sobota, 26 września 2009
Dzień Wegetarianizmu- spotkanie w jego sprawie.
A 1 października impreza w zielonogórskim BWA.
MIĘDZYNARODOWY DZIEŃ WEGETARIANIZMU
1 października, godz. 19.00 BWA Zielona Góra
w programie:
filmy: :Planeta ziemia na talerzu" oraz "Food for life"
Wykład: "Makrobiotyka"
degustacja potraw wegetariańskich
Barter w tą niedzielę na ul.Fabrycznej 13!
> zbliża sie ostatnia niedziela miesiąca, a wraz z nią trzeci z kolei
barter:)
> zapraszamy z rzeczami na wymianę w niedziele punkt 12. na 13-stke.
> pozdrawiamy!
>
>
> F -13
piątek, 25 września 2009
wtorek, 22 września 2009
Zieloni o "Dniu bez Samochodu"
„Dzień bez Samochodu” to dla środowiska czysty zysk. Zakorkowane ulice, wypadki, zanieczyszczenie powietrza, hałas oraz związane z tym koszty opieki zdrowotnej to skutki niezrównoważonej polityki transportowej. Mimo coraz częstszego angażowania się władz niektórych miast w akcje związane z Dniem bez Samochodu oraz pozytywnych zmian w ostatnim czasie (na przykład rozwój sieci buspasów w Warszawie czy sieci miejskich wypożyczalni rowerów w Krakowie), w Polsce brakuje spójnej i zrównoważonej polityki transportowej.
Polityka transportowa sprowadza się wyłącznie do budowy autostrad i rozwoju transportu samochodowego. Po 1989 roku transport zbiorowy uległ marginalizacji. Nie ma spójnej i przemyślanej strategii jego rozwoju, brakuje koordynacji i wyraźnie określonej jednostki w ministerstwie infrastruktury odpowiedzialnej za jej przygotowanie. Brakuje rządowej komórki zarządzającej transportem zbiorowym jako całościowym systemem.
Tymczasem w obliczu postępujących zmian klimatycznych będących następstwem działalności człowieka – gdzie transport jest źródłem najszybciej rosnących emisji gazów cieplarnianych (od 1990 roku wzrosła ona o 61 proc. z powodu transportu) – potrzebne są aktywne działania na rzecz stworzenia zrównoważonego transportu. Warto skorzystać w tym względzie z doświadczeń i dobrych praktyk innych państw, takich jak Szwecja, Czechy, Holandia czy Niemcy.
W związku z przypadającym 22 września Dniem bez Samochodu Zieloni postulują:
- stworzenie spójnej strategii rozwoju transportu zbiorowego, zintegrowanej z polityką ekologiczną państwa, i usprawnienie jego koordynacji na szczeblu rządowym;
- uwzględnienie w kosztach transportu wszystkich jego rzeczywistych kosztów, czyli tzw. kosztów zewnętrznych – finansowych, środowiskowych, społecznych;
- promowanie w większym stopniu publicznego transportu zbiorowego zamiast drogowego oraz zachęcanie ludzi do korzystania z alternatywnych, mniej szkodliwych dla środowiska rozwiązań;
- rozwój infrastruktury kolejowej, m.in. poprzez zwiększenie puli środków z opłaty paliwowej na Fundusz Kolejowy do 50 proc., co umożliwi modernizację sieci oraz przywrócenie zlikwidowanych lokalnych połączeń kolejowych;
- propagowanie transportu towarów koleją i śródlądowymi drogami wodnymi zamiast drogą lądową, czyli: „TIRy na tory”, co poprawi bezpieczeństwo na drogach, odciąży infrastrukturę oraz zmniejszy zanieczyszczenie środowiska;
- opracowanie wspólnego systemu informacji ogólnokrajowej na temat połączeń wszystkich przewoźników świadczących usługi z zakresu transportu zbiorowego. Taki system od blisko dekady funkcjonuje w Czechach, podobne rozwiązania przyjęto w większości krajów Unii Europejskiej, wśród których pionierem była Szwecja;
- konsultowanie planowanych inwestycji transportowych ze społecznością lokalną w celu uwzględnienia jej potrzeb i zminimalizowania szkodliwego wpływu motoryzacji na mieszkańców i środowisko;
- w miastach rozwój zintegrowanego transportu zbiorowego (w zależności od lokalnych uwarunkowań: tramwaje, autobusy, szynobusy, szybka kolej miejska), udrożnienie przejazdów tramwajów i autobusów (m.in. poprzez tworzenie pasów jezdni przeznaczonych tylko dla autobusów), stworzenie systemu „parkuj i jedź” (Park and Ride), rozbudowa stref pieszo-rowerowych oraz wprowadzenie instrumentów zachęcających do wyboru innego środka transportu niż samochód, a także zachęcających do dzielenia się samochodem przy dojeździe do pracy, uczelni, podczas załatwiania spraw w mieście.
niedziela, 20 września 2009
Z wizytą w Parku Mużakowskim, jedynym obiekcie z listy Unesco w Lubuskim
sobota, 19 września 2009
Kilka uwag po Lubuskim Forum Gospodarczym
Tematem który przycisnął wszystko inne był transport. Istotnie, jak żartowali przedsiębiorcy w kuluarach, już po imprezie, a po swoich kontrahentów z zagranicy muszą wyjeżdżać aż na dworzec do Frankfurtu nad Odrą albo do Berlina. Francuscy partnerzy biznesowi dziwią się że ich polscy partnerzy na spotkanie z Zielonej Góry do Łodzi nie jadą koleją, tylko samochodem. Pani z jednego z urzędów rządowych opowiadała jak po kontrolę z Warszawy musiała jechać na jedyny dworzec kolejowy w okolicy znajdujący się na wyremontowanej linii którą pociągi jeżdżą relatywnie szybko, czyli do Świebodzina.
No cóż, takie to województwo. Wszyscy niemal dyskutanci dodatkowo narzekali że z południa Polski nad morze dziś jeździ się niemieckimi autostradami przez Berliner Ring. Zupełnie zapomnieli o jednej rzeczy- ekonomii. Tranzyt i budowa autostrad to rzecz deficytowa. Do tego się dopłaca. A po jaką cholerę dopłacać miliony i miliardy doi transportu towarów ciężarówkami? Po co? Cóż jest z tego dla regionu? Jakieś kilka złotych zysków które kierowcy zostawią na stacjach benzynowych? Więcej zmarnują koszty zewnętrzne ich przejazdu, te zanieczyszczenia, ten hałas. To zajęcie terenu pod drogi zamiast pod uprawy.
Czy ktoś tutaj coś liczył? Autostrady to przede wszystkim efekt tunelowy, miasta po drodze często korzystają bardzo niewiele, zresztą wszystko to jest policzalne, wystarczy zbudować model ekonomiczny, policzyć oszczędności w czasie przejazdu. To się bardzo często nie opłaca, o czym politycy nie chcą słyszeć. Ten sektor jest właśnie przez nich zdominowany, i to jest problemem. Pieniądze publiczne, które zarobiłyby więcej w innych dziedzinach, są przeznaczane na dopłaty do dróg i motoryzacji indywidualnej. I to w setkach milionów, miliardach.
Niech jeżdżą przez Niemcy. Jak ich stać na dopłaty.
czwartek, 17 września 2009
Zielonogórskie Winobranie hitem w całym kraju

A w Zielonej Górze to dopiero jest capoeira duro. Pokazały ją liczne telewizje, widziałem tą walkę przechodząc wieczorem przez Dworzec Centralny w Warszawie, akurat by nabyć bilet do Winnego Grodu. Jakie low-kicki, jakie maretella, jakie compasso. I to aż 5 osób jednocześnie walczyło z 15-latkiem, który tam sobie przyszedł ze swoim kumplem Arkiem, by pokazać światu swojego fakolca.
My to jesteśmy cioty, bo też weed palimy, ale słuchamy pokojowego ragga i densholu gdzie się nawija o pokoju miłoiści i całym tym religijnym szicie, dla nas taka muza jak Tede i jego "Pęknięty Jeż" o tym że laski powinny golić vaginę to za brutalna ziomuś jest. My nawet kiedyś chcieliśmy by zrobić w Zielonej Górze taką imprę z ragga i densholem zamiast takiej muzy ale wiecie, olano nas leszczy.
Niech świat zapamięta Winobranie 2009. Wreszcie usłyszał o tej imprze cały kraj. Wspomnijmy je raz jeszcze (uwaga ostre słowa i brak cenzury):
http://odsiebie.com/pokaz/5529320---6238.html
Tede
"Pęknięty jeż"
Dj Buhh: Ej, Tedunio i Kołcz, chodźcie tutaj do mnie
Tede: Co jest prezesie?
Kołcz: Co jest ziom?
Dj Buhh: Co jest z wami chłopaki?
Tede: No kurwa spoko jest, o co ci chodzi ziom? Gitara gra jak zwykle
Dj Buhh: No, i kurwa dobrze. Sprawa jest do zrobienia
Kołcz: Jaka kurwa sprawa, ty?
Dj Buhh: Kurwa ty! Nie zadawaj pytań, mówię ja, ty słuchasz, okej?
Kołcz: Okej, okej, no dobra dobra, już wyluzuj, słucham
Dj Buhh: No. Kawałek trzeba nagrać, rozumiecie jeden z drugim? Łapserdaki, łobuzy, obiboki, lenie... Kawałek macie nagrać. Jeden z drugim
Tede: Ej, dobra ty ziom, jaki kawałak, kurwa o czym kawałek, co za kawałek?
Dj Buhh: Jak to kurwa o czym? O piździe!
Tede i Kołcz: O piździe?!
Dj Buhh: O cipie!
Tede i Kołcz: O cipie?!
Dj Buhh: Wiesz co to jest kurwa pęknięty jeż?
Tede i Kołcz: Uuu niee ziom, powiedz, proszę cię, mów...
Dj Buhh: No, i o tym masz nagrać ziomuś!
Tede: Okej! Dwa punkty dla ciebie Buhhu!
Dj Buhh: Jestem tu! He he he he...
(To jest remix)
To jest kawałek kurwa edukacyjny ziom
Jedziemy Kołcz
ref:
To nie dobrze wiesz
Kiedy jest pęknięty jeż
To nie dobrze wiesz
Kiedy jest pęknięty jeż, pęknięty jeż (x2)
Spoko, spoko, weź się nie zaberzaj
Wyciągnij wnioski, ogol jeża
Ej, co z tobą? Ogol włoski
Ej, co z tobą połowo Polski ponad?
Wiesz o czym gadam, nie udawaj
Jesteś tak wyemancypowana
Ty chyba musisz to kminić, golić bikini
Znasz trendy, podążaj za nimi
Chłopaki lubią wygolone cipki
Ewentualnie w paseczek przytnij
Niech nic nie wystaje spod majteczek
Jest rok dwa tysiące trzeci przecież
Czytasz te pisma, ty musisz wiedzieć
Na pusi golą się na całym świecie
Nie mogą być gorsze dziewczyny w Polsce
Więc gol się, rozumiesz? Gol się
(...)
Referendum o odwołanie prezydenta Kubickiego
Mam już dosyć.
-jacy inwestorzy z zewnątrz, poza sieciami handlowymi, pojawili się faktycznie i realnie za jego prezydentury?
-co poprawił w estetyce miasta przez ostatnie 3 lata? Ronowicz chociaż schody przy sądzie zrobiła.
-ogranicza konkurencję, wprowadza mieszkańcom monopole, co wg teorii ekonomicznej skutkuje wzrostem cen. Miasto przegrało proces i otrzymało 95 tys. zł kary za wprowadzenie monopolu w wywożeniu odpadów, czyli naszych śmieci.
-nawet w Rzeszowie wprowadzono konkurencję w komunikacji miejskiej, ogłoszono przetargi na obsługę linii. Zielona Góra to już jedno z ostatnich miast tej wielkości gdzie hoduje się monopol. Wiele osiedli i ulic ma bardzo słabą ofertę, tylko trasa "8" , "0/80" i "19" ma poprawną ofertę.
-niszczy park piastowski. tunel pod parkiem kosztuje nie kilkaset milionów, nie kilkadziesiąt, ale 200 tys. euro plus prace ziemne. Wycena wykonawcy takich konstrukcji na moim blogu.
- zasypuje i rozbiera linię szybkiego tramwaju niedziałajacą od 1946 roku, i cudem ocalałą przez całą komunę. Prowadzi z dworca PKS na os. Łużyckie i ul. Wiśniową. Zamiast rzecz uruchomić, wystarczy zlecić remont podtorza i wymianę szyn na staroużyuteczne (3,3 mln wg szacunków), to przecież mozna zaorać, zniszczyć coś co warte jest kilkaset milionów i INNE MIASTA TYLE PŁACĄ BUDUJĄC TAKĄ INFRASTRUKTURĘ. Nawet w mniejszym Elblągu ile linii tramwajowych budują. Na Zachodzie Europy ile powstaje, w miastach mniejszych od naszego.
Proponuję zrobić inną Zieloną Górę niż Czerwoną.
Adam
Inny mókomentarz:
Jest jakaś szansa że inne władze będą mniej niszczycielskie. Przypuszczalnie będą to jacyś konserwatyści.
Komuniści pojmują rządzenie przez tkwienie oraz budowę nowych dróg i rond, od czasu do czasu robiąc ostre konflikty środowiskowe. To komuniści rozbierają kolej miejską w tym mieście- vide p. Listowski i rozbiórka mostów na linii do Jędzrzychowa. Wystarczą trochę inne władze by zmienić politykę transportową na bardziej proekologiczną (ależ prosze spojrzeć czy ktoś jeździ do Polskiej Wełny autobusem? Zdaje się że chyba nawet nie ma jakim...) By ożywić kulturę, obalić różne monopole, wyprzedać mieszkania i zaorać te ZGKiMy czy jak to się nazywa ten "śmietnik na nieruchomości"...
Dziękujemy "Gazecie Wyborczej" za zaangażowanie w sprawie Parku Piastowskiego
"To jest opcja zupełnie nierealna. Budowa tunelu kosztowałaby kilkadziesiąt milionów euro" (Adam Urbaniak, przewodniczący Rady Miasta, Gazeta Wyborcza z 7 marca 2007)My, jako opozycja poprosiliśmy o przygotowanie oferty firmę która robi takie konstrukcje, znane jako przejścia dla zwierząt nad drogami. To miałoby kilkadziesiat metrów szerokosci, ocaliłoby park przed rozcięciem ruchliwą drogą na dwie części.
Owszem, jako gazeta opisali Państwo nasze wysiłki i propozycje- bardzo dziękuję, ale potem znów podawali Państwo jednostronny PR Urzędu Miejskiego.
Kosztorys dla Zielonej Góry sporządzony przez firmę montującą tego typu budowle opiewał na 700-800 tys. PLN. Jego skan jest tutaj:
Dziś dziennikarze piszą:
"Wersja z tunelem została odrzucona ze względu na koszty. InwestycjaDziękujemy dziennikarzom z GW za wsparcie, równie zaangażowane jak przy akcji o ocalenie przedwojennej linii kolei miejskiej, na której dziś wystarczy wrzucić 3 mln w naprawę podtorza i wymianę szyn na staroużyteczne.
pochłonęłaby kilkadziesiąt milionów złotych." (Budują drogę przez park Piastowski
GW, 17.09.2009)
No cóż, mamy takie media w tym mieście, więc mamy jak mamy. Mogę do tego jeszcze doliczyć np. kilka milionów (wg urzędników) na podciągnięcie rury z wodą do wyciągu narciarskiego, aby można było podłączyć armatkę śnieżną. Wiedzą Państwo ile kosztuje metr rury PE nawet największej średnicy? Kilka złotych. To są tutejsze władze. To są (ich) dziennikarze.
Pytanie, czy jest tutaj sens działać jako organizacja pozarządowa przy tak jednostronnych mediach.
Nasze apele w tej sprawie:
http://zielonagora.blogspot.com/search/label/park%20piastowski
Sorry ale co to za ludzie. Co to w ogóle za jakość człowieka.
Ktoś kulturalnie do tych ludzi pójdzie, usiłuje im tłumaczyć, że może inna technologia tunelu, że przecież to się dziś śmiesznie tanio robi i to nie metro żadne, tylko przepust pod terenem zielonym, i to kosztuje przecież kilkaset tysięcy. Znam różnych samorządowców, nawet dekadę temu mnie na takie budowy zawozili na obwodnicy Wągrowca (mój kumpel był tam radnym, notabene wówczas najmłodszym w Polsce).
Pan Ziemkiewicz napisał książkę pt. "Polactwo", gdzie wyprowadzał trzon narodu polskiego od chłopa pańszczyźnianego, który z folwarku przed wojną trafił wprost do komunistycznych "przedsiębiorstw" i kołchozów. A w wolnej Polsce...
Na tych ludzi szkoda wszelkiego języka. To obali tylko zdenerwowanie ludu. Jak się razem zbierzemy, i zrobimy referendum o odwołanie tego człowieka. Moim kolegom w Gliwicach się to udało.
wtorek, 15 września 2009
Do władz województwa Lubuskiego - co z muzeum w Zielonej Górze
Otwieram dzisiejszą prasę warszawską i co widzę? Katarzyna Murawska-Muthesius, dyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie, opowiada o problemie zbyt wielkich zbiorów. Muzeum to posiada 900 tysięcy obiektów, z których wystawiono jedynie bardzo niewielką część.
Każdy kto był w Muzeum Ziemi Lubuskiem zdaje sobie sprawę, że muzeum tutejsze, mówiąc językiem młodzieży, to „kupa”. To muzeum przypomina raczej placówki w miastach powiatowych i mniejszych miejscowościach. Poziom artystyczny wystaw, estetyka ich aranżacji, jakość opisów i wyjaśnień towarzyszących wystawom, ilość multimediów graniczy pomiędzy skandalem a bezczelnością estetyczną. Pamiętam wystawę portretów Kuntzego, reklamowaną tablicą z seledynową folią samoprzylepna z ponaklejanymi literami z folii samoprzylepnej w kolorze złotym. Jest to kicz jakiego nie spotkałem nawet w muzeum w Pniewach. Zareagować można jedynie paroksyzmem smiechu.
Obiekty tam prezentowane są nieatrakcyjne, wystawy są nudne. Fatalne jest oświetlenie tych wystaw. Jest to muzeum całkowicie odstające poziomem od najgorszych placówek jakie zwiedzałem w swoim życiu. Równać się może jedynie prezentującemu paskudne kicze muzeum w rosyjskim Smoleńsku.
Niektóre z wystaw pachną hucpą polonocentrycznej propagandy. Owe muzeum wykreowało takie falsyfikacje jak „Śląsk Lubuski” i zleciło namalowanie pocztu jego władców. Jest to nic innego jak jawna polityczna propaganda. Tworu takiego nigdy bowiem nie było. Dziwi mnie paranoiczna obawa przed prezentowaniem okolic Zielonej Góry jako Dolnego Śląska. Poddaję w wątpliwość kwalifikacje zawodowe i naukowe osób kierujących tą placówką.
Sama nazwa tej placówki jest historyczną falsyfikacją. Znajduje się ono bowiem na terenie Śląska. Ziemia Lubuska zaś to obszar dzisiejszego powiatu słubickiego. Tereny ok. 80 % obecnego woj. Lubuskiego formalnie określane były przed drugą wojną światową mianem Brandenburgii Wschodniej.
Ostatnio odwiedziłem londyńskie Victoria & Albert Museum. Jest to tak samo muzeum bardzo różnorodne, prezentujące zarówno radykalną i kontrowersyjną sztukę współczesną jak i dzieła starożytne. Jest to konwencja muzeum heterogenicznego, stosowana także w przypadku placówki muzealnej w Zielonej Górze.

Muzeum Etnograficzne po zmianie szefów nagle otworzyło kawiarnię (dziś standard w muzeach), porządny sklep z pamiątkami. Ba, zaproszono nawet moich przyjaciół byśmy zrobili tam pokaz afrykańskiej sztuki walki angola w ramach wydarzeń kulturalnych które pod nowym kierownictwem zaczęły tam mieć miejsce. Tak samo Muzeum Narodowe- wprowadza się sztukę nowoczesną, kawiarnię, księgarnię, dobrą stronę internetową. Zmiany są możliwe. Proponuję zamknięcie tego muzeum jako osobnej placówki i uczynienie zeń oddziału Muzeum Narodowego w Warszawie, skoro ma ono tyleset tysięcy niewykorzystanych eksponatów.
Z wyrazami szacunku,
Adam Fularz, Warszawa
2,5 roku naszego czasopisma
Nasza gazeta internetowa-videoblog ruszyła 2,5 roku temu. Opublikowaliśmy 500 postów. Dziękujemy za 100 czytelników naszych stron każdego dnia. To dzięki Państwa zainteresowaniu jest możliwe prowadzenie niezależnego czasopisma w tym ogarniętym stagnacją i upadkiem gospodarczym regionie.
Prosimy o więcej interakcji, więcej czytelniczych komentarzy. Pragniemy rozwijać społeczność wokół prezentowanych tu idei. Dziękujemy.
Dla przypomnienia: o czym pisaliśmy w kwietniu 2007 roku:
Dni Sztuki Współczesnej
Jest niewiarygodne że w tym umierającym mieście
znalazł się ktoś kto zorganizował Dni Sztuki Współczesnej. Urząd Miejski nie
wsparł inicjatywy dziewczyn, oni nie dali na to ani złotówki. Cała impreza miała
mi bliżej nieznanych sponsorów i podobno budżet oscylował w okolicach 1500
PLNów. Jeśli idzie o stosunek jakości do kosztów, to wyszło niezwykle dobrze.
Ale co chwilę były organizacyjne wpadki, sympatyczne zresztą, choć niekiedy
irytujące. (...)
poniedziałek, 14 września 2009
Przy czym bawiliby się zielonogórzanie na Winobraniu?
Zapraszam do zapoznania się z utworami Busy Signala i Wybz Kartelu.
piątek, 11 września 2009
11-12 bm.: Impreza artystyczna na Fabrycznej

na podwórzu przy FCT13 w dniach
11-12/09/09

Fabryczna Centrala Twórcza
ul. Fabryczna 13b,
Zielona Góra
środa, 9 września 2009
"Moje Miasto" nie działa
Ja serwera nie zepsułem. Jeśli redaktorzy "GL" dziwią się na małą popularność serwisu, to może dlatego że niewiele można tam dodać?
O połączenie do stolicy regionu
Szanowni Państwo,
Jest skandalem aby największe miasta regionu- Zielona Góra, Gorzów, Żary/Żagań, nie miały połączenia ze stolicą tego regionu. Bo taką stolica, przynajmniej dla tutejszej inteligencji, dla części tutejszej kadry zarządzającej przedsiębiorstw, dla tutejszej bohemy artystycznej, jest 4,5 –milionowa aglomeracja Berlina. Ongiś odległa o 60 minut jazdy pociągiem, dziś o 3,5, a nawet 4 godziny takiej podróży.
Berlin, jak każda duża aglomeracja, walczy z motoryzacją indywidualną i do centrum miasta samochodem wybierają się zapewne jedynie hydraulicy i dostawcy, bo korki i ogromna liczba np. skrzyżowań z sygnalizacją świetlną skutecznie do wykorzystania samochodu osobowego zniechęca. Lokalna ludność podróżuje masowo transportem zbiorowym.
Tymczasem mieszkańcy woj. Lubuskiego w większości tego zrobić nie mogą. Na trasie Berlin- Zielona Góra (140 km) zaplanowano dwie przesiadki, na które stracić można 40 minut. Zresztą wyszukiwarka połączeń na 5 możliwych połączeń między tymi miastami aż trzy podaje dużo dłuższą trasą przez Kostrzyn. Jedynie dwa połączenia na dobę są możliwe przez Rzepin i Frankfurt nad Odrą, czyli najkrótszą trasą.
Proszę Państwa. Przed II wojna światową infrastruktura kolejowa pozwalała by do Berlina pociąg z Zielonej Góry dotarł w ok. godzinę i 10 minut trasą przez Bieniów i Lubsko, którą ongiś pędziły superekspresy „Fliegender Schlesier” łączące Berlin z Wrocławiem w 2 godz. 39 minut. Tutejsze „elity polityczne” pozwoliły by tory na tej linii rozkradziono razem z wiaduktami, a dworzec w Lubsku- spalono i rozkradziono dla cegieł. Dziś podróż do Berlina z Zielonej Góry zajmuje 3-krotnie więcej czasu.
Proszę Państwa. Województwo lubuskie oferuje fatalną infrastrukturę i jakość życia, nieodpowiadającą w najmniejszym stopniu wymogom pracowników tzw. „klasy twórczej”. Nie poprawi się to w przeciągu następnych trzech dekad. Możliwe jest jednak by tacy managerowie czy kadra zarządzająca mieszkała i korzystała z infrastruktury i oferty kulturalnej naszego zachodniego sąsiada, i docierała do miejsc pracy po polskiej stronie. To jednak wymaga „infrastruktury transportowej” i „oferty przewozowej”.
Od 2010 roku, a więc za 110 dni, liberalizowany jest rynek przewozowy na kolejach w relacjach międzynarodowych. Samorząd tutejszy mógłby chociaż raz coś zrobić dla nielicznych żyjących tu jeszcze osób o wyższym wykształceniu, kwalifikacjach, kompetencjach, i sprawić by przełamano monopol jednej z najbardziej archaicznych i zacofanych technologicznie firm przewozowych w Europie- PKP Przewozy Regionalne, która to firma jest gospodarczym zombie, wielokrotnie zbankrutowanym, a decyzją polityczną podtrzymywanym przy życiu.
Samorząd jest w niewielkim stopniu współwłaścicielem tej firmy. Powinien jednak machnąć na nią ręką, tak jak zrobiły to władze Dolnego Śląska tworząc własne Koleje Dolnośląskie. Powinno się za pomocą innych przewoźników zapewnić tutejszej ludności przynajmniej dojazd do stolicy tego regionu, tak by możliwe były podróże biznesowe w czasie 2 godzin z Zielonej Góry do Berlina (połowa linii w tej relacji jest dostosowana do prędkości 160 km/h). Do czego uprzejmie wzywam.
Wystawa sztuki w piątek 11 września, g.18-ta

Felixa Marciniaka
11.09.09. [piątek]
godz. 18:00
Magazyn Druków Galerii Działa
Fabryczna Centrala Twórcza
ul. Fabryczna 13b, Zielona Góra
Malarstwo Felixa Marciniaka to poszukiwania w formie. Tworzy ona nowy wymiar doświadczania materii, wędrówek pomiędzy bytem, a niebytem, będących efektem racjonalnego podejścia do świata. Obrazy są oszczędne i zrównoważone, przenikają jednak na poziomy bliżej nieokreślonej podświadomości badanej niekiedy przy użyciu malarskich ‘kleksów’. Odwołują się do pamięci i procesu zapamiętywania. Są środkiem pozwalającym na utrwalenie własnych obserwacji za pomocą prostej symboliki i minimalistycznej formy.
wtorek, 8 września 2009
poniedziałek, 7 września 2009
Święto ulicy Ząbkowskiej w Warszawie- wzorem dla Winobrania
Dla mnie istotą takich imprez jest karnawałowy korowód- bo przecież większośc przychodzi dla owej parady, a nie na stragany. Kiedyś byłem tylko widzem takich imprez, od dobrych kilku lat jestem ich uczestnikiem, współtwórcą po trochę. Zwykle jestem w tych różnych grupach które coś-tam robią, tańczą, grają. Inni ludzie się patrzą jak my się bawimy.
Korowód na Ząbkowskiej, mimo że mały, był świetny. Tylko jeden tir z poprzebieranymi w pióropusze laskami tańczącymi sambę. Znałem kilka z nich! Kris, przebrana w pióropusze, coś długo i zawzięcie tłumaczyła mi z tego swojego wozu, nie wiem co, za daleko byłem. Ona jest instruktorką samby z Brazylii. Kilka razy nas uczyła tańczyć podstawowy krok do samby. Umiem tylko podstawy, ale twardo tą sambę tańczę z Anastazją.
Kobiety tańczące na tirze, te całe grupy samby o różnych nazwach (w stylu „Samba Latino” etc.) mają wielkie kolorowe pióropusze, dokładnie takie jak na karnawałach. Bo sambę trenuje się by robić właśnie takie uliczne szoł. Są wielką atrakcją, nawet po korowodzie ludzie wyłapują je by pstryknać sobie z nimi zdjęcie. Mam jakieś ekologiczne obiekcje do pióropuszy, chyba pióra są prawdziwe. Dla ładnych piór kompletnie wytrzebiono już ptaki Kiwi.
Capoeiristas idą przodem. Są nas dwie czy trzy ekipy z różnych grup. Ja dopiero wychodzę z przeziębienia, nie za pewnie się czuję, ale w końcu gram bardzo często. Na początku całego korowodu walczy ze sobą dwóch capoeiristas, za nimi idzie reszta capoeiristas, z baterią (orkiestrą, grając na berimau, pandeiro), potem jakieś kobiety tańczą, potem za nimi jedzie tir z całą ekipą tancerek samby, a za tirem idzie jedna z najlepszych orkiestr samby w Polsce.
Taką sambę gra się na bębnach, które się nazywają np. surda, marcação czy jakoś tak. Jestem zaprzyjaźniony z grupą „Samba z Szamba”, która ze swoją sambą podróżuje po Europie, utrzymując się przez wakacje z tak zarobionych pieniędzy. Kiedyś, mieszkając we Francji, sam w czymś takim grałem, mój instrument to był stary bęben od pralki z membraną z pleksiglasu przyklejoną taśmą klejącą.
Świetnie to wszystko wyszło. Jeszcze jak wszyscy poszli, to ja z Anastazja pograliśmy z 15 minut mając spory tłum za widownię. Nie wiem czy ta capoeira jest taka ciekawa, ani specjalnej akrobatyki nie robiliśmy, parę razy jak wyciąłem Anastazję to jej pomogłem się przeze mnie przełożyć, żeby gra była ciekawsza. Ale naprawdę jesteśmy w tym średni. Dobry to jest Lagarto, kark, kafar, koks, który na ten korowód przyszedł z włosami na głowie pomalowanymi w brązowe paski, w taką panterkę (ciekawe czy sam to wymyślił, czy też gdzieś podpatrzył), i oczywiście mnie rozwalił w grze.
Korowód w Zielonej Górze? Halo, bez takich drastycznych porównań. Pamiętam ten z roku ubiegłego. Puszczono jakieś dicho z głośników, umcy-umcy. Jakaś komercyjna firma puściła komercyjna muzykę, stwierdzając że ona wie lepiej jak się takie coś organizuje. Jakieś coś, czego nawet opisać nie umiem, jakiś komercyjny pop czy disko. W ogóle to autentycznie nie było. „Nie tańcz jak ci zagrają”- pisałem wtedy. Istotnie, powinienem zejść z platformy zamiast próbować udawać że się bawię.
W Zielonej Górze idąc w korowodzie udajemy że się bawimy. Tu- ja się bawiłem naprawdę, choćby dlatego że cała ta impreza była bardziej tworzona przez ludzi, bardziej autentyczna, Nikt się nie wpieprzał, nie rozstawił na całej tej ulicy swoich głośników z których zapodawałby jakieś swoje dicho. Tutaj przyszedłem z przyjaciółmi, bawiłem się z przyjaciółmi, i tylko denerwowali mnie natrętni „fotografowie-amatorzy” którzy podchodzili niebezpiecznie blisko walczących by robić zdjęcia.
W Zielonej Górze nawet nie powalczyłem na ulicy z innymi capoeiristas. A przecież po to ludzie trenują codziennie latami, żeby publicznie sobie pograć. Źle to wszystko w ZG zorganizowano, po prostu… W Warszawie przebiegiem walk capoeiry kierował jeden z trenerów, to on kazał wszystkim iść przodem i grac na początku. Moi znajomi opowiadali mi że burmistrz dzielnicy Praga sam kierował leniwymi ochroniarzami i dyrygował jakimiś organizacyjnymi sprawami, mimo że to przecież niedziela i ma wolne. Szkoda że w Warszawie święto jakiejś zaniedbanej ulicy na slumsach jest lepiej zrobione niż Winobranie, i kosztuje pewnie 1/10 tej sumy.
Film video: Rio de Praga w tvnwarszawa.pl
http://www.tvnwarszawa.pl/-1,1618101,0,,rio_de_praga,wiadomosc.html
sobota, 5 września 2009
Winobranie? Nie, dziękuję.
Są w Polsce fajne festiwale muzyczne na które przyjeżdża po kilkanaście- kilkadziesiąt tysięcy ludzi z całego kraju. Sam jeżdżę na Reggaeland do Płocka, Ostróda Reggae Festiwal, Summerjam w Kolonii. Nie wspomnę o europejskich mega imprezach w rodzaju ściągającego milionową publikę londyńskiego Notting Hill Carnival organizowanego przez tamtejszą społeczność karaibską.
Wszystkie te imprezy mają jeden mianownik- są stworzone przez ludzi, nie przez polityków. Są bardziej autentyczne. I chyba bez porównania bardziej wielokulturowe.
Winobranie jest imprezą sztuczną. Jest imprezą jednej, przewidywalnej i już znanej kultury muzycznej. To wielki festyn, wielki jarmark. Tylko czemu taki drogi? Te pieniądze winny się zwrócić, taka impreza za tyle pieniędzy powinna przyciągnąć do miasta kilkadziesiąt tysięcy fanów, mieszkających na gigantycznym polu namiotowym.
Tymczasem- na co idą te pieniądze? Jakieś reggae, ale takiego reggae słuchają rodzice mojego kolegi Marcela, a on sam już tworzy współcześniejsze, taneczne ragga. Polski hip-hop i polski rap. No tak. Jest. Istnieje. Bardzo fajnie że chociaż w tym gatunku zrobiono cały festiwal w mieście gdzie nie dzieje się nic takiego. Może choć on przyciągnie przyjezdnych- jest to krok w dobrą stronę.
Ale jak popatrzymy w portale społecznościowe, czego słuchają młodzi ludzie i co jest dziś grane w klubach, to będzie to raczej dancehall, ewentualnie dubstep, grime i d’n’b. Pamiętam w zeszłym roku bodajże scena dla młodych była pod palmiarnią. Plątały się tam tylko pojedyncze osoby. Totalna porażka imprezowa.
Jutro biorę udział w pochodzie karnawałowym. Na Ząbkowskiej w Warszawie. Tydzień temu brałem udział w tonącym w rytmach muzyki soca karnawale Notting Hill w Londynie, i świetnie się bawiłem do dancehallu, do soca, do dubu, grime’u i dubstepu. Zielona Góra? W tym roku chyba sobie podaruję.