piątek, 31 lipca 2009

Owsiak za karaniem konsumentów miękkich narkotyków

Obawiam się że czasy kiedy Pana poglądy były młodzieżowe i świeże, odeszły w przeszłość. Dziś są oprócz tych "młodych a'la Gazeta Wyborcza" inni młodzi ludzie. Inne wartości. Pan wciąż popiera wsadzanie moich palących marihuanę kumpli do więzień. Wiem, że dzięki temu ma Pan wielkich zwolenników w częsciu prasy.

Przykro mi się robi, że tylu ludzi jeżdzi na Pana festiwal. Co on ma wspólnego z Woodstockiem? Chyba ci, ktorzy tworzyli Woodstock, mieli inny stosunek do miękkich narkotyków. I może inne wartości.

Woodstock? W zeszłym roku powiewały tam śmiecie, panował zapach dojrzewających odpadków. Mi było tam wstyd, gdy zachęciłem mojego kolegę z pracy by tam pojechał z młodym synem. Przepraszam, ale ochrony środowiska Pan niestety nie proponuje. Ci ludzie piją tam piwo. Może tak stary to nie jestem, ale od starszych wiekiem ludzi słyszałem że na tym pierwszym woodstoku palono raczej marihuanę. Rozumiem że Pan do tej nazwy tylko nawiązuje, a właściwsza nazwą byłaby ta pochodząca od jej właściciela.

Proszę mi wybaczyć tą nieuprzejmość, przed laty rozmawialiśmy osobiście i też chyba nie przypadłem do gustu, jeżdżąc po estetyce Pana miasta pochodzenia, Warszawy. No cóż.

poniedziałek, 27 lipca 2009

Lubuskie PKP Przewozy Regionalne -marnotrawstwo milionów i miliardów

Jest 16.20, dworzec w Zbąszynku, sobota. Właśnie wjechał „pociąg osobowy” z Zielonej Góry. Niby godzina szczytu przewozowego wszędzie w Europie, tymczasem z 600-miejscowego, 110-tonowego składu złożonego z dwóch jednostek EZT wyszło… 11 pasażerów.

Dlaczego nie wozić ich składem tysiąc-miejscowym? Albo zgoła armadą poszczepianych z sobą kilkunastu wagonów? PKP to w wielu regionach kraju już doszczętny trup. Tytułowe „przewozy regionalne” dziś wykonują się autobusami i samochodami osobowymi, a oferta kolei odpowiada w wielu zapadłych regionach lubuskiego jedynie kolejarzom kupującym bilety z 99-procentową ulgą. Gdy różnica w cenie wynosi 3 grosze, zawsze można jechać 1. klasą.

Ten cały system to miliardy strat. To efekt pracy lubuskich polityczek i polityków. Podobno, jak mi opowiadano, przerost zatrudnienia lubuskiego zakładu PKP Przewozy Regionalne wynosi 500 osób. Władze samorządowe i władze PKP z całą świadomością marnotrawstwa wywalają w błoto 36 milionów PLN rocznie.

PKP Przewozy Regionalne i tak obsługują już tylko główne linie, te lokalne porzuciwszy już 2-3 dekady temu. Możliwe, że bez takiego balastu przerostu zatrudnienia możnaby na nich generować zyski nawet obecnym ultra marnotrawnym taborem, bo przecież w większości krajów Europy linie magistralne są dochodowe i tylko te „w regiony” przynoszą straty. W woj. lubuskim kursy „w regiony” można policzyć na palcach (w sumie kilka dziennie, do Niegosławic czy Ośna Lubuskiego), choć tutejsze PKP potrafiło zarżnąć także linie magistralne. Dawne główne linie dziś są liniami lokalnymi. PKP skutecznie zarżnęło cały ruch tranzytowy.

Kto dziś pamięta o magistrali Drezno- Cottbus- Poznań przez Zbąszynek i Czerwieńsk? Albo o magistrali Berlin- Wrocław- Bytom przez Gubin, Lubsko, Bieniów, Żagań? Te sunące po 160 km/h wagony motorowe już odeszły w niepamięć…. W niepamięć odchodzi coraz więcej. Rozpadają się dworce, rozkradziono setki kilometrów lubuskich torów. Etatystyczny reżim jaki nastał po 1989 roku koleje bowiem pozostawił państwowemu monopolowi, w jakiśtam sposób zapewne powiązanemu z kastą rządzącą….

Stacja Rzepin. Nasz pociąg ma zmienianą lokomotywę. Tracimy 20 minut, na to tylko by te kilkanaście czy kilkadziesiąt pasażerów, zamiast być powiezionymi kilkakrotnie tańszym autobusem szynowym (pociągokilometr tej usługi kosztuje u prywatnych operatorów 10- 11 PLN wg ostatnich przetargów) wiezie się 120-tonowym składem 4 wagonów ciągnionych przez 100-tonową lokomotywę. Nikogo nie interesuje ta kilkakrotna różnica w cenie. Rocznie z tego jest milion w tą czy w tamtą. Tych wytrzaskiwanych na lewo i prawo milionów jest nader wiele.

Drewniany i pełen natręctw monopol państwowych PKP, w którym roi się od absurdów (bilet do Zielonej Góry na dworcu we Frankfurcie kosztuje 12 euro, u konduktora w pociągu- 14 złotych) jest po prostu jednym z hamulcowych rozwoju tego województwa. Tutaj kolei pasażerskiej niemal nie ma, i tak jest od lat. Moje wycieczki do „lepiej wiedzących” polityków z urzędu marszałkowskiego nie mają sensu, przez lata ci ludzie nie słuchali, nie zmieniali. Przekonać ich do zmiany polityki, obalenia tych monopoli, może jedynie wielkie lobby.

8 miesięcy temu rząd przekazał samorządom województw kontrolę i akcje spółki PKP Przewozy Regionalne wykonującej usługi przewozowe na zasadzie monopolu w tym województwie. Ci ludzie powinni dążyć do zlikwidowania tego dinozaura komunizmu poprzez ogłaszanie przetargów na obsługę poszczególnych linii przez przewoźników prywatnych i negocjując przejęcie pracowników PKP PR przez operatorów prywatnych.

Frankfurt nad Odrą. Po trzech godzinach podróży z Wolsztyna przez całe woj. Lubuskie dojechałem do pierwszej stacji systemu nowoczesnej kolei regionalnej. Pociąg który przyjechał z Brandenburga i Berlina po ledwie 6 minutach postoju odjeżdża w relację powrotną. Ciekawe ile to czasu zajmuje w Polsce? Pociąg który przejechał ze Zbąszynka potrzebuje ok. 40 minut by pojechać w relację powrotną. To wszystko kosztuje, aby tak rozrzutnie gospodarować taborem trzeba żyć w innej rzeczywistości, gdzie pieniądze, wskaźniki rentowności, nie grają najmniejszego znaczenia. Nikogo nie obchodzi wskaźnik rotacji taboru etc. To także miliony rocznie.

Pociągi z 60-tysięcznego Frankfurtu do Berlina kursują co 30 minut. Nigdzie w Polsce nie znajdziemy tak dobrze obsługiwanej linii. Nie ma pociągów osobowych, przynajmniej nie na liniach z dużym ruchem. Osobówki po prostu nie opłacają się, przegrywają z samochodem osobowym. Już pół wieku temu koleje w ruchu regionalnym w Europie Zachodniej wprowadzały pociągi regionalne o prędkości handlowej równej samochodom osobowym. Pociągi między Frankfurtem a Berlinem pomijają naprzemiennie połowę przystanków po drodze. Każdy z mniejszych przystanków jest obsługiwany tylko raz na godzinę, zaś dwie duże stacje po drodze- 2 razy na godzinę.

W pociągu ktoś przeprowadza ankietę wśród pasażerów, z pytaniami dojdzie i do nas. Aż jestem ciekaw o co pyta. Bowiem na polskich kolejach nikt nie pyta, nikt nie docieka, skąd się biorą pasażerowie. Lubuskie PKP to firma-dinozaur, jej likwidacja spowoduje renesans kolei w regionie. Przewoźnicy prywatni wprowadzą pociągi obsługujące relacje przez granicę. Do tej pory przyczyną zapaści ruchu w tym regionie był prawie zupełny brak ruchu tranzytowego. Jak można liczyć na zyski z tego biznesu, skoro zabito wszelki ruch tranzytowy w pociągach? Kto jeszcze podróżuje ze Szczecina do Jeleniej Góry czy Wrocławia pociągiem przez Zieloną Górę? Albo z Niemiec do Polski wykorzystując nie pociągi Eurocity, tylko kilkakrotnie tańsze osobowe?

Może po prostu nie-da-się? Po polskiej stronie prawie nigdzie koleją nie dojedziemy. Jeden dziennie pociąg do Zielonej Góry. Reszta pociągów wymaga przesiadki w nikomu nie znanych miasteczkach. Oczekiwania na zapomnianych stacjach. Transport zbiorowy przez granicę to niekiedy 3 pociągi osobowe dziennie, jak między Frankfurtem nad Odrą i Słubicami. Jak na warunki polskie jest to może smutną normą, ale do Frankfurtu pociągi osobowe kursują co 30 minut, a inne linie obsługuje się co 60 minut. Na podróż dziwacznymi pociągami widmo przy takiej ofercie w innych kierunkach może nie być chętnych. Zresztą ceny żądane w kasach za bilety do Polski, wciąż kilkakrotnie wyższe niż te same bilety kupione po polskiej stronie, wielu odstraszają.

Ach, nie ma sensu pisać. To do nikogo nie trafia. Tutejsze władze, tutejsi politycy, nie wchodzą w relacje mówiący- słuchający. Komunikacja tu zawodzi. Jest to natręctwo mówiącego. Temat kolei dla tych ludzi nie istnieje, poruszanie go jest dziwactwem, takim samym jak zresztą i sama kolej w Polsce, zatrzymana w jakimś finansowym i organizacyjnym czyśćcu.

Viele Gruesse aus Schlawe. Sława, tutejsza atrapa morza


Sława, Szlawa (Schlawe), za Hitlera "Szlesiersee"- ten znany kurort nad zatrutym ściekami z kilku ubojni zwierząt Jeziorem Sławskim, akwenem długim na 10 km, latem zamienia się w tutejszą protezę nadmorskiej kiczowatej kultury. Nastolatki na prowincjonalnej dyskotece na której powinniśmy się bać o własne zęby. Poubierane w okapujące "diamencikami" torebki, bransoletki, bluzeczki. Festiwal nadmorskiej tandety na rozrzuconych na nadwodnym bulwarze straganach i straganikach. Plaża umożliwiająca kąpiele w zatrutej jeszcze trochę wodzie. A sama woda nawet ciepła.
Ekonomista zastanawia się nad poziomem odmóżdżenia lokalnych i regionalnych władz, które przymykały oczy na zrzucanie ścieków, w tym odpadów z ubojni, do jeziora, aż do momentu w którym rozniosło się że w Sławie w tamtejszym jeziorze kąpią sie tylko niedoszli topielcy. Dziś jest ze stanem wód podobno nieco lepiej. Mimo to na kąpiel nie kusi się nikt z naszych. Szalejemy na wioskowej dyskotece w rytm diskopolowych szlagierów. Didżej (a w zasadzie wodzirej) pozdrawia Wałbrzych. Wiocha, wioska. Tu bawi się polska prowincja, tu kwitnie jej kultura.

czwartek, 23 lipca 2009

Konsultacje społeczne wg wszystkowiedzących



Udałem się na dziś na spotkanie z prezydentem Kaliszukiem na temat tej inwestycji w ścieżkę rowerową zamiast linii transportu zbiorowego. Mówiłem że to ostentacyjne marnotrawstwo kilkuset mln jakie kosztuje budowa takiej infrastruktury dziś. Próbowałem przekonać że niewykorzystanie tego odcinka w przyszłym systemie SKM spowoduje dużo mniejszą rentowność całego systemu koeli podmiejskiej który ma powstać wokół miasta, na terenie Trójmiasta Lubuskiego.

Jeśli zamiast jadącego 4 minuty autobusu szynowego po trasie na wydzielonym torowisku wykorzystamy 4 razy wolniejsze autobusy wymagające kilku – do kilkunastominutowej przesiadki, to izochrony czasu przejazdu do południowej części miasta będą nieporównywalnie wyższe niż przy połączeniu bezpośrednim z Nową Solą czy Sulechowem. W efekcie czas przejazdu będzie mniej atrakcyjny, i mniej osób wykorzysta transport zbiorowy.

Niestety, ci Państwo wszystko wiedzą lepiej. Więźba ruchu, badanie jak wyglądałyby potoki w aglomeracji? To nie interesuje ich. Analiz ekonomicznych nie prowadzili. Decyzję już podjęto. Pan Kaliszuk dodatkowo poinformował że "ujawnienie tej decyzji mediom to były konsultacje społeczne". Jeśli tak ci ludzie podchodzą do tematu konsultacji społecznych to nie mam więcej pytań ani więcej komentarzy. Podziękowałem i poszedłem, nieco ironicznie życząc powodzenia w zarządzaniu miastem tym wszystkowiedzącym, niepotrzebującym nikogo o nic pytać ludziom.
Adam

Fot. Przebieg proponowanej linii na tle proponowanego układu komunikacyjnego w mieście


środa, 22 lipca 2009

20 lat walk o odbudowę Wagmostawu


Oto odpowiedź na pismo mojej mamy do inspekcji robotniczo- chłopskiej z epoki poprzedniego totalitaryzmu. Dziś już nawet na listy nie odpowiadają....

O odbudowie Wagmostawu nikt już jakoś nie wspomina. Jakiś projekt powstał- nawet go nie pokazano mieszkańcom. A ile obiecywano! 20 lat obietnic. Poniżej- Wagmostaw przed objęciem tych terenów Polską Strefą Okupacyjną zamienioną potem w "Ziemie Odzyskane".


Obejrzyj film:

poniedziałek, 13 lipca 2009

Lubuskie 2,5-krotnie biedniejsze od Czech czy Estonii

Zapominamy o statystyce, bo kogo to interesuje. Tymczasem wynalazłem taki ciekawy urywek tabeli porównawczych. Bo statystycy porównują. Jeśli chcemy wyedukowanie dowieść że "Lubuskie sucks" to proszę bardzo.

Demograficznie to województwo to 2,6 % populacji Polski. Tymczasem większość danych wypada niżej od owych 2,6 %. Kilkakrotnie mniej osób niż średnia krajowa odwiedza kina czy muzea. Mniej osób jest zawodowo aktywnych. Mamy mniej sieci wodociągowej niż polska średnia. A nawet- mniejszy odsetek uczniów w liceach artystycznych. Mamy mniej sadów i malutnie zbiory warzyw.

Płace w tym województwie są średnio o 400 PLN niższe niż średnia krajowa (dane za 2007 rok). Produkcja sprzedana przemysłu jest o 1/4 niższa od średniej krajowej. O 1/5 mniejsza jest sprzedaż produkcji budowlano- montażowej. O 10 % mniejsze od średniej krajowej są nakłady inwestycyjne w tym województwie.

Produkt Krajowy Brutto wynosił 24733 PLN na mieszkańca w 2006 r. Dla porównania, w Czechach PKB na mieszkańca wynosi 56984,28 PLN (dane za 2008), a w Estonii, ongiś uboższej od Polski, 63355,95 PLN (2008). Lubuskie jest więc 2,5 raza biedniejsze od tego kraju o zbliżonej liczbie ludności. Choć jest to krzywe porównanie, bo nie chce mi się szukać danych z tych samych lat. Niemniej daje do myślenia.

Czasem wracam w rodzinne strony i myślę sobie, jak wyglądałoby takie województwo lubuskie gdyby było taką Estonią. Liczba ludności ta sama, położenie geopolityczne- jeszcze lepsze. Co by się stało gdyby w woj. lubuskiem, wzorem Estonii, opodatkowanie wynosiło 31 % zamiast obecnych 47,3 % ? (dane wg CAS). Co by się stało, gdyby rozbito monopole: energetyczny, gazowy, kolejowy, autobusowy i całą masę pomniejszych, jak monopol śmieciowy czy monopol państwowych teatrów?

Moje pytania mogę zadać tylko na blogu. Choć chętnie bym powiedział publicznie że jestem wrogiem państwa scentralizowanego, że tuż obok mamy federalne Niemcy, gdzie każdy kraj jest niemalże niepodległy jak na polskie warunki. To kraj gdzie rząd wydaje przepisy ramowe, gdzie każdy land, czyli kraj związkowy stanowi własne prawo. Jest tam zwykle mniej monopoli- ze świecą choćby szukać takiego landu jak Lubuskie gdzie całość kolejowych przewozów pasażerskich wykonuje jeden przewoźnik kolejowy. Normą jest konkurencja kilku do kilkunastu podmiotów. I tak możnaby porównywać po kolei każdą z branż…

Literatura:

Dane statystyczne GUS - Porównawcze dla Lubuskiego
"WOJEWÓDZTWO NA TLE KRAJU W 2007 R."
http://www.stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/zg/ASSETS_PRZEG_KRAJ.pdf

Turyści tu-i-teraz versus "Promocja miasta w telewizji i radio"

Wakacje to okres festiwali. Jeżdżę po festiwalach, ale za nic-w-świecie nie zawitałbym do Zielonej Góry. W tym mieście publice zaoferowano dwa festiwale: „Hity na czasie”- ze stajni wzbogaconego na przemianach ex-komunisty Zbigniewa Bembenka posiadającego m.in. „Super Express” oraz sieć stacji „Eska” . Jego radio ma tak wielkie wpływy, że otrzymywało częstotliwości po swoich zlikwidowanych przez KRRiTv konkurentach, jak np. po radiu Blue FM z Krakowa. Mamy też „Festiwal Piosenki Rosyjskiej”.

Jeśli chcielibyśmy śledzić ducha tych imprez, to jest on z pewnością gdzieś pomiędzy rozrywkowo-komercyjną imprezą pana Bembenka oraz zorganizowanym przez Rosjan festiwalu muzyki putinowskiego reżymu. Oba festiwale to takie wykwity państwa totalitarnego, jeden- wykwit koncesjonowanego przez państwo radia. Radia w swojej komercji tak nudnego, nieszczerego i przewidywalnego... Drugi to wykwit miejscami chamski (były "dupy" i "kurwy"), ale bezpieczny dla reżymu rosyjskiego, jakoś chyba promowanego w Zielonej Górze.

„Hity na czasie” to kiczowata muzyka z playbacku. Zjeżdżają się na ową imprezę fani tej komercyjnej stacji radiowej z okolic miasta. To nie jest wielki festiwal muzyczny na który fani jadą po kilkaset kilometrów. A kosztuje tyle samo, a może i więcej. Miasto Zielona Góra w poprzednich latach dotowało komercyjne przedsięwzięcie rzutkiego postkomunisty. Zupełnie jakby komercyjna papka przyciągnąć miała do miasta jakichkolwiek turystów. Dwa lata temu za podobną imprezę miasto zapłaciło ok. 150 tys. PLN.

Z jednej strony- dobrze że w ogóle coś się dzieje. Z drugiej strony- marnuje się pieniądze wspierając artystycznie wątpliwe przedsięwzięcia. Nawet jeśli są one w telewizji, to trafiają najwyżej do konsumentów proszku do prania, podczas gdy typowe festiwale są kierowane do ludzi którzy na te festiwale po prostu przyjeżdżają. Nie trzeba „telepromować” turystyki dla kapciowych Polaków utkwionych przed telewizorami, bo fani festiwali właśnie są tymi turystami podążającymi za kulturą i mogą odwiedzać różne miejsca w liczbie nastu tysięcy, niezależnie od pogody.

Właśnie wróciłem z płockiego festiwalu „Reggaeland”, gdzie przy podobnej dotacji ze strony miasta stworzono imprezę o ogólnopolskiej renomie, i to w ciągu zaledwie kilku lat. Ściąga na nią ok. 20 tysięcy osób, o tym że są z całego kraju niech świadczy co roku zbyt małe pole namiotowe, nie nadążające za rosnąca popularnością festiwalu. A to wszystko przy nieciekawej pogodzie i zdziwieniu mieszkańców miasta, kto w taką pogodę wybiera się z namiotami nad rzekę.

Fani spoza miasta w Zielonej Górze? Jakieś pole namiotowe? Ależ tego tu nigdy nie było, przynajmniej odkąd żyję w Zielonej Górze. W tym mieście po prostu nigdy nie było festiwalu o ogólnopolskiej renomie. Nawet owe komunistyczne festiwale nie były na tyle autentyczne by mieć jakichkolwiek fanów. Zielona Góra to miasto bez ogólnopolskiego festiwalu na nawet malutką skalę. Wydaje zaś pieniędze na "promowanie się w telewizji", jakby rozmijając się z faktem że nie ściąga to do miasta morza turystów.

wtorek, 7 lipca 2009

Glass kończy operę o Johannesie Keplerze, żagańskim astronomie

Johannes Kepler (1571—1630), żagański astronom, ma już operę o sobie. Najwybitniejszy bodaj kompozytor współczesności kończy już swoje hiponotyczno- minimalistyczne opus magnum. Do obejrzenia w Linzu w Austrii w listopadzie 2009.

Zabezpiecz rower przed kradzieżą- dodaj go do bazy

Spisujesz nr ramy, robisz mu fotkę i dodajesz do bazy!

http://bazarowerow.pl/

Czy wulkanizator Nagórny truje drzewa na ul. Lwowskiej?

Dzwoni czytelnik, i opowiada. Jest taki pan Nagórski, ma zakład wulkanizacji prz ul. Lwowskiej. Na jego działce "dziwnie" uschło nagle 8 drzew które rosły tam 50 lat. Czytelnik podejrzewa że zatruto je. Potem p. Nagórski dokupuje kolejną działkę, notabene stanowiącą dojazd do czyjejś posesji, starszej wiekiem kobiety która nie jest w stanie wykłócić się o swoje. Tam też usychają 4 drzewa, i całkiem niedawno, mimo okresu lęgowego ptaków, p. Nagórny dostaje (wg dzwoniącego mieszkańca, legalne) pozwolenie na ich wycinkę.

Mieszkaniec bulwersuje się, że p. Nagórski niszczy zieleń dla swoich prywatnych zysków. Ani na tym osiedlu nie mieszka, ani nie wychowuje tam swoich dzieci. Zabiera za to innym ludziom widok drzew, zieleń za oknem. I dodatkowo w arcyszybkim tempie, mimo okresu lęgowego, dostaje legalne jak ów mieszkaniec podejrzewa, zgody na wycięcie drzew.

Ciekawe czy sitnieje siłą która zbadałaby owe drzewa, przecież można sprawdzić czy nie były zatruwane. Ciekawe czy jest coś takiego możliwe. W to że drzewa które gdzieś rosły 70 czy 50 lat, nagle tak naraz wszystkie zeschną, trudno uwierzyć...Zdaje się że potrzeba dendrologa- detektywa.

Teleinformatyka na Zielonogórskim Uniwersytecie Wirtualnym

Mamy kandydata na pracownika, ukończył teleinformatykę na Uniwersytecie Zielonogórskim z oceną bardzo dobry. Pięknie, przyjmujemy. Pokazuję mu centralę telefoniczną Siemensa (Hicom 150), mówię że unowocześnienie centrali będzie należało do jego obowiązków. Nowy pracownik mówi z lekkim przerażeniem, że centralę w "realu" widzi pierwszy raz na oczy. Mimo to daję mu ambitne zadania odnośnie niezbyt sprawnej centrali (nie-wiadomo-gdzie-łączącej) wraz z odpowiednim segregatorem.

Po tygodniu nie zrobił z nimi nic, zajmuje się innymi swoimi zadaniami. Tłumaczy, że prawdziwej centrali telefonicznej nigdy w życiu nie wiedział, mimo studiowania teleinformatyki. Nie twierdzę że w naszej firmie stosujemy najnowszą technologię, ale też nie jest to rozwiązanie starsze niż lat kilka. Są to produkty teleinformatyczne które wciąż są w sprzedaży. Chcąc nie chcąc ja sam, nie znając się na tym, musiałem dzwonić do pana z serwisu central telefonicznych i dowiadywać się czy jest nowe oprogramowanie, jakie karty zewnętrzne można dokupić i co można taką centralą osiągnąć. Musiałem sam badać, co można zrobić na obecnym sprzęcie, a co możnaby zrobić na najnowszych rozwiązaniach. Jednocześnie zawsze boję się, że ktoś wyczuje że się nie znam i będzie próbował zedrzeć skórę za jakiegoś gruchota.

I tak wygląda jakość kształcenia na UZ. Uniwersytet, obawiam się lekko wirtualny. Pan po teleinformatyce miał do czynienia, ale z centralami… wirtualnymi.

środa, 1 lipca 2009

Zaproszenie na piknik i czyszczenie pomnika Beuchelta

witam
zapraszam wszystkich chetnych na sobotni 04.07.09 piknik od godziny 11 na pomniku Beuchelta (park tysiaclecia).
W planie:
- oczyszczenie terenu pomnika i samego pomnika (pomocni niech wezma zesoba szczotkę, mydło (pani konserwator powiedziała, że nie zaszkodzi a moze pomóc)i rękawice)
- zrobienie ogródka ( jak macie jakies kwiaty, rosliny to zapraszam dosadzenia)
- GRILL party (zabierzcie ze sobą prowiant)

zaproszenie nadesłał Adrian Nejman

Ilu mieszkańców mieszka wg ciebie w Zielonej Górze?