Zielona Góra nie będzie także stolicą regionu z obecnym systemem transportowym. Do Opola, miasta o takiej samej liczbie ludności jak Zielona Góra, koleją na poranny szczyt komunikacyjny do miasta dojeżdża wg badań niezależnego audytora 5700 osób (z tym że mają też po co dojeżdżać). W Zielonej Górze w porannym szczycie mowa jest o kilkuset osobach- może tylko 400 albo 600 z czego ponad połowa to kolejarze, zresztą wystarczy przejść się rano i policzyć. Kolej nie funkcjonuje poprawnie w żadnej z relacji wokół Zielonej Góry. Pociągi kursują wolno- z prędkością handlową rzędu 30 km/h, nader rzadko- zwykle co kilka godzin, co powoduje że niemal nikt z nich nie korzysta, poza kolejarzami i ludnością z wiosek skazanych na ten środek transportu. Władze samorządowe poniosły druzgoczącą porażkę w reformowaniu kolei regionalnych. Już nawet zwykli zjadacze chleba zauważają że np. w Zachodniopomorskim „to mają kolej”, a w województwie lubuskim jest coś nie tak.
A to dzięki kolei- jej wygodzie i szybkości podróży jaką ten środek transportu daje, Zielona Góra mogłaby odzyskać pozycję stolicy regionu. W Leeds, gdzie mieszkam, udział kolei w przewozach do centrum pobliskiego Manchesteru wynosi aż 40 %. W naszym regionie udział kolei w jakiejkolwiek relacji zwykle oscyluje wokół co najwyżej kilku procent, a w przewozach transgranicznych 3,08 procenta (dane z 2004 r.).
Komunikacyjna stolica regionu?
Do Świebodzina, Szprotawy i Głogowa w 35 minut, do Żar i Kożuchowa w 20 minut, do Żagania i Lubska w 25 minut, do Gubina w 40 minut- to czasy przejazdu jak najzupełniej możliwe, tylko że nie w Polsce, której nie udała się droga do demokracji. W światowych rankingach wolności kraj jest klasyfikowany poniżej Panamy czy Jamajki, zaliczany do wadliwych demokracji (Democracy Index 2010). Wystarczy przejechać z sąsiednich RFN, by nie mieć większych wątpliwości, w jakim to demokratycznym imperium się znaleźliśmy. Dowody- czyż nie świadczy o tym stan infrastruktury, majątku zarządzanego przez instytucje Państwa?
Można mieć nadzieję, że być może po jakiejś demokratycznej rewolucji i obaleniu status quo sytuacja może się poprawi. To sprawny system transportu regionalnego mógłby uczynić z Zielonej Góry prawdziwą stolicę regionu, do której wpada się na zakupy czy do teatru, podobnie jak ma to miejsce z Poznaniem czy Wrocławiem. Przecież przed wojną przez to województwo pociągi mknęły z prędkościami rzędu 160 km/h!
Dzisiaj dawne linie wysokich prędkości rozkradziono, jak tą z Lubska do Gubina. Nie istnieją nawet połączenia do 100-tysięcznych miast w sąsiedztwie Zielonej Góry- Legnicy, Cottbus czy Gorzowa. Samorządy przez lata tylko bezczynnie patrzyły na to jak PKP lokuje większość środków na modernizacje linii w innych województwach. Dziś linie kolejowe w woj. Lubuskim to ruina, a jego mieszkańców ograbiono z wartej setki milionów infrastruktury.
Tak źle z koleją nie jest chyba w żadnym regionie tej części Polski. Nawet w Polsce można: w wielu innych województwach kolej funkcjonuje całkiem poprawnie, jak np. w woj. Opolskim, gdzie w szczycie pociągi osobowe kursują co 30 minut. W woj. Mazowieckim powołano nawet dwie nowe spółki samorządowe do obsługi połączeń, podobne plany realizuje wiele innych samorządów, tylko nie nasz.
A może dolecieć?
Władze samorządowe poniosły także dotkliwą porażkę w dziedzinie portu lotniczego w porównaniu z wyczynami innych samorządów. Port lotniczy, ulokowany wcale nie daleko od centrum miasta (jedna trzecia portów lotniczych w Polsce jest ulokowana dalej niż ten zielonogórski, niekiedy dystans sięga nawet ponad 60 km!) jest niewykorzystany, jego liczba pasażerów jest kilkudziesięciokrotnie niższa niż np. portu w Rzeszowie. Mimo zapowiedzi zmian, port nadal jest państwowy- państwowy jest sam terminal, kompletnie nieprzystosowany do szybkiego odprawienia pasażerów samolotu tanich linii.
Władze od wielu lat nie potrafiły porozumieć się i dostosować portu pod tanie linie lotnicze. W tej dziedzinie Zieloną Górę wyprzedziła cała Polska- do innych miast latają tanie linie wożące setki tysięcy pasażerów rocznie, do nas latają ciężko subsydiowani przewoźnicy których roczne przewozy to równowartość 10 kursów boeingów tanich linii. A tanie linie się nie pojawią póki port nie będzie miał kompetentnych managerów i bezpiecznego systemu podejścia precyzyjnego takiego jaki mają wszystkie pozostałe porty lotnicze w tym kraju.
W sprawie portu nie zrobiono dosłownie nic, poza subsydiowaniem państwowego przewoźnika sumami za które skusiłoby się wiele tanich linii mogących dowozić turystów z Europy nad lubuskie jeziora. Zresztą jest to stereotypem jakoby port lotniczy musiał funkcjonować wokół jakiegokolwiek większego miasta- w wielu krajach z powodzeniem rozwijają się porty lotnicze zupełnie na prowincji, z dala od większych ośrodków miejskich, czego przykładem jest irlandzki port Shannon obsługujący kilka milionów podróżnych rocznie. Do Polski wracając, w Rzeszowie port lotniczy wielkim kosztem rozbudowano do rangi portu transkontynentalnego, mimo że brak było takiej potrzeby, a loty do USA zafunkcjonowały jedynie na krótko.
czwartek, 28 lipca 2011
środa, 27 lipca 2011
Biegni Summer Jam - 30 lipca w Zielonej Górze
Zapraszamy 30 lipca na skatepark w Parku Tysiąclecia w Zielonej Górze na III edycję BIEGNi SUMMER JAM. Zagrają: MIUOSH, WBITA NA BITA, ZGAS & BIKO1, ZIOŁOZIOŁO i inni... Zatańczą: TABASCO BERAK REBELS, LUBUSKA AKADEMIA C WALK. Odbędą się ponadto zawody skatebordowe w kategorii do lat 14 i w kategorii open oraz graffiti jam. Widzimy się tam!!!
czwartek, 14 lipca 2011
Zielona Góra- o czym dyskutować?
Zielona Góra, rzekomo 117- tysięczne, a prawdopodobnie jedynie 80-tysięczne blokowisko wśród lasów, mieszkańcom Polski w zasadzie z niczym się nie kojarzy. Kabarety to raczej pieśń przeszłości, dziś nowych gwiazd kabaretu w Zielonej Górze- brak. Tutejsze bloki to w większości slumsy wg zachodnioeuropejskich kryteriów. Miasto nie ma niemal żadnego znacznego przemysłu, jest wymarłe kulturalnie.
Wystarczy sobie porównać ilość ludzi w centrum naszego miasta w sobotni wieczór z tłumami wypełniającymi serca innych miast w weekendowe wieczory, by przekonać się jak daleko Zielona Góra wymarła kulturalnie. Zielona Góra to miasto z którego młodzi ludzie gremialnie emigrują zaraz po zakończeniu okresu edukacji, nie zastanawiając się dwukrotnie nad tą decyzją.
Jak pokonać upadek kulturalny i społeczny naszego miasta, jak zatrzymać kapitał ludzki? Jak uciec od widma Stadtschrumpfung- wyludniających się miast, które majaczy już w Guben, odległym o 50 km niemieckim mieście które straciło 1/3 swych mieszkańców w ciągu ostatnich kilkunastu lat?
Moim zdaniem, zdaniem ekonomisty specjalizującego się w ekonomice miast i regionów, nasze miasto musi wreszcie obudzić się z letargu i zacząć konkurować z innymi dużymi ośrodkami zachodniej Polski: Wrocławiem i Poznaniem. Zielona Góra musi stać sie centrum regionalnym dla Zachodniej Polski, o czym około 2006 roku wspominał na łamach lokalnej prasy ks. dr Andrzej Draguła.
Inaczej, jeśli władze miasta będą dalej oddawać pole walkowerem, rolę centrum tego regionu podzielą między siebie Poznań i Wrocław, a nasze miasto czeka w długofalowej perspektywie jeszcze silniejszy odpływ mieszkańców, szczególnie tych młodych. Warto pytać, jakie funkcje powinna spełniać Zielona Góra jako stolica regionalna, warto też mówić jak sobie radzą z tą rolą inne miasta kraju.
Wystarczy sobie porównać ilość ludzi w centrum naszego miasta w sobotni wieczór z tłumami wypełniającymi serca innych miast w weekendowe wieczory, by przekonać się jak daleko Zielona Góra wymarła kulturalnie. Zielona Góra to miasto z którego młodzi ludzie gremialnie emigrują zaraz po zakończeniu okresu edukacji, nie zastanawiając się dwukrotnie nad tą decyzją.
Jak pokonać upadek kulturalny i społeczny naszego miasta, jak zatrzymać kapitał ludzki? Jak uciec od widma Stadtschrumpfung- wyludniających się miast, które majaczy już w Guben, odległym o 50 km niemieckim mieście które straciło 1/3 swych mieszkańców w ciągu ostatnich kilkunastu lat?
Moim zdaniem, zdaniem ekonomisty specjalizującego się w ekonomice miast i regionów, nasze miasto musi wreszcie obudzić się z letargu i zacząć konkurować z innymi dużymi ośrodkami zachodniej Polski: Wrocławiem i Poznaniem. Zielona Góra musi stać sie centrum regionalnym dla Zachodniej Polski, o czym około 2006 roku wspominał na łamach lokalnej prasy ks. dr Andrzej Draguła.
Inaczej, jeśli władze miasta będą dalej oddawać pole walkowerem, rolę centrum tego regionu podzielą między siebie Poznań i Wrocław, a nasze miasto czeka w długofalowej perspektywie jeszcze silniejszy odpływ mieszkańców, szczególnie tych młodych. Warto pytać, jakie funkcje powinna spełniać Zielona Góra jako stolica regionalna, warto też mówić jak sobie radzą z tą rolą inne miasta kraju.
poniedziałek, 11 lipca 2011
Lata upłynęły, transport zbiorowy przez granicę nadal nie istnieje
3,5 roku temu zorganizowaliśmy demonstrację na moście granicznym w Słubicach (na przedłużeniu ul. Jedności) aby zaprotestować przeciwko polityce transportowej która powoduje że przez granicę można się przedostać jedynie samochodem. W demonstracji uczestniczyła część z 800 delegatów międzynarodowego zielonego uniwersytetu odbywającego się w tych dniach w Słubicach i Frankfurcie.
W Słubicach brak jest komunikacji autobusowej do Frankfurtu nad Odrą, mimo że przed drugą wojną światową mostem przez Odrę przejeżdżał tramwaj. Pasażerowie podróżujący z Berlina do Zielonej Góry i wielu innych miast woj. lubuskiego muszą od lat na pieszo pokonywać dystans z dworca kolejowego we Frankfurcie do oddalonego o 4 km dworca w Słubicach.
Jest to już trzeci protest na moście w tej sprawie. Taka sama sytuacja ma miejsce w Gubinie i Kostrzynie- tam również przed wojną rozdzielone granicą części miast łączyły linie tramwajowe, dziś brak jest nawet linii autobusowych.
Szczególnie w Słubicach nie działa poprawnie transgraniczna komunikacja kolejowa. Połączenie z Rzepina przez Słubice do Frankfurtu nad Odrą obsługuje komunalny monopolista, przewoźnik Przewozy Regionalne spółka z o.o.. Używa w tym celu ważącej 100 ton lokomotywy i dwóch- trzech 30-tonowych wagonów pasażerskich, w sumie skład jest co najmniej 5 razy bardziej energochłonny od autobusu szynowego. Osobowy pociąg –widmo kursuje dwa- trzy razy dziennie i przewozi niewielką liczbę pasażerów.
Gdyby władze województwa, zamiast bez przetargu, w niejasny sposób przekazywać dotacje dla Przewozów Regionalnych na obsługę takich połączeń przestarzałym i nierentownym taborem z częstotliwością która nikomu już nie służy, rozpisałyby przetarg na obsługę tych połączeń, to za takie same koszty dotacji prywatny przewoźnik mógłby zaoferować połączenia co godzinę lub pół godziny, i uzyskałby dopuszczenie dla autobusu szynowego po obu stronach granicy.
Przyciągnąłby na tory większy ruch niż zdegenerowany, źle zarządzany bankrut z minionej epoki którego należy się pozbyć dla dobra mieszkańców tego regionu. Samorząd powinien na każdą z linii regionalnych rozpisywać przetarg zamiast powierzać je bez przetargu tak zdegenerowanej firmie. Przecież w województwie kujawsko- pomorskim stawki za wykonywanie połączeń kolejowych zbito dzięki przetargom o połowę, z 18 do 12 PLN za pociągokilometr. Także w województwie lubuskim prywatni przewoźnicy na torach są możliwi- samorząd Brandenburgii rozpisał przetarg na linie z Berlina do Kostrzyna i tam pociągi przez granicę kursują co 60 minut, a nie 3 razy dziennie.
Województwo lubuskie w dziedzinie konkurencji na kolei to chyba oddawanie zamówień po znajomości dla znajomych z Przewozów Regionalnych, albo po prostu strach lenistwo- nie chce się mieć na karku strajkujących kolejarzy (choć przejąć ich zatrudnienie może nowa firma). Wespół z innymi osobami stałem przed trzema laty na moście by uświadomić podróżującym tamtędy osobom, z jakiego powodu można się poruszać jedynie pieszo, rowerem lub samochodem osobowym.I we wrześniu 2011 roku stanę tam ponownie.
Szkoda że władzom województwa lubuskiego wydaje się że są w porządku, podczas gdy zawodzą jego mieszkańców w takich sprawach jak kolej regionalna. Swoimi antyrynkowymi działaniami niszczą dodatkowo środowisko. Szkoda że rozwija się infrastrukturę transportu drogowego zamiast rozbudowy infrastruktury kolejowej w relacjach transgranicznych, a szczególnie linii Kolei Wschodniej z Berlina do Kostrzyna i dalej przez Gorzów i Krzyż do Rosji, która na niemieckim odcinku jest jednotorowa i ma niewystarczającą przepustowość, a po polskiej stronie ma status linii lokalnej, choć ongiś była najważniejszą magistralą w kierunku wschodnim.
Demonstracja na rzecz poprawy transportu publicznego odbyła się w piątek 29.08.2008 w godz. 16.30-16.50 na moście granicznym w Słubicach/ Frankfurcie nad Odrą. Po trzech i pół roku można stwierdzić że była bezowocna. Niedawno wracałem pociągiem z Berlina. Pociąg- widmo przez granicę wiózł ledwie kilku pasażerów, jedna lokomotywa 100-tonowa i trzy wagony piętrowe, na pół tysiąca osób chyba. Marnotrawstwo.
Komunikacja miejska w Zielonej Górze to archaizm
Od lat cichutko mówię że Zielona Góra ma fatalną komunikację miejską. Dziennikarki pokazują automaty biletowe w autobusach, wyniki jednego z konkursów przewoźników wskazującego wygraną MZK lat temu kilka, i usiłują dowieść że nie mam krzty racji….
Zapraszam do Frankfurtu nad Odrą. Miasto 61 tysięcy, a w szczycie z każdego osiedla na każde inne dotrzemy co 10 minut, poza szczytem co 20. 3-4 węzły przesiadkowe, kilka linii
podstawowych, kilka wspomagających. Wszystko hulało te 2-3 lata temu aż milo patrzeć. Najnowszej sytuacji nie znam, ale nie sądzę że się pogorszyło.
A w ZG mamy jedną jedyną relację (Pomorskie- ul. Wyszyńskiego) z przyzwoitą częstotliwością. Są relacje gdzie autobus pokonuje trasę do centrum 3-krotnie dłuższą trasą niż dojazd samochodem głównymi ulicami. Vide „zerówka” z ulicy Wrocławskiej do centrum miasta. Gdyby wprowadzić autobusy w relacji centrum miasta- ulica Reja- al. Konstytucji- Wrocławska, to być może komunikacja miejska odżyłaby w południowowschodniej części miasta.
Utopijny model łączenia osiedli ze sobą rzadko kursującymi liniami po to tylko żeby zapewnić bezprzesiadkowość systemu, już od wielu dekad jest anachronizmem. Wprowadza się węzły przesiadkowe w ilości kilku, wyposażone w zadaszone perony, wiaty, sklepy etc. Wprowadza się bilety czasowe lub jednorazowe z ważnością ograniczoną np. do 40 minut. Znikają linie-widma kursujące 5 razy dziennie. Zamiast tego pojawia się szkielet kilku-kilkunastu linii kursujących co 10-20 minut i perfekcyjnie ze sobą skomunikowanych w węzłach przesiadkowych. Do tego szczytowe linie wspomagające. To jest komunikacja przyszłości dla miast w stylu Zielonej Góry.
Obawiam się że przy takich częstotliwościach ruchu i tylu liniach-widmach w ZG w autobusach pozostaną tylko ci co nie mogą jeździć samochodami. Przecież typowi normalni klienci komunikacji zbiorowej, jakich widać w innych miastach, autobusy w ZG porzucili poza ową jedną jeszcze popularną relacją na której jest jeszcze jakaś oferta. Kto dziś jeździ np. ulicą Konstytucji 3 Maja autobusem? W zasadzie się nie da- oferta jak z kosmosu. To gorzej jak w samochodowych Stanach Zjednoczonych- tam tylko w kilku miastach jest jeszcze bardziej źle.
Bytom Odrzański - kilka słów
Beuthen an der Oder to ongiś znaczące miasto, szczególnie w we wczesnym średniowieczu. Wzmiankowany jako gród już w 1005 roku. Oto co o nim nabajdurzył Gall Anonim, średniowieczny pisarz propagandowy dynastii piastowskiej:
„(...) A gdy chciał ze sprawionymi szykami wyminąć gród Bytom, jako niemożliwy do zdobycia ze względu na obwarowania i naturalne położenie wśród opływających go wód i oblegających moczar i bagien, niektórzy słynniejsi z jego rycerzy zboczyli pod gród, pragnąc okazać w Polsce swą cnotę rycerską, a wypróbować siły i odwagę Polaków. A grodzianie, otwarłszy bramy, wyszli naprzeciw z dobytymi mieczami, nie obawiając się ani mnogości różnorodnych wojsk, ani napastliwości Niemców, ani obecności samego cesarza, lecz czołowo stawiając im odważny i mężny opór. Widząc to cesarz niesłychanie się zdumiał, że tak ludzie bez zbroi ochronnej walczyli gołymi mieczami przeciw tarczownikom, a tarczownicy przeciw pancernym, spiesząc tak ochoczo do walki jakoby na biesiadę. Wtedy jakoby rozgniewany na zakusy swoich rycerzy cesarz posłał tam kuszników i łuczników, aby przynajmniej przed ich groźbą grodzianie ustąpili i cofnęli się do grodu. Ale Polacy na pociski i strzały zewsząd lecące tyle zwracali uwagi co na śnieg lub na krople deszczu. Tam też cesarz po raz pierwszy przekonał się o odwadze Polaków, bo nie wszyscy jego rycerze wyszli cało z tej walki. (...)”.
A może wzorem Gorzowa, pora na dostosowanie tutejszego teatru do wystawiania oper?
Krótko i zwięźle: od kilku lat bezustannie przekonuję do odtworzenia w Zielonej Górze tego, co działało przed wojną: czyli opery i teatru muzycznego. Szanowni Państwo, skoro można w Gorzowie, Olsztynie, w Płocku, w Rzeszowie- wszędzie tam przebudowano lub trwa ogromna przebudowa tamtejszych teatrów do roli wieloprofilowej- oprócz sztuki teatralnej będzie tam można lub już możnawystawiać opery i spektakle muzyczne, to czemu nie przywrócić pierwotnej roli budynkowi teatru w Zielonej Górze? Przecież to tu działało!
W 1931 roku otwarto w Zielonej Górze modernistyczną Halę Miejską projektu Oskara Kaufmanna. Działa tam opera zorganizowana na zasadzie impresariatu, rozpoczęła ona działalność dnia 1 kwietnia 1931 roku od wystawienia opery „Madame Butterfly” w nowo oddanym gmachu Teatru - Hali Miejskiej. Wystawił ją wrocławski teatr operowy, tytułową partię śpiewała wrocławianka Lydia Pfieffer-Clomb. Opery w Zielonej Górze wystawiały teatry operowe z Berlina, Wrocławia, Drezna etc. Urwało się to po przyjściu Polaków.
Odtwórzmy znów scenę operową. Przebudujmy naszą Halę Miejską (czyli obecny teatr), zróbmy z niego perełkę regionu, tak jak robią to inne miasta tej wielkości. One się rozwijają, my nie! Obudźmy się, popatrzmy wreszcie że inni poszli dalej w rozwoju, i chcą być konkurencyjni dla większych aglomeracji. Przecież można, i Zielona Góra była atrakcyjna kulturalnie także w przeszłości. Przecież obok, we Frankfurcie nad Odrą czy w Cottbus opery działają na zasadzie impresariatu!
To województwo jest dziś zaściankiem, niemal nic się w nim nie dzieje, a na pewno już nic bardziej ambitnego. Tutaj wykształceni ludzie o nieco szerszych horyzontach nawet nie mają po co zawitać. Bo niby co im tutejsza społeczność oferuje?
Kilka współczesnych hitów teatrów muzycznych:
W 1931 roku otwarto w Zielonej Górze modernistyczną Halę Miejską projektu Oskara Kaufmanna. Działa tam opera zorganizowana na zasadzie impresariatu, rozpoczęła ona działalność dnia 1 kwietnia 1931 roku od wystawienia opery „Madame Butterfly” w nowo oddanym gmachu Teatru - Hali Miejskiej. Wystawił ją wrocławski teatr operowy, tytułową partię śpiewała wrocławianka Lydia Pfieffer-Clomb. Opery w Zielonej Górze wystawiały teatry operowe z Berlina, Wrocławia, Drezna etc. Urwało się to po przyjściu Polaków.
Odtwórzmy znów scenę operową. Przebudujmy naszą Halę Miejską (czyli obecny teatr), zróbmy z niego perełkę regionu, tak jak robią to inne miasta tej wielkości. One się rozwijają, my nie! Obudźmy się, popatrzmy wreszcie że inni poszli dalej w rozwoju, i chcą być konkurencyjni dla większych aglomeracji. Przecież można, i Zielona Góra była atrakcyjna kulturalnie także w przeszłości. Przecież obok, we Frankfurcie nad Odrą czy w Cottbus opery działają na zasadzie impresariatu!
To województwo jest dziś zaściankiem, niemal nic się w nim nie dzieje, a na pewno już nic bardziej ambitnego. Tutaj wykształceni ludzie o nieco szerszych horyzontach nawet nie mają po co zawitać. Bo niby co im tutejsza społeczność oferuje?
Kilka współczesnych hitów teatrów muzycznych:
"Zanurz mnie w czekoladzie i rzuć lesbijkom" http://www.youtube.com/watch?v=S7V2Zmbx5Y0
"Ja chcę po prostu tańczyć"- aria , śpiewa Alison Jiear http://www.youtube.com/watch?v=d6aCdBaOjaY
Sara Brightman, Antonio Banderas śpiewają arię z "Upiór w Operze" (wystawiono to ostatnio w Kleist Forum we Frankfurcie nad Odrą) http://www.youtube.com/watch?v=S88rkpPu8_g
I coś bardziej współczesnego, Inva Mula w triphopowej arii kończącej film "5 element" http://www.youtube.com/watch?v=n0qy3JHz6X0
i kilka piosenek:
"Sarabande" w wyk. Sarah Brightman http://www.youtube.com/watch?v=PYJZavuNmzI Sara Brightman, "Dziecko Księżyca" http://www.youtube.com/watch?v=xZEUYbsZkaQ Alison Jiear "Jesteś mym światem" http://pl.youtube.com/watch?v=7K_H5srHbGA Paul Potts, Nessun Dorma w brytyjskiej "Szansie na suckes" http://www.youtube.com/watch?v=1k08yxu57NA
Subskrybuj:
Posty (Atom)