Jakub Zgas Zmijowski informuje na swoim profilu:
sobota, 22 stycznia 2011
piątek, 21 stycznia 2011
Ilu mieszkańców mieszka w Zielonej Górze?
Ostatnio lokalna prasa doniosła, że 117 tysięcy. Tymczasem przygraniczna Zielona Góra sprawia wrażenie mocno wyludnionej jeśli idzie o młode pokolenia. W dane w rodzaju GUS nie wierzyłbym- osoby zameldowane ongiś jako stali mieszkańcy miasta mogą od lat w nim nie mieszkać. Szkoda, że obecny rząd PO-PSL nie jest nawet w stanie przedstawić obiektywnych danych demograficznych.
Moje badania mikroekonomiczne sugerują że nawet większość wykształconej młodzieży opuściła to miasto, choć oczywiście pozostaje wpisana w rejestrach meldunkowych. Zanikły na przykład kluby muzyczne. Oto 1 stycznia 2011 roku, sobota, a w mieście wieczorem czynne są jedynie 4 kluby czy piwiarnie- w środku jest pusto. Lepiej jest nawet w małych miastach niemieckich.
Masowa emigracja jest tajemnicą poliszynela, choć lokalna prasa drukuje nawet aktualne dane demograficzne. Stojące w całkowitej sprzeczności z danymi rynkowymi czy gospodarczymi. Badania wykonane dla jednego z przedsiębiorstw handlowych (sieci sklepów wielkopowierzchniowych) pokazywały że miasto jest w stanie gospodarczo utrzymać jedynie 80 tysięcy mieszkańców.
niedziela, 2 stycznia 2011
Bezowocna demonstracja o transport zbiorowy do Niemiec
2,5 roku temu zorganizowaliśmy demonstrację na moście granicznym w Słubicach (na przedłużeniu ul. Jedności) aby zaprotestować przeciwko polityce transportowej która powoduje że przez granicę można się przedostać jedynie samochodem. W demonstracji uczestniczyła spora część z 800 delegatów międzynarodowego zielonego uniwersytetu odbywającego się w tych dniach w Słubicach i Frankfurcie, i zorganizowanego przez Europejską Partię Zielonych.
W Słubicach brak jest komunikacji autobusowej do Frankfurtu nad Odrą, mimo że przed drugą wojną światową mostem przez Odrę przejeżdżał tramwaj. Pasażerowie podróżujący z Berlina do Zielonej Góry i wielu innych miast woj. lubuskiego muszą od lat na pieszo pokonywać dystans z dworca kolejowego we Frankfurcie do oddalonego o 4 km dworca w Słubicach.
Był to już trzeci protest na moście w tej sprawie. Taka sama sytuacja ma miejsce w Gubinie i Kostrzynie- tam również przed wojną rozdzielone granicą części miast łączyły linie tramwajowe, dziś brak jest nawet linii autobusowych.
Szczególnie w Słubicach nie działa poprawnie transgraniczna komunikacja kolejowa. Połączenie z Rzepina przez Słubice do Frankfurtu nad Odrą obsługuje komunalny monopolista, przewoźnik Przewozy Regionalne spółka z o.o.. Używa w tym celu ważącej 100 ton lokomotywy i dwóch- trzech 30-tonowych wagonów pasażerskich, w sumie skład jest co najmniej 5 razy bardziej energochłonny od autobusu szynowego. Osobowy pociąg –widmo kursuje dwa- trzy razy dziennie i przewozi niewielką liczbę pasażerów.
Gdyby władze województwa, zamiast bez przetargu, w niejasny sposób przekazywać dotacje dla Przewozów Regionalnych na obsługę takich połączeń przestarzałym i nierentownym taborem z częstotliwością która nikomu już nie służy, rozpisałyby przetarg na obsługę tych połączeń, to za takie same koszty dotacji prywatny przewoźnik mógłby zaoferować połączenia co godzinę lub pół godziny, i uzyskałby dopuszczenie dla autobusu szynowego po obu stronach granicy.
Przyciągnąłby na tory większy ruch niż zdegenerowany, źle zarządzany bankrut z minionej epoki którego należy się pozbyć dla dobra mieszkańców tego regionu. Samorząd powinien na każdą z linii regionalnych rozpisywać przetarg zamiast powierzać je bez przetargu tak zdegenerowanej firmie. Przecież w województwie kujawsko- pomorskim stawki za wykonywanie połączeń kolejowych zbito dzięki przetargom o połowę, z 18 do 12 PLN za pociągokilometr. Także w województwie lubuskim prywatni przewoźnicy na torach są możliwi- samorząd Brandenburgii rozpisał przetarg na linie z Berlina do Kostrzyna i tam pociągi przez granicę kursują co 60 minut, a nie 3 razy dziennie.
Województwo lubuskie w dziedzinie konkurencji na kolei to chyba oddawanie zamówień po znajomości dla znajomych z Przewozów Regionalnych, albo po prostu strach lenistwo- nie chce się mieć na karku strajkujących kolejarzy (choć przejąć ich zatrudnienie może nowa firma). Wespół z innymi osobami stałem przed dwoma czy trzema laty na moście by uświadomić podróżującym tamtędy osobom, z jakiego powodu można się poruszać jedynie pieszo, rowerem lub samochodem osobowym.
Szkoda że władzom województwa lubuskiego wydaje się że są w porządku, podczas gdy zawodzą jego mieszkańców w takich sprawach jak kolej regionalna. Swoimi antyrynkowymi działaniami niszczą dodatkowo środowisko. Szkoda że rozwija się infrastrukturę transportu drogowego zamiast rozbudowy infrastruktury kolejowej w relacjach transgranicznych, a szczególnie linii Kolei Wschodniej z Berlina do Kostrzyna i dalej przez Gorzów i Krzyż do Rosji, która na niemieckim odcinku jest jednotorowa i ma niewystarczającą przepustowość, a po polskiej stronie ma status linii lokalnej, choć ongiś była najważniejszą magistralą w kierunku wschodnim.
Demonstracja na rzecz poprawy transportu publicznego odbyła się w piątek 29.08.2008 w godz. 16.30-16.50 na moście granicznym w Słubicach/ Frankfurcie nad Odrą. Po dwóch i pół roku można stwierdzić że była bezowocna. Wczoraj, 1 stycznia, wracałem pociągiem z Berlina. Pociąg- widmo przez granicę wiózł ledwie kilku pasażerów, jedna lokomotywa 100-tonowa i trzy wagony piętrowe, na pół tysiąca osób chyba. Marnotrawstwo. Do tego jeszcze Radek Sikorski z PO, minister spraw zagranicznych, zablokował uruchomienie tych pociągów granicznych w pełnej relacji Berlin- Poznań, tak by nie woziły gorącego powietrza. Zablokował, bo wylobbował to konkurent Przewozów Regionalnych na tej trasie, spółka rządowa PKP Intercity, tak przynajmniej można było usłyszeć.
Adam Fularz
W Słubicach brak jest komunikacji autobusowej do Frankfurtu nad Odrą, mimo że przed drugą wojną światową mostem przez Odrę przejeżdżał tramwaj. Pasażerowie podróżujący z Berlina do Zielonej Góry i wielu innych miast woj. lubuskiego muszą od lat na pieszo pokonywać dystans z dworca kolejowego we Frankfurcie do oddalonego o 4 km dworca w Słubicach.
Był to już trzeci protest na moście w tej sprawie. Taka sama sytuacja ma miejsce w Gubinie i Kostrzynie- tam również przed wojną rozdzielone granicą części miast łączyły linie tramwajowe, dziś brak jest nawet linii autobusowych.
Szczególnie w Słubicach nie działa poprawnie transgraniczna komunikacja kolejowa. Połączenie z Rzepina przez Słubice do Frankfurtu nad Odrą obsługuje komunalny monopolista, przewoźnik Przewozy Regionalne spółka z o.o.. Używa w tym celu ważącej 100 ton lokomotywy i dwóch- trzech 30-tonowych wagonów pasażerskich, w sumie skład jest co najmniej 5 razy bardziej energochłonny od autobusu szynowego. Osobowy pociąg –widmo kursuje dwa- trzy razy dziennie i przewozi niewielką liczbę pasażerów.
Gdyby władze województwa, zamiast bez przetargu, w niejasny sposób przekazywać dotacje dla Przewozów Regionalnych na obsługę takich połączeń przestarzałym i nierentownym taborem z częstotliwością która nikomu już nie służy, rozpisałyby przetarg na obsługę tych połączeń, to za takie same koszty dotacji prywatny przewoźnik mógłby zaoferować połączenia co godzinę lub pół godziny, i uzyskałby dopuszczenie dla autobusu szynowego po obu stronach granicy.
Przyciągnąłby na tory większy ruch niż zdegenerowany, źle zarządzany bankrut z minionej epoki którego należy się pozbyć dla dobra mieszkańców tego regionu. Samorząd powinien na każdą z linii regionalnych rozpisywać przetarg zamiast powierzać je bez przetargu tak zdegenerowanej firmie. Przecież w województwie kujawsko- pomorskim stawki za wykonywanie połączeń kolejowych zbito dzięki przetargom o połowę, z 18 do 12 PLN za pociągokilometr. Także w województwie lubuskim prywatni przewoźnicy na torach są możliwi- samorząd Brandenburgii rozpisał przetarg na linie z Berlina do Kostrzyna i tam pociągi przez granicę kursują co 60 minut, a nie 3 razy dziennie.
Województwo lubuskie w dziedzinie konkurencji na kolei to chyba oddawanie zamówień po znajomości dla znajomych z Przewozów Regionalnych, albo po prostu strach lenistwo- nie chce się mieć na karku strajkujących kolejarzy (choć przejąć ich zatrudnienie może nowa firma). Wespół z innymi osobami stałem przed dwoma czy trzema laty na moście by uświadomić podróżującym tamtędy osobom, z jakiego powodu można się poruszać jedynie pieszo, rowerem lub samochodem osobowym.
Szkoda że władzom województwa lubuskiego wydaje się że są w porządku, podczas gdy zawodzą jego mieszkańców w takich sprawach jak kolej regionalna. Swoimi antyrynkowymi działaniami niszczą dodatkowo środowisko. Szkoda że rozwija się infrastrukturę transportu drogowego zamiast rozbudowy infrastruktury kolejowej w relacjach transgranicznych, a szczególnie linii Kolei Wschodniej z Berlina do Kostrzyna i dalej przez Gorzów i Krzyż do Rosji, która na niemieckim odcinku jest jednotorowa i ma niewystarczającą przepustowość, a po polskiej stronie ma status linii lokalnej, choć ongiś była najważniejszą magistralą w kierunku wschodnim.
Demonstracja na rzecz poprawy transportu publicznego odbyła się w piątek 29.08.2008 w godz. 16.30-16.50 na moście granicznym w Słubicach/ Frankfurcie nad Odrą. Po dwóch i pół roku można stwierdzić że była bezowocna. Wczoraj, 1 stycznia, wracałem pociągiem z Berlina. Pociąg- widmo przez granicę wiózł ledwie kilku pasażerów, jedna lokomotywa 100-tonowa i trzy wagony piętrowe, na pół tysiąca osób chyba. Marnotrawstwo. Do tego jeszcze Radek Sikorski z PO, minister spraw zagranicznych, zablokował uruchomienie tych pociągów granicznych w pełnej relacji Berlin- Poznań, tak by nie woziły gorącego powietrza. Zablokował, bo wylobbował to konkurent Przewozów Regionalnych na tej trasie, spółka rządowa PKP Intercity, tak przynajmniej można było usłyszeć.
Adam Fularz
Niepełnosprawna kobieta utknęła w nowym budynku publicznym zbudowanym za 150-160 mln PLN
Czy w Polsce nie istnieją normy budowlane przychylne niepełnosprawnym? Ten obrazek wciąż stoi mi przed oczami. Niepełnosprawna kobieta na wózku inwalidzkim, która, by dostać się i wydostać z sauny w całkowicie nowobudowanym budynku Centrum Rekreacyjno-Sportowego w Zielonej Górze, musiała odkręcać koła w swoim wózku inwalidzkim, całkowicie standardowym.
Powinny istnieć normy dla drzwi w obiektach użyteczności publicznej, dające osobom niepełnosprawnym dostęp do pomieszczeń. Jest skandalem, że w całkowicie nowym obiekcie, kosztującym zresztą ok. 150- 160 mln PLN, nadal istnieją bariery dla takich osób. Prawodawstwo powinno uniemożliwiać odbiór obiektów, które nie spełniają tych norm.
Powinny istnieć normy dla drzwi w obiektach użyteczności publicznej, dające osobom niepełnosprawnym dostęp do pomieszczeń. Jest skandalem, że w całkowicie nowym obiekcie, kosztującym zresztą ok. 150- 160 mln PLN, nadal istnieją bariery dla takich osób. Prawodawstwo powinno uniemożliwiać odbiór obiektów, które nie spełniają tych norm.
Subskrybuj:
Posty (Atom)