sobota, 30 sierpnia 2008

Na 50centa nawet nie można było kupić biletu w Ziel. Górze!

chcialem kupic bilet ale w zielonej gorze z tego co patrzylem, nie sprzedawali. Nie wiem czy byl rozprowadzany w ogólnopolskich sieciach biletowych w stylu ticketpro czy ticketonline. W ogole popatrzylem ze biletu nie moge kupi wiec myslalem ze przed koncertem. ale go nie ma...

Organizacja koncertu i sprzedazy biletow byla fatalna, tak nie sprzedaje biletow zaden duzy polski festiwal. nie wiem czy zaplanowano pole namiotowe, to byla jakas niedorobka, zero informacji, nie wiem nawet czy impreza miala swoja strone www z wszystkimi informacjami dla fanow, z adresami hoteli, hosteli, pol namiotowych, proponowanego dojazdu koleja etc. Na klape zapracowano.

czwartek, 28 sierpnia 2008

Demonstracja w Słubicach na temat transportu transgranicznego

INFORMACJA PRASOWA
Zielona Góra, 28.08.2008

W piątek dnia 29 sierpnia o godzinie 16.30 polscy i niemieccy Zieloni organizują demonstrację na moście granicznym w Słubicach (na przedłużeniu ul. Jedności) aby zaprotestować przeciwko polityce transportowej która powoduje że przez granicę można się przedostać jedynie samochodem. Być może w demonstracji będzie uczestniczyć część z 800 delegatów międzynarodowego zielonego uniwersytetu odbywającego się w tych dniach w Słubicach i Frankfurcie. Organizatorzy liczą na przybycie setek osób.

W Słubicach brak jest komunikacji autobusowej do Frankfurtu nad Odrą, mimo że przed drugą wojną światową mostem przez Odrę przejeżdżał tramwaj. Pasażerowie podróżujący z Berlina do Zielonej Góry i wielu innych miast woj. lubuskiego muszą od lat na pieszo pokonywać dystans z dworca kolejowego we Frankfurcie do oddalonego o 4 km dworca w Słubicach.

Jest to już trzeci protest na moście w tej sprawie. Taka sama sytuacja ma miejsce w Gubinie i Kostrzynie- tam również przed wojną rozdzielone granicą części miast łączyły linie tramwajowe, dziś brak jest nawet linii autobusowych.

Szczególnie w Słubicach nie działa poprawnie transgraniczna komunikacja kolejowa. Połączenie z Rzepina przez Słubice do Frankfurtu nad Odrą obsługuje państwowy monopolista, przewoźnik PKP Przewozy Regionalne spółka z o.o.. Używa w tym celu ważącej 100 ton lokomotywy i dwóch- trzech 30-tonowych wagonów pasażerskich, w sumie skład jest co najmniej 5 razy bardziej energochłonny od autobusu szynowego. Osobowy pociąg –widmo kursuje trzy razy dziennie i przewozi niewielką liczbę pasażerów.

Zdanie Adama Fularza z lubuskich Zielonych:

„Gdyby władze województwa, zamiast w podejrzany i niejasny sposób
przekazywać dotacje dla PKP na obsługę takich połączeń przestarzałym i
nierentownym taborem z częstotliwością która nikomu już nie służy, rozpisałyby
przetarg na obsługę tych połączeń, to za takie same koszty dotacji prywatny
przewoźnik mógłby zaoferować połączenia co godzinę lub pół godziny, i uzyskałby
dopuszczenie dla autobusu szynowego po obu stronach granicy.

Przyciągnąłby na tory większy ruch niż zdegenerowany państwowy bankrut
z minionej epoki którego należy się pozbyć dla dobra mieszkańców tego regionu.
Samorząd powinien na każdą z linii regionalnych rozpisywać przetarg zamiast
powierzać je bez przetargu tak zdegenerowanej firmie jak PKP. Przecież w
województwie kujawsko- pomorskim stawki za wykonywanie połączeń kolejowych zbito dzięki przetargom o połowę, z 18 do 12 PLN za pociągokilometr. Także w naszym województwie prywatni przewoźnicy na torach są możliwi- samorząd Brandenburgii rozpisał przetarg na linie z Berlina do Kostrzyna i tam pociągi przez granicę kursują co 60 minut, a nie 3 razy dziennie.

Nasze województwo w dziedzinie konkurencji na kolei po prostu łamie
prawo. Ja tu podejrzewam korupcję, oddawanie zamówień po znajomości dla
znajomych z PKP. Wespół z innymi osobami stanę na moście by uświadomić
podróżującym tamtędy osobom, z jakiego powodu można się poruszać jedynie pieszo,
rowerem lub samochodem osobowym, i że władzom naszego województwa wydaje się że są w porządku, podczas gdy jawnie łamią prawo, oszukując i okradając jego
mieszkańców w takich sprawach jak kolej regionalna. Czym ci ludzie różnią się od
przestępców? Przy nieupolitycznionych sądach byliby skazani za korupcję. Swoimi
antyrynkowymi działaniami niszczą dodatkowo środowisko.”

------------------
Zieloni będą również protestować przeciwko promowaniu przez rządy obu krajów transgranicznych przewozów ciężarowych przez i rozwijaniu infrastruktury transportu drogowego (np. mostu dla cieżarówek w Uradzie) zamiast rozbudowy infrastruktury kolejowej w relacjach transgranicznych, a szczególnie linii Kolei Wschodniej z Berlina do Kostrzyna i dalej przez Gorzów i Krzyż do Rosji, która na niemieckim odcinku jest jednotorowa i ma niewystarczającą przepustowość, a po polskiej stronie ma status linii lokalnej, choć ongiś była najważniejszą magistralą w kierunku wschodnim.

Zapraszamy na demonstrację na rzecz poprawy transportu publicznego, organizowaną przez polskich Zielonych (z inicjatywy Adama Fularza i Karoliny Jankowskiej) we wraz z niemieckimi Zielonymi w piątek 29.08.2008 w godz. 16.30-16.50 na moście granicznym w Słubicach/ Frankfurcie nad Odrą.

opr. Adam Fularz

Telefony kontaktowe organizatorów:
Adam Fularz, tel. 0604 44 36 23
Joerg Gleisstein, tel. +49 176 24 222 822

piątek, 22 sierpnia 2008

O ustanowienie obszarów Natura 2000 na terenie miasta

Do:Departament Obszarów Natura 2000
Ministerstwo Ochrony Środowiska
Szanowny Pan Dyrektor Michał KIEŁSZNIA

Szanowni Państwo,
Zgodnie z "Ustawą o ochronie przyrody" z 2004 chcialbym wnioskować o wpisanie na listę obszarów Natura 2000 dwóch lokalizacji na terenie miasta Zielona Góra:

- 1. lasu łęgowego przy ul. Mrągowskiej w Zielonej Górze
- 2. źródeł potoku Gęśnik w Zielonej Górze oraz okalających je lasów.

Oba obszary są zagrożone planowanymi wycinkami drzew. Władze miasta nawet nie odpowiedziały na około 6 moich listów z wnioskiem o ustanowienie obszaru numer 2 zespołem przyrodniczo- krajobrazowym. Pod wnioskiem o ochronę takich obszarów zebraliśmy blisko 600 podpisów studentów tutejszego uniwersytetu.

Z wyrazami szacunku,
/--/


Zalączniki- opis terenu
Opis terenu nr 1. na podstawie wypowiedzi prasowych lokalnych ekologów:

"Rosną tu cenne okazy drzew, które tworzą specyficzną zieloną enklawę.
Wartośćterenu podnosi dodatkowo tzw. źródlisko. - Teren w tym miejscu jest
obniżony.Dzięki temu obserwujemy tu wysięg wód podziemnych. To najlepiej
zachowany tegotypu obszar w Zielonej Górze - mówi Marcin Dziubek, działacz Klubu
Przyrodników.
Według Dziubka, siedliska podlegają ochronie, nawet jeśli nie
są wpisane na listę Natury 2000. Znalazł również przepisy w polskim prawie,
które mówią o tym, że łęg powinien podlegać specjalnemu traktowaniu. Za
zachowaniem tego terenu przemawia jeszcze jeden fakt - rosną tu storczyki. -
Storczyki kojarzą się najczęściej z łąkami. Tymczasem pojawiają się też właśnie
w łęgach. Spotkać tu można chociażby listerę jajowatą czy stoplamka
szerokolistnego - wymienia Dziubek."
(http://miasta.gazeta.pl/zielonagora/1,35182,5334713,Ekolodzy_kontra_wladza__Bedzie_kompromis_.html )
Opis terenu nr 2:

PODSTAWOWA KARTA INFORMACYJNA
1. Nazwa robocza zespołu: DOLINA
GĘŚNIKA
2. Lokalizacja: wschodnie obrzeża miasta Zielona Góra
3.
Granice

północna: wschodnie okolice ul. S. Wyspiańskiego i jej przedłużenie w
kierunku ul. Szwajcarskiej oraz leśna droga gruntowa na przedłużeniu ul.
Szwajcarskiej przy Schronisku Dla Bezdomnych Zwierząt

wschodnia: odcinek
wschodniej obwodnicy Zielonej Góry

południowa: ul. Szosa Kisielińska i północna
granica osiedla przy ul. Akademickiej

zachodnia: wschodnie obrzeża terenu
Uniwersytetu Zielonogórskiego przy ul. Z. Szafrana, wschodni odcinek ul. Wazów,
ul. Dzika

4. Zawartość:· las grądowy w dolinie potoku Gęśnik oraz
na południowej skarpie pradoliny Odry· potok Gęśnik w północnej części obszaru·
liczne oczka wodne· dwa zespoły ogrodów działkowych· teren dawnego Zoo- później
miasteczkiem ruchu drogowego

5. Charakterystyka
przyrodnicza
Najcenniejszym elementem przyrodniczym proponowanego Zespołu
Przyrodniczo-Krajobrazowego jest kompleks leśny o charakterze lasu grądowego.
Zajmuje on dolinę potoku Gęśnik oraz położoną na południe od niego skarpę
pradoliny Odry. Las ten pomimo przekształceń drzewostanu w postaci licznych
sztucznych nasadzeń sosen, modrzewi i świerków ma w dużym stopniu zachowane
naturalne cechy fizjonomii i składu gatunkowego. W drzewostanie i podszyciu,
szczególnie w północnej części obszaru liczne są gatunki typowe dla lasów
grądowych: dąb szypułkowy, lipa drobnolistna, grab pospolity, klon pospolity,
leszczyna pospolita. W runie wiosną obficie kwitnie zawilec gajowy - gatunek
charakterystyczny dla żyznych lasów liściastych. Można tu także spotkać inne
typowe dla tego typu lasów gatunki runa: miodunka ćma, bluszcz pospolity (w
Polsce pod ochroną prawną), podagrycznik pospolity, piżmaczek wiosenny, gajowiec
żółty, niecierpek pospolity, kokoryczka wielokwiatowa, fiolek leśny, fiołek
Rivina, gwiazdnica wielkokwiatowa. W pobliżu Gęśnika i innych lokalnych cieków
często spotyka się gatunki typowe dla okresowo zalewanych lub podtapianych lasów
łęgowych wiązowo-jesionowych z jesionem wyniosłym, klonem polnym, wiązem
pospolitym, wiązem szypułkowym, czeremchą pospolitą w drzewostanie oraz złocią
żółtą, śnieżyczką przebiśniegiem (także pod ochroną), śledziennicą skrętolistną,
ziarnopłonem wiosennym, szczawikeim zajęczym w runie oraz porzeczką dziką w
podszyciu. Wzdłuż górnego biegu lokalnego cieku biegnącego z południa na północ
w zachodniej części obszaru, uchodzącego do stawu w pobliżu pętli autobusowej
występuje stosunkowo licznie rzadka w Polsce roślina - łuskiewnik różowy, który
można zobaczyć tylko wiosną, gdyż przez pozostałą część roku pozostaje w ukryciu
pod ziemią. Jest to jedna z największych ciekawostek botanicznych nie tylko
omawianego obszaru, ale całej Zielonej Góry.
Kompleks leśny proponowanego
Zespołu Przyrodniczo-Krajobrazowego wraz z licznymi oczkami wodnymi, potokiem
Gęśnik i innymi lokalnymi ciekami oraz urozmaiconej rzeźbie terenu powinien
bezwzględnie zostać objęty ochroną dla zachowania bardzo cennych zespołów
roślinnych, elementów fauny i flory oraz odznaczającego się wysokimi walorami
krajobrazu.
(...)


Przygotował: dr Piotr Reda, Wrocław - Zielona Góra kwiecień 2007, zmiany redakcyjne: A. Fularz

Mój opis tego terenu:
Jest tutaj matecznik- rodzaj gęstego lasu do którego nawet nie prowadzą ścieżki. To tam są źródełka Gęśnika i jego dopływów. Jest tam grząsko, więc wybiera się tam tylko zwierzyna.
Dopływy Gęśnika jakoś przesączają się z okolic skoczni pod torami, a potem tworzą kolejny bagienny las. Pomiędzy torami a ul. Szwajcarską, na tym wąskim pasie mamy las bukowy oraz dwa lasy świerkowe, niestety ostatnio częściowo wycięte. Tak, wycięto taki naturalny bagienny las świerkowy, w tym miejscu sadząc szkółkę leśną. Tutejsze Lasy Państwowe powinno się za to pozwać to sądu. Był to matecznik dla zwierząt- taki gęsty las do którego nie zapuszczają się ludzie, bo jest grząsko i gęsto. Przez lata spacerowałem tu z psem. Rosną tu wielkie paprocie, jest wciąż wiele ładnych miejsc mimo ostatnich wycinek.

środa, 20 sierpnia 2008

Do władz miasta i rady miejskiej Zielonej Góry-o zachowanie przedwojennej linii kolejowej na terenie miasta dla transportu miejskiego



Szanowni Państwo,
Jako ekonomista transportu od lat z przykrością obserwuję dewastację przedwojennej linii kolei podmiejskiej prowadzącej sprzed dworca PKS ulicami Pieszą, Lisią, wiaduktem nad al. Wojska Polskiego, ul.II Armii do ul. Wiśniowej i Ogrodowej. Ongiś, za mojego dzieciństwa, linia ta dochodziła do Jędrzychowa.

Nie sądzę że interesują się Państwo tą tematyką, ale wiele miast zachodniej Europy wydaje dziesiątki i setki milionów euro aby zbudować od podstaw tego typu systemy w swoich miastach. Stawia się na transport szynowy albo autobusy na wydzielonych pasach jezdni, ponieważ nie stoją one w korkach i oferują konkurencyjny czas przejazdu. W Zielonej Górze linia ta wg mnie powinna obsługiwać kursy podmiejskie, do Czerwieńska, Nowej Soli, Letnicy, Słonego, Buchałowa, Lasek. Jej znaczenie podróżach wewnątrzmiejskich nie jest aż tak ogromne, choć wg mnie byłaby ona sporym usprawnieniem, rodzajem szybkiego tramwaju.

Państwo zaś dokonali gigantycznego dzieła zniszczenia. To władze miasta doprowadziły do rozbiórki linii od ul. Ogrodowej do Jędrzychowa (ul. Emilii Plater), a w tym roku zaasfaltowały torowisko na ul. Kraszewskiego przy „Polskiej Wełnie”. W innych miastach władze starałyby się ożywić takie linie kolejowe dla transportu miejskiego, szczególnie jeśli linia prowadzi do największego w mieście centrum handlowego. Tu zaś ją zaasfaltowano.

Gdyby to miasto leżało w granicach Czech czy Niemiec, owej linii nikt by nie rozebrał, a do Jędrzychowa co 5 czy 10 minut kursowałaby kolej miejska albo też ową linię przebudowanoby na szybki tramwaj. Jako że w Polsce dopiero teraz obalono monopol państwowych PKP przewozach pasażerskich, kolej pasażerska w tym kraju praktycznie nie istnieje porównując nas z krajami sąsiednimi, i mam nadzieję że będzie się bardzo powoli odradzać.

Sądzę że za około 30- 35 lat to miasto ma szansę się podnieść z obecnej stagnacji gospodarczej. Być może do tego czasu do tego miasta dojdą zachodnioeuropejskie trendy polityki transportowej stawiającej na transport zbiorowy zamiast na motoryzację indywidualną, i linia zostanie reaktywowana. Apeluję o podjęcie uchwały zobowiązującej władze miasta do zachowania owej linii kolejowej przez okres najbliższych 30 lat w stanie niezniszczonym, umożliwiającym odbudowę połączenia do Jędrzychowa około roku 2040.

Nie podejrzewam nawet że skłonni byliby Państwo tą linię uruchomić już dziś, choć jest to możliwe. Wg moich informacji koszt modernizacji 3,3 km linii na trasie dworzec PKS- os. Łużyckie- ul. Ogrodowa wynosi ok. 3,5 mln PLN, choć możliwe jest użycie materiału staroużytecznego i zredukowanie kosztów remontu o połowę. Koszt pociągokilometra wg stawki prywatnego operatora Arria PCC wynosi 11,77 PLN, a więc ok. 2-krotnie więcej niż koszt wozokilometra tutejszego MZK. Jako że linia kolejowa jest własnością miasta, odpadnie koszt dostępu do państwowej infrastruktury (ok. 3 PLN za pociągokilometr) jeśli miasto zarządzałoby nią samodzielnie.

Roczny koszt uruchomienia linii z kursującym co 15 minut autobusem szynowym na trasie dworzec PKS- os. Łużyckie- ul. Ogrodowa:

Wariant I. Infrastruktura zarządzana przez miasto

8,77 (koszt pockm - koszt dostępu do infrastruktury) * 3,3 kilometra trasy * 4 kursy/godz * 15 godz.* 2 kierunki * 365 dni = 1 mln 267 615 PLN

Wariant II. Infrastruktura zarządzana przez PKP Polskie Linie Kolejowe


11,77 (koszt pockm) * 3,3 kilometra trasy * 4 kursy/godz * 15 godz.* 2 kierunki * 365 dni = 1 mln 701 236 PLN

Wpływy z biletów: 20 pax (pasażerów) / kurs, 1 PLN wpływu z pasażera= 876 tys. PLN rocznie. Realna frekwencja może być o ok. 30 % niższa od zakładanej, ale byłaby wyższa jeśli kursy podmiejskie autobusów szynowych dojeżdżałyby do południowych części miasta.

piątek, 8 sierpnia 2008

Najbrzydszy budynek na Deptaku

Przeglądąłem właśnie blog właścicielki "Cafe Marcepan" w Teatrze, i po prostu przeraziłem się uwiecznionym na zdjęciu wyglądem ul. Żeromskiego. Czy miasto nie mogłoby porozumieć się z właścicielem owej pomalowanej na czarno posesji z napisem "Tip- Top", pozwoliło mu ją podwyższyć do wysokości kamienic secesyjnych na ul. Żeroskiego jeśli przebuduje jej fasadę? Pamiętam że ongiś nawet był w gazecie tekst na temat sporu konserwatora zabytków z owym inwestorem który fasadę budynku przebudował bez wymaganej zgody. To potworny budynek, wartoby go podwyższyć o 2-3 kondygnacje i przebudowac na jakąś ładną kamienicę.

foto wg http://cafemarcepan.bloog.pl/?ticaid=6663a

czwartek, 7 sierpnia 2008

Po wizycie w Palmiarnii Zielonogórskiej- toż to zwykła restauracja!

Udałem się, obejrzałem w towarzystwie płci pięknej. No i cóż. To po prostu restauracja, z ładnym widokiem na miasto z ostatniego piętra. Tu nie ma miejsca na rośliny, jest ich kilkakrotnie mniej niż w typowych palmiarniach. Większość podłóg pokrywa beton a nie ziemia. Przy przebudowie dodano tylko więcej betonu zamiast miejsca dla roślin. Sporo niewykorzystanej przestrzeni. Na krużgankach palmiarni w Leiden, o której już pisałem, prezentowano kolekcję roślin owadożernych w doniczkach, które były wielką atrakcją tamtejszej palmiarnii. Tu miejsce jest, zaś nie ma ciekawych roślin.

A palma, którą kosztem 17 czy 18 mln PLN ratowano na gwałt podwyższając dach, ów daktylowiec kanaryjski, to przecież ten sam gatunek palmy który jest najpowszechniejszy w Europie i Afryce subsaharyjskiej. To tak, jakby gdzieś w Afryce ktoś zbudował chłodnię w której hodował topolę i kosztem wielu milionów rozbudowywał ją by nadążyć za jej wzrostem. Taką palmę zobaczycie zaraz po opuszczeniu samolotu gdziekolwiek na południu. Takież to są owe zielonogórskie sensacje botaniczne. Byłem za rozbudową palmiarnii, ale nie jako restauracji. Wg mnie palmiarnia jako palmiarnia byłaby większą atrakcją turystyczną.

Literatura: http://pl.wikipedia.org/wiki/Daktylowiec_kanaryjski

Zielony Uniwersytet we Frankfurcie /Odrą

28- 31 sierpnia.
Wielki wspólny event polskich i niemieckich Zielonych. Zapraszam serdecznie:
http://www.green-summer-university.eu/
program
http://www.green-summer-university.eu/index.php?id=37

środa, 6 sierpnia 2008

do Gazety Wyborczej w sprawie źródliska na os. Mazurskim

Szanowni Państwo,
Jakiś czas temu opisali Państwo na łamach gazety ciekawe źródliska na os. Mazurskim. Jedno z nich znajduje się, lub znajdowało, na przedłuzeniu ul. Mrągowskiej (zresztą jedynej już zamieszkałej na tym osiedlu). Na końcu tej ulicy schodziło się w dół z nasypu ściezką, by po kilkunastu metrach natrafić na spore źródło. Jest to wg mnie strumyk który niknie w tajemniczy sposób po drugiej stronie Szosy Kisielińskiej i tu, jakieś 200 metrów dalej, znów wybija.


Ekolodzy kontra władza. Będzie kompromis?
Mirosława Dulat 2008-06-20,

Od kilku dni trwa wycinka drzew przy ul. Mrągowskiej. Ekolodzy walczą o zachowanie cennego siedliska - łęgu olszowo-jesionowego. Władze proponują kompromis - zamiast setek drzew, pod siekierę pójdzie kilkadziesiąt


- Łęg olszowo-jesionowy to obszar szczególny. Poza cennymi okazami drzew rosną tu także storczyki - mówi Marcin Dziubek, działacz
Klubu Przyrodników

W środę przy ul. Mrągowskiej, tuż za stojącym tam jedynym blokiem mieszkalnym, pojawili się drwale z piłami. Wieczorem spory fragment zarośniętego drzewami terenu był już ogołocony. Alarm podnieśli zielonogórski ekolog Marcin Dziubek i radny PiS Jacek Budziński. I chociaż do drzew się nie przykuli, to stanowczo zażądali przerwania prac. Trzyhektarowy obszar na os. Warmińsko-Mazurskim to łęg olszowo-jesionowy. Według prawa europejskiego, należy on do siedlisk o znaczeniu priorytetowym.


Co to oznacza?
Rosną tu cenne okazy drzew, które tworzą specyficzną zieloną enklawę. Wartość
terenu podnosi dodatkowo tzw. źródlisko. - Teren w tym miejscu jest obniżony.
Dzięki temu obserwujemy tu wysięg wód podziemnych. To najlepiej zachowany tego
typu obszar w Zielonej Górze - mówi Marcin Dziubek, działacz Klubu Przyrodników.

Według Dziubka, siedliska podlegają ochronie, nawet jeśli nie są wpisane na listę Natury 2000. Znalazł również przepisy w polskim prawie, które mówią o tym, że łęg powinien podlegać specjalnemu traktowaniu. Za zachowaniem tego terenu przemawia jeszcze jeden fakt - rosną tu storczyki. - Storczyki kojarzą się najczęściej z łąkami. Tymczasem pojawiają się też właśnie w łęgach. Spotkać tu można chociażby listerę jajowatą czy stoplamka szerokolistnego - wymienia Dziubek. Wycinka drzew wiąże się z inwestycją miasta oraz Zielonogórskich Wodociągów i Kanalizacji. Za unijną dotację na osiedlu powstaje kanalizacja. Przy okazji w tym samym miejscu powstaną ulice, którym miejscy radni kilka miesięcy temu nadali już nawet nazwy. Jedna z miejskich działek w planie zagospodarowania przeznaczona jest pod budownictwo wielorodzinne.

Ekologowi udało się wczoraj przekonać władze miasta do przesunięcia budynków w inne miejsce. - W pobliżu rosną zwykłe sosny, które nie mają takiej wartości przyrodniczej co łęg. Można je odtworzyć w 20 lat. Budynki wielorodzinne mogą przecież stanąć właśnie w tym miejscu. Siedlisko natomiast można zamienić na przepiękny teren rekreacyjny - tłumaczy Marcin Dziubek. - Zrezygnujemy też z budowy ul. Kętrzyńskiej. W tym miejscu powstanie jedynie ścieżka do spacerów - dodaje Dariusz Lesicki, wiceprezydent Zielonej Góry.

Ekologowi nie udało się jednak doprowadzić do zmiany przebiegu ul. Augustowskiej. - Spóźnił się o kilka lat. W tym miejscu będzie położona kanalizacja i po tej samej linii poprowadzimy drogę. Inwestycja musi być wykonana do końca roku, bo inaczej przepadną nam pieniądze z Funduszu Spójności - wyjaśnia wiceprezydent Lesicki.
Źródło: Gazeta Wyborcza Zielona Góra

http://miasta.gazeta.pl/zielonagora/1,35182,5334713,Ekolodzy_kontra_wladza__Bedzie_kompromis_.html

Wczoraj o godz. 17-tej pojechałem tam na rowerach z moim sąsiadem Jareczkiem. Gdy zobaczyłęm wyschłe, ale jeszcze mokre źródło, zapytałem przechodzącego Pana z pieskiem, co się z nim stało, Pan odpowiedział, że nieco powyzej odpompowuje się wodę która płynie do źródła i owe źródło wyschło.


Oglądaliśmy pompę i budowaną kanalizację. Motopompa o wydajności 10- 30 litró na minutę non- stop pracuje. Obecnie źróło trafia do kanalizacji. Nie wiem czy po zakończeniu budowy czegokolwiek w tym miejscu źródło znów się pojawi, a woda znajdzie stare podziemne łożysko. Możliwe że władze planują wpuścić je na zawsze do kanalizacji.

Sądzę że powinno się donieść do władz odpowiedzialnych za ochronę środowiska o tym że takie obszary są tutaj niszczone. W tym mieście są poza tym źrółem jeszcze dwa inne, i są one bardzo popularne wśród mieszkańców.

Adam Fularz, Zieloni 2004 o/lubuski

poniedziałek, 4 sierpnia 2008

Przystanek Woodstock deprawuje młodzież poprzez tolerowanie zaśmiecania otoczenia

List do władz m. Kostrzyn i wojewódzkich

Szanowni Państwo,
Jestem jako działacz Partii Zieloni 2004 przerażony organizacją tegorocznego przystanku Woodstock. Uważam że obecnie festiwal ten wręcz deprawuje młodzież, ucząc ich tolerancji dla rozrzucania wokół siebie śmieci i odpadków jedzenia. Nie podoba mi się też oferta muzyczna tego festiwalu- przypomina on niemieckie festiwale pogo, jest bardzo jednogatunkowa.




Fot. Woodstock w 2007 roku wg Picasa Web

Odradzać będę moim znajomym wyprawę na taki festiwal. Poznają oni złe nawyki na temat higieny osobistej i stosunku do środowiska naturalnego, którego w moim odczuciu organizatorzy festiwalu nie posiadali za grosz. Wzywam władze województwa do próby rozwiązania problemów tego festiwalu, a w przypadku ich niemożności, do pożegnania się z organizacją owego festiwalu w naszym województwie. Rachunek korzyści z niego i strat uważam bowiem za niekorzystny dla nas jako społeczności, głównie z uwagi na deprawację młodzieży niskimi standardami dbałości o środowisko naturalne i higienę osobistą.

Proszę władze miasta Kostrzyna i władze woj. Lubuskiego o podjęcie działań, po to by podobne sytuacje nie miały miejsca w przyszłości.

1. Śmieci
Jako rastafarianie co roku przybywaliśmy z przyjaciółmi na ten festiwal by rozdawać ulotki na temat naszego ruchu. Lecz w tym roku zatkało mnie, gdy zobaczyłem ten festiwal. Wszędzie wiatr powiewał śmieci. Po prostu cała ziemia na terenie festiwalu, na kilkunastu kilometrach kwadratowych, była pokryta gnijącymi odpadkami jedzenia, resztki butelek i kubków. Zaśmiecony był każdy metr kwadratowy powierzchni, młodzież dosłownie brodziła w śmietnisku. Wiatr rozwiewał odór znany nam z wizyt na składowiskach śmieci.

Uczestnicy festiwalu śmieci rozrzucali bezpośrednio wokół swoich namiotów. Na moje pytania i dociekania odpowiadali że nikt im nie wydał worków na śmieci, natomiast uczestnicy pokojowego patrolu twierdzili że Jerzy Owsiak zarządza wszystkim zbyt jednoosobowo, nie deleguje odpowiedzialności, jest niemal jak guru. Przez to wg mnie (absolwenta również nauk zarządzania) następuje niewydolność organizacyjna zarządzających festiwalem. Worków na śmieci nie rozmieszczono na polu namiotowym ani wokół scen. Śmieci fermentowały. Ludzie oddawali mocz wokół namiotów- miejsc z przenośnymi toaletami było jednak za mało.

2. Przejścia bezpieczeństwa
Na polach namiotowych nie dbano o wyznaczanie przejść w celach bezpieczeństwa, na szczęście nic złego się nie wydarzyło, ale przejście przez niektóre ulokowane w lesie kompletnie zapchane pola namiotowe z kimś rannym byłoby niemożliwe. Samemu w pojedynkę miałem ogromne problemy- namioty były tak „ubite”.

3. Prysznice, umywalki
Brak było przenośnych kabin z prysznicami, które przecież trafiają na polskie festiwale i ludzie korzystają z nich nawet jeśli muszą wysupłać kilka PLN (casus festiwalu SLOT- art.). Utrzymanie higieny osobistej przez trzy dni w warunkach festiwalu pozbawionego natrysków było bardzo trudne. Dodatkowo ścieki z umywalek spływały wprost na ziemię.

4. Oferta żywieniowa
Zwracam uwagę na fakt sprzedawania napojów słodzonych aspartamem, który jest toksyczny i spotykany jedynie z najtańszych napojach kupowanych przez osoby nieświadome niebezpieczeństwa. Brak było świeżych owoców i warzyw. Nie prowadzono sprzedaży potraw wegetariańskich i wegańskich, poza stoiskiem wyznawców Hare- Kriszna, przed którym nierzadko formowały się gigantyczne kolejki,

5. Alkoholizm
Jestem przyzwyczajony do wizyt na festiwalach zachodnioeuropejskich z muzyką reggae, a fani tam używają marihuany. Stąd moje zaskoczenie ilością osób upitych alkoholem. Na tegorocznym festiwalu SummerJam koło Kolonii na 25 tys. osób jedynie jedna osoba była upita alkoholem, i na moich oczach wywieziono ją z terenu festiwalu na noszach, jak osobę chorą. Niestety, na festiwalu w Kostrzynie alkohol był tani, wiec publika piła go często w nadmiarze. Widziałem osoby noszące całe zgrzewki puszek piwa po 2,90 PLN. Z tego co widzę Woodstock jest festiwalem najtańszego alkoholu w Polsce.

5. Deprawacja
Uważam za deprawowanie młodzieży nawyk tolerowania przez organizatorów zachowania polegającego na rozrzucani śmieci wokół siebie. Wg mnie festiwal ten winien zostać przerwany przez właściwe władze z uwagi na brak higieny, i wznowiony dopiero po oczyszczeniu pól namiotowych i terenu przed sceną. Ziemia ta wszak do kogoś należy. Jest mi przykro, ze jej właściciel wyzbył się odpowiedzialności za to co na niej się dzieje. Jest mi przykro że tolerowano zabawę w stertach śmieci, ba, zabawę z brudnymi opakowaniami. Nastolatki z Zielonej Góry zrobiły skakankę z obślinionych przez innych puszek po piwie, nie brzydziły się zbierać opakowania ze śladami śliny i zarazków z ust innych osób. Jeśli by to ode mnie zależało, ze względu na brak higieny u organizatorów tego festiwalu nie pozwoliłbym młodym osobom z terenu naszego województwa na uczestniczenie w nim.

6. Dobór muzyki
No cóż, festiwal Woodstock to festiwal fanów ciężkiego rocka, pogo, punku, metalu, są w nim tylko już śladowe ilości innej muzyki. Bywając na festiwalach, dziwię się że festiwal mający tylko dwie sceny ściąga wciąż takie rzesze fanów, bowiem inne festiwale tej wielkości mają w Europie po kilkanaście scen.

Woodstock nie oferuje dla mnie muzycznie nic ciekawego, mimo że nie sądzę bym miał jakieś wyszukane gusty muzyczne- słucham raggajungle, które na Wyspach Brytyjskich jest mainstreamową muzyką klubową, a w Polsce ma swoje oddzielne sceny raggajungle na dwóch festiwalach reggae: w Płocki i Ostródzie.

Tutaj zaś muzyki klubowej w ogóle nic nie było, ani też żadnych gatunków muzyki mogącej pasować np. fanom ragga etc. Sądzę że to dlatego festiwal ów ściąga tak charakterystyczną publikę, moim zdaniem bardzo konserwatywną muzycznie, która wg mnie zatrzymała się w poszukiwaniach muzycznych na etapie szkoły średniej.

Oczywiście chciałbym w naszym województwie festiwal który promowałby bardziej współczesne gatunki muzyczne, ale to sprawa gustów organizatora. Jest mi przykro że p. Jerzy Owsiak jest całkowicie zamknięty na wiele innych gatunków muzyki, także elektronicznej. To ściąga także innych fanów, myślę że bardziej zamożnych, bardziej ustatkowanych, bardziej dbałych o higienę. Tutaj zaś przyjechała młodzież z mniejszych miejscowości, małych miasteczek, i nawet nie miała możliwości poznania współczesnej polskiej sceny muzycznej poza tym co znała do tej pory. Nie jest ów festiwal z całą pewnością miejscem wymiany kultur czy zmasowanego propagowania czegoś muzycznie nowego.

Podsumowanie
Nie uważam że festiwal w obecnym kształcie jego stosunku do zanieczyszczenia środowiska naturalnego i higieny osobistej jest czymś godnym zaakceptowania. Oczekuję że władze województwa i miasta zwrócą stosowne uwagi na te aspekty i wraz z organizatorem popracują nad znalezieniem rozwiązania. Na festiwal w przyszłości chyba się nie wybiorę nawet w celach rozdawania ulotek. Będę też publicznie odradzał wizytę na nim młodym osobom z mojego miasta. Jest mi przykro że festiwal ów deprawuje młodzież poprzez tolerowanie zaśmiecania otoczenia.

Ilu mieszkańców mieszka wg ciebie w Zielonej Górze?