czwartek, 31 marca 2011

Deptak? Nieludzko wyludniony.

Kobiecie z Cafe Marcepan żal deptaka. Bloggerka pisze na swojej stronie, niestety, czarnymi literami na brązowym tle, dość dramatyczną opinię z punktu widzenia osoby próbującej utrzymać kawiarnię na obumierającym śródmiejskim corso. Oto jej wypowiedź:
(...) Wprawdzie deptak nieludzko wyludniony, ale te pierwsze w tym roku ciepłe dni zachęciły do pochodzenia po deptaku.No niestety nie po sklepach bo niewiele ich po zimie zostało ale BANKI, BANKI i jeszcze BANKI! No właściwie to  logiczne, bo skoro prawie wszystkie sklepy się zlikwidowały a powstające na ich miejscu "lumpeksy" nie bardzo narażają na wydatki a jak już to niewielkie...(...)             A nasi rajcy od kilku miesięcy przynajmniej mają o czym dyskutować,debatować, myśleć, rozstrzygać te deptakowe "za" i "te" przeciw. A gazeta wydrukuje te bleblanie, a pomysły takie mają,że aż niedobrze się robi. Parkingi pobudują, piętrowe, ogromne, no i po co, żeby do tego BANKU? A jeden to wymyślił drugą galerię w "Centrum Biznesu" - SUPER!!!.Teraz Ci co nie zmieścili się na parkingu pod "Fokus Parkiem" pogonią na parking pod nową galerią. No to  po co Państwo radni te wielkie miejskie parkingi?          A może by tak pomyśleć, żeby kulturę na deptaku zasiać. Pójść w tym kierunku. Zadbać o kino "Nysa","NEWA",  promować Galerie Plastyczne, BWA,  a na miejscu likwidujących się,  "Delikatesów", kolejnemu BANKOWI powiedzieć NIEEEE! I koniecznie zadbać o porządny sklep spożywczy, typowo delikatesowy,porządnie zaopatrzony jak na centrum TAKIEGO MIASTA przystało.Tak przy okazji to parę deptakowych imprez radni żywcem zarżnęli, dzieląc miejski budżet nie na te imprezy co trzeba. Festiwal filmowy Marzeny Więcek- wspaniała impreza już z tradycjami, przychodziło mnóstwo fanów kina i nie tylko. Profesjonalnie przygotowana i NA DEPTAKU!!! i nie dali pieniążków, a deptak chcą ratować. Stowarzyszenie Artystyczne Galeria czyli " Jadźka"... też na deptaku i też niewiele dostali a przecież ściągają na deptak tłumy przez całe lato. Z tego co wiem lista niedocenionych jest dłuższa.       I takim się nie pomaga a wręcz zupełnie nie docenia a o ratowaniu DEPTAKA jeszcze nie raz i nie dwa usłyszymy, przeczytamy, zobaczymy w TV ale niestety prawdopodobnie pomyślnych skutków nie doświadczymy.A mnie jest deptaka żal......

wg http://cafemarcepan.bloog.pl/id,329021571,title,Wiosnoach,index.html?ticaid=6c0b5

poniedziałek, 28 marca 2011

Kampania na rzecz ponownego otwarcia opery

W ramach ogólnopolskiej kampanii o ożywienie zamkniętych przez polskie władze po II wojnie światowej oper w miastach Polski rusza witryna poświęcona operze w Zielonej Górze, z wielką pompą otwartej w nowym budynku Hali Miejskiej w 1931 roku. Strona jest ukończona, zapraszam.

http://operazielonagora.blogspot.com

piątek, 25 marca 2011

Rada dla chcących naprawić Zieloną Górę

Od jakiegoś czasu przestałem pisywać o Zielonej Górze. Wyznaję zasadę że albo danym tematem zajmujemy się na poważnie, albo wcale. Niniejszy artykuł piszę z pozycji „zajmowania się tematem wcale lub prawie nie”. Nie czytam lokalnej zielonogórskiej prasy, nie śledzę doniesień, i to od bardzo długiego czasu.

Zieloną Górą się nie zajmuję, także dlatego że problem tego miasta jest złożony, a na pozytywne efekty działań przyjdzie nam tak długo czekać, że działania wydają się mieć znaczenie może dla kolejnych pokoleń. Ekonomiści, po tym jak znudził się im pewnego rodzaju fundamentalizm doktryny racjonalnie myślących jednostek – owych homo oeconomicusów, rozwijali teorie kładące nacisk na znaczenie instytucji. Powstała cała gałąź nauki- nowa ekonomia instytucjonalna, w wielkim skrócie głosząca że funkcjonowanie danego rynku jest wynikiem jego struktury, jakości funkcjonowania działających na jego terenie instytucji.

Jeśli z tej perspektywy popatrzymy na Zieloną Górę, to dostrzeżemy de facto brak instytucji. Za kluczową instytucję umożliwiającą funkcjonowanie i rozwój lokalny uważam media. Problemem Zielonej Góry w mojej opinii jest brak wykształconego rynku mediów. Te, które istnieją, mają mocno dworski charakter. Menadżer jednego z lokalnych mediów został ponadto prezydentem miasta, co chyba dobitnie świadczy o raczej „przyjacielskich” relacjach. Nie trzeba dodawać, że chyba najbardziej krytyczne lokalne medium, „Puls”, często uzyskuje dofinansowanie od władz które krytykuje.

Jeśli ktoś chciałby naprawić Zieloną Górę, to powinien wydawać gazetę lokalną. Od razu mówię, że trudno w ten sposób osiągnąć zyski, sukcesem będzie pokrycie kosztów. Dziś media w znacznym stopniu działają w sieci Internet. Oparta o sieć Internet gazeta codzienna miałaby szansę stania się opiniotwórczym medium. Trudno bowiem liczyć że przy braku działających instytucji rynek zafunkcjonuje poprawnie.

W chwili obecnej jakość życia w Zielonej Górze jest tak niska, że z grona moich znajomych pozostało może 10- 20 %. Miasto straciło najcenniejszy kapitał intelektualny- klasę kreatywną, młodych ludzi będących podstawą współczesnych gospodarek opartych na wiedzy. Obecna liczbę ludności szacuję na 80-85 tys. mieszkańców, choć szczegółowe dane pokaże dopiero spis powszechny, jeśli nie zostanie zmanipulowany (czy ktoś z Państwa wierzy że w Polsce mieszka 38,2 mln ludności, jak deklaruje GUS? Czyżby ludność która wyemigrowała z Polski i jest ujęta w statystykach innych krajów UE, sklonowała się?

W mieście dochodziło też latami do aktów przemocy ze strony ruchów skrajnej prawicy, i, wg stanu na rok 2010, ten problem bynajmniej nie został rozwiązany- po prostu nadal dochodziło do bójek i walk, osoby o innych poglądach były ofiarami przemocy, ich imprezy kulturalne napadano. W pewnym momencie Zielona Góra uzyskała status najbardziej niebezpiecznego z większych miast Polski. Do tego upadek historycznego centrum, zapaść kulturalna spowodowana masową emigracją, brak szybkich i częstych połączeń transportem zbiorowym z miastami regionu i jego de-facto-stolicą (Berlinem). Większość akurat moich znajomych pochodzących z Zielonej Góry mieszka dziś w Berlinie, moja koleżanka z ławki mieszka dziś w Cottbus. Ci ludzie nawet nie mają szansy dotrzeć do miasta w rozsądnym czasie, nie korzystając z samochodu osobowego.

Jest ewidentnym że konieczne są zmiany. Ale one nie zajdą bez zastąpienia niesprawnych instytucji nowymi. Jeśli mieszkałbym w Zielonej Górze, z pewnością zająłbym się działalnością w sektorze mediów, wg mnie bardzo potrzebną. Sądzę że na tym rynku konieczne są zmiany.

wtorek, 15 marca 2011

Zielonej Góry powrót do Macierzy

Przykład z "deptaka"- jak zwykle ktoś organizujący imprezę "niezależną" w Ziel. Górze może się zareklamować na "nielegalu", "przypale", naklejając nielegalnie swój plakat na słupie. Miasto dba o kulturę. Reklamujący się w ten sposób klub już zresztą upadł. Jeden z meteorytów lokalnej kultury.

Standardowa kałuża przy wejściu na deptak do której wszyscy się już chyba przyzwyczaili

Plac Bohaterów
A na nim zagadkowa tablica. Okazuje się że w Zielonej Górze, leżącej w krainie historycznej Dolny Śląsk, ktoś wystawił tablicę o niejakiej Ziemi Lubuskiej. Ba, owa ziemia wróciła do "Macierzy". To szczegół że w rzekomych "polskich" czasach tych ziem mówiono najwyżej po zachodniosłowiańsku, a o żadnej "macierzy" nikt nie słyszał. Było to, ot, terytorium określonego feudała. Dopiero z takich terytoriów po wiekach wykształciły się współczesne kraje. A tutaj proszę- "Macierz"... Ciekawe, czy w ogóle w tamtych czasach istniała Zielona Góra...

Zielonogórskie osiedle MCS przypomina slumsy


Z boku baraczki handlowe, też o dość buraczanej, slamsowej estetyce. 

Hmm, o ile pamiętam z podróży po Europie, to tak prezentujące się osiedla, z tymi kolorowymi balkonami, to po prostu slumsy. 

Tak, sądzę że to estetyka godna dzielnic nędzy

Z roku na rok jest coraz gorzej. Plac zabaw przed blokiem to kosmodrom, w którym można wykopać skamieniałe psie krety.

Dość przygnębiające wrażenie. Na pierwszym planie dom mojego sąsiada Ł.

Ilu mieszkańców mieszka wg ciebie w Zielonej Górze?