerwcu 2010 roku w Zielonej Górze. Założycielami grupy są Kajetan Suder, Michał Malinowski oraz Paweł Pieniążek. Program Fruuu opiera się na luźnej współpracy kilkunastu artystów, a także sympatyków kabaretowej improwizacji i kabaretu. W kwietniu 2011 roku członkowie Inicjatywy utworzyli stowarzyszenie o tej samej nazwie.
Grupa angażuje się w liczne wydarzenia artystyczne i czynnie działa w Zielonogórskim Zagłębiu Kabaretowym występując cyklicznie między innymi w studenckim klubie „U Ojca”. Fruuu prowadzi także warsztaty improwizacji na terenie Zielonej Góry i Sulechowa. Byli na Przystanku Woodstock w latach 2010 i 2011 w ramach Akademii Sztuk Pięknych.
KABARET TIRURIRU Zielonogórski kabaret powstały w 2011. Grupa, w której skład wchodzą Łukasz Dołęga, Bartek Sikora, Piotr Zdanowicz, Marcin Woźny, Olga Dawidowicz oraz Magdalena Kędzia mogą poszczycić się główną nagrodę festiwalu Grand Prix. Kabaret został również doceniony na Lidzbarskich Wieczorach Humoru i Satyry, gdzie otrzymał wyróżnienie za skecz „Wybory”

KATARZYNA SOBIESZEK SOLO – Komediantka, satyryczna i standuperka, która na co dzień występuje z kabaretem Made In China.











PROGRAM 

DUŻA SCENA MUZYCZNA

TESLA POWERDuet, który w swojej twórczości dokonuje subtelnego połączenia różnorodnych, wyraźnych emocji oraz stylów takich jak IDM, EBM, industrial, noise czy tribal-electronics. Grupa od początku swojej działalności w 2007 prezentuje muzykę nastawioną niechętnie wobec stagnacji i oczywistości. Zamierzeniem artystycznym Tesla Power jest eksploracja tematów futurystycznych Dystopii, podświadomości oraz relacji pomiędzy technologią a duchowością. Duet składa się muzyka Tomasza „Paska” Pasa oraz wokalisty Mateusza „Salo” Siemiona.

WIELORYB – Zespół pochodzący z Gdańska. Prekursor polskiej sceny industrialnej, który miał swój debiut na początku lat 90. Obecnie formacja Wieloryb to mocna muzyka elektroniczna: hardcore noize/rythmic noize/folk noise. W ubiegłym roku została wydana płyta zespołu pt. „Empty”, która okazała się sukcesem. Wydawcą jest niemiecka wytwórnia Hands Production. W 2011 roku Wieloryb wystąpił na prestiżowym Festiwalu Forms of Hands oraz Maschinenfest w Niemczech, a także na Antyscena Festival w Polsce. W tym roku zostanie wydana ich druga płyta.

SALAMAN TRIPPA – Producent, multiinstrumentalista, kompozytor oraz
psychonauta. Od wczesnych lat młodości zainspirowany muzyką, którą postrzega jako
środek do przeżywania głębszych doznań. Przekonanie to zrodziło się u artysty we wczesnych latach dziecięcych, kiedy to zastanawiał się w jaki sposób człowiek  potrafi klasyfikować i odróżniać odpowiednie zestawy dźwięków.
Salaman Trippa poruszając się w obrębie triphopu i dubu zaczął eksperymentować z jego urozmaicaniem, zakwaszaniem, manipulacją przestrzenną i tworzeniem silnego wydźwięku emocjonalnego w celu znajdywania mistycznego pierwiastka, co zaowocowało silną ewolucją w jego twórczości. Jego twórczość przyjęła formę tripstepowej podróży okraszonej neurodubową pulsacją. Tworzy muzykę, w której zapuszcza się w rejony mocno rytualne, przesiąknięte niepokojem i szamanizmem. Muzykę opartą na głębokiej podróży do wnętrza dźwięku, duszy oraz materii za pomocą niskich basowych brzmień połączonymi ze skażonymi krajobrazami mrocznego, ambientowego posmaku oraz organicznymi pulsacjami cząsteczek nasączonych żywą, wszechobecną i wprowadzającą w trans melodią.
Muzyk do produkcji swoich utworów używa zarówno typowej elektroniki: kontrolery midi, syntezatory i sampler, jak również wykorzystuje żywe instrumenty klawiszowe, etniczne, gitarę oraz bas. Jego pierwsza płyta „Struktury infekcji neuronu” ukazała się w 2010 roku. Obecnie pracuje nad drugim albumem, do którego singiel pt. „HPPD” ujrzał światło dzienne w roku 2011.

SABES – Muzyk, który zaczynał jako acid/hard techno DJ. Po przeprowadzce z rodzinnej Polski do Wielkiej Brytanii studiował technologię muzyczną. Z jednej strony był zafascynowany inną kulturą, z drugiej zaś czuł się w niej obco. Kiedy w końcu się odnalazł, wyraził swoją dezorientację i złość w dziele artystycznym. W ten sposób narodził się Sebes. Pseudo artystyczne to akronim jego imienia i jednocześnie słowo oznaczające w języku hiszpańskim „wiedzieć”. To słowo klucz podkreślające świadomość, bycie świadomym świata otaczającego ciebie, bycie świadomym tego ze żyjesz.
Pod wpływem klasycznego industrialu i projektów lat 90. takich jak Asche, Imminent, Synapscape oraz Iszoloscope, Sabes osiągnął niesamowitą i energetyczną mieszankę wybuchowych beatów, skomplikowanych sekwencji dźwiękowych, obłąkanych sampli i plątaninę mrocznych tekstur noisu. Twórczość artysty to ekscytująca kombinacja miażdżących beatów oraz organicznych linii basowych, a także harsh industrialu przeplatanego z dźwiękowymi sferami dark ambientu.

DEFACEMENT – Świeży i obiecująco zapowiadający się jednoosobowy projekt. Defacement powstał w 2011 roku jako wynik wieloletnich poszukiwań i eksperymentów muzycznych. Artysta w ubiegłym rok zaprezentował pierwsze utwory, które ilustrują jego styl, czyli rythmic noise. W muzyce Defacement’a da się odnaleźć liczne inspiracje twórcze. Wśród nich są takie formacje jak Wieloryb, S.K.E.T, Config.sys oraz Converter. Oddziaływanie na charakter twórczości muzyka miał również szeroko pojęty hałas i różnego rodzaju mechaniczne dźwięki. Od początku powstania, Defacement skupia się na dawaniu ujścia swoim pasjom, którymi są hałas i rytm.

SOBEK – Muzyk, który swoje pierwsze eksperymenty z dźwiękiem rozpoczął już w roku 2003, przełomem okazał się jednak rok 2009. Powołano do życia wówczas kolektyw o nazwie  Dirty Peach, będący również cyklem imprez z muzyką o industrialnym pochodzeniu. Głównym rdzeniem twórczości muzyka jest industrialne techno, ale sięga on także po rhythmic noise, IDM i dub.
Tektoniczny puls, przemysłowe efekty, masywne drony, mechaniczne dzwięki oraz gwałtowny i potężny bas to to co można się spodziewać po emanujących surową energią setach Sebka. Jego główne inspiracje oscylują wokół działalności takich wytwórni jak CLR, Downwards, Ostgut Ton, Ant-Zen czy Stroboscopic Artefacts. Aktualnie pracuje nad debiutanckim materiałem.

GHULLUS – DJ i początkujący producent obracający się
w brzmieniu psychodeliczno-tantrycznych dźwięków pochodzących z „nie z tego świata”.

FAX – DJ prezentujący muzykę z nurtu Industrial, Power Nosie i IDM.

czwartek, 20 września 2012

Gdy Zielona Góra pustoszeje








Z zielonogórskiego pejzażu coraz szybciej znikają miejsca, które ongiś zasiedlała bohema naszego miasta. „Bohomaz” spod BWA odszedł do wieczności, podobnie jak i kluby studenckie „Zatem” i „Karton”, niedawno zamknięte pod dość wymijającym powodem. Tytuł od redakcji.

Adam Fularz


Jacek Uglik („Zielona Góra, miasto zombich”) dość trafnie podsumował Zieloną Górę jako miasto zdominowane przez emerytów i rencistów. Ta wizja „miasta spokojnej starości” już się ziszcza. Najbardziej jednak szkoda jedynego miejsca które w Zielonej Górze reprezentowało światowy poziom - skłotu Awarii. 

Skłot jak skłot, czyli pusty budynek zajęty przez młodzież, miejsce w którym organizowano koncerty zagranicznych grup. Grał tu chyba cały świat, a na imprezy ściągał nawet spory tłumek. Afisze w stylu „Spokojnie - to tylko awaria”, nie podające jednak miejsca owej niezbyt legalnej „awarii”,  zapowiadały coraz to bardziej egzotyczne klimaty muzyczne. Jak na typowy skłot przystało, był tu i skłotowy pies, i ściany pokryte ars murale. Całość ożywała tylko w czasie weekendów. 

Klub w zasadzie wyglądał jak zwykła brytyjska czy irlandzka knajpa, położona na bocznej ulicy, przerobiona ze zwykłego domu z salą koncertową urządzoną w salonie gościnnym. Tyle że w Polsce tkwiącej mentalnie we wciąż mocno komunistycznej codzienności, ten był reliktem lepszej cywilizacji. Zielonogórska „Awaria” odeszła w niebyt z chwilą zmiany właściciela budynku. Nowy już nie chciał by gościł w nim lokalny kolektyw tworzący ducha tego miejsca. 

Dziś miłośnicy offu i alternatywy, dawni bywalcy „Bohomazu” czy „Awarii”, zaludniają puby i sale koncertowe Wielkiej Brytanii lub Irlandii. W 2005 i w 2006 roku miały miejsce dwie fale gigantycznej emigracji właśnie tych grup społecznych z naszego miasta. Jeszcze niedawno zaludniali ławeczki pod BWA, dziś zarabiają w trzy dni tyle, ile zarobiliby w Polsce przez miesiąc. To właśnie oni ściągają do Anglii i Irlandii swoich przyjaciół. Osoby, które w Zielonej Górze mieszkały kątem u rodziców, tam wynajmują apartamenty w dość burżuazyjnie wyglądających rezydencjach. Emigracja dla młodych i obytych okazała się windą do świata innych relacji.

I trudno się im dziwić. Co niby miało ich zatrzymać w Zielonej Górze? Któż chciałby mieszkać w mieście, na którego deptaku w sobotni wieczór poza sezonem nie dzieje się wiele, a całe centrum miasta w apogeum weekendu robi  wrażenie wymarłego? I tak w Zielonej Górze wciąż dzieje się nadzwyczaj sporo jak na miasto błyskawicznie wyludniające się z młodych ludzi. Niemniej, trudno milcząco przejść obok widocznych symptomów rozpadu życia kulturalnego miasta, trudno nie zauważyć zbiorowego exodusu zielonogórskiej bohemy. 

Dziś, aby spędzić udany weekend bliżej rdzenia współczesnej polskiej kultury i sztuki, trzeba wyjechać z Zielonej Góry do innego, większego miasta. Niestety, z racji fatalnych połączeń komunikacyjnych (szczególnie do Wrocławia) jest to trochę trudne. Jeśli więc już ktoś wyjeżdża, to często na stałe. W Zielonej Górze młodych ludzi trzyma jedynie uniwersytet, ale absolwenci tuż po odebraniu dyplomu ukończenia studiów, uciekają stąd. W odróżnieniu od innych miast zachodniej Polski, nie posiadamy aury miasta, w którym coś się dzieje. Zieloną Górę wystarczy porównać choćby z gwarnym Rzeszowem, o innych miastach nie wspominając, aby uznać swoje miasto za miasto odrętwiałe i na wpół martwe. 

Ilu mieszkańców mieszka wg ciebie w Zielonej Górze?