piątek, 25 stycznia 2008
Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej- a co on robi?
A tematów jest sporo. Upadła kolej na terenie woj. lubuskiego. Fatalnie zorganizowany jest transport zbiorowy. Brak jest ścieżek rowerowych. Powinno się budować przepusty dla zwierząt pod drogami. Nie pisze się o tutejszych siedliskach bocianów i ich problemach. Nie pisze się o możliwościach turystycznego wykorzystania np. jednej z największych w Europie kolonii ptactwa w uściu Warty k. Kostrzyna. Nie pisze się o wegetarianizme, nie ma tu nawet żadnych barów wegetariańskich, choć wegetarian w tym województwie sporo. Niezbyt udał się tutejszy ogród botaniczny, od lat nikt nie remontuje zniszczonego w powodzi arboretum (kolekcji egzotycznych drzew i krzewów) w Nietkowie k. Zielonej Góry. Wycina się nawet świerkowe lasy okalające miasto Zielona Góra. Segregacja i recykling śmieci obejmue jedynie ok. 4-6 % odpadów komunalnych w Ziel. Górze. Etcetera, etcetera.
To nie jest działalność dochodowa. Bez publicznych środków nic takiego nikt nie wyda. Co więcej, fundusz ów przekazuje pieniądze na dość kontrowersyjne, chyba niepotrzebne i nawet szkodliwe zadania, m.in. zabetonowanie i kaskadyzację naturalnego wodospadu przy ul. Szwajcarskiej w Zielonej Górze. Ekologia w tym województwie, obawiam się że nie istnieje, a środowiska te są nawet niezintegrowane.
Wspomnienia o LKR- Lubuskiej Kolei Regionalnej




16 marca 1992 r. na dworcu w Zielonej Górze odbyło się uroczyste przekazanie pierwszych dwóch pociągów kolei duńskich DSB dla Lubuskiej Kolei Regionalnej.



Wobec braku porozumienia z gminami i niemożności finansowania przewozów pasażerskich z zysku na przewozach towarowych wojewoda podjął decyzję o postawieniu LKR w stan likwidacji. Przedsiębiorstwo to, działające zaledwie dwa lata, zdołało zgromadzić spory majątek, głównie w

czwartek, 24 stycznia 2008
Do Zarządu Województwa Lubuskiego- o obalenie monopolu PKP
Szanowni Państwo,
Zwracam się z apelem o zdemonopolizowanie i zliberalizowanie rynku regionalnych połączeń kolejowych na terenie woj. Lubuskiego. Od 1993 roku (od czasu końca Lubuskich Kolei Regionalnych LKR), a więc już 15 lat utrzymują Państwo w tym regionie monopol przewoźnika Polskie Koleje Państwowe. Od 7 lat to samorządy decydują jakiego przewoźnika wybiorą do realizacji połączeń kolejowych w ruchu regionalnym. Przez ten okres czasu niejednokrotnie przedstawiciele Urzędu Marszyałkowskiego deklarowali w mediach iż niemożliwe jest wpuszczenie na twen rynek konkurencji, co jest dalekie od prawdy.
Oferta ta jednak jest już niekonkurencyjna na większości linii. Kolej państwowa wozi coraz więcej pustych miejsc, i wymaga coraz większych dotacji. Obecnie 21 mln PLN rocznie. Wzywam do przecięcia tego błędnego koła, i ogłoszenia przetargu na obsługę linii kolejowych w trakcji spalinowej na terenie woj. Lubuskiego. Podobnie jak w innych regionach samorząd powinien udostępnić nowemu przewoźnikowi tabor w postaci wagonów motorowych (szynobusów). Wówczas na 60 % linii woj. Lubuskiego oferta przewozowa mogłaby ulec zdecydowanej poprawie, a publiczne środki nie byłyby marnotrawione na przewóz np. jednej osoby w pociągu-widmie, co nie jest rzadkim widokiem na lubuskich torach.
Załączona publikacja („Wzorcowe przykłady...” http://www.allianz-pro-schiene.de/cms/upload/pdf-Dateien/Publikationen/Miasto_Region_Kolej.pdf ) prezentuje szczegółowy opis takich przypadków.
Zestawienie oferty
Zielona Góra- Żary- Żagań 4
Żary- Ruszów- Węgliniec 3
Żary- Szprotawa- Niegosławice 4
Żary- Tuplice 4
Tuplice- Forst 3
Zielona Góra- Głogów 8
Zielona Góra- Rzepin 7
Zielona Góra- Zbąszynek 4
Rzepin- Kostrzyn 5
Rzepin- Słubice- Frankfurt 2
Kostrzyn- Gorzów 9
Gorzów- Krzyż 8
Gorzów-Międzyrzecz 6
Międzyrzecz- Zbąszynek 6
Międzyrzecz- Rzepin 2
Rzepin- Zbąszynek 4
Wg pkp.pl, stan na dzień 24 sty 08.
środa, 23 stycznia 2008
Turystyka w Lubuskiem- rzecz nieistniejąca
wykorzystano fotografie z fotoblogu Gazeta.plNa Ziemi Lubuskiej niemal nie istnieje turystyka. Dlaczego? W porównaniu z ubogą w zabytki Irlandią mamy co pokazać (zabytkowe centra Wschowy, Zielonej Góry, Kożuchowa, MRU, Lubuska kraina jezior), ale, niestety, na tym nie zbudowano żadnej spójnej oferty turystycznej. Typowy „obiezyświat’ z plecakiem, masowo zaludniający polskie hostele, do naszego regionu w ogóle nie zagląda. Aby wywiedzieć się przyczyn jego absencji, spójrzmy co mu oferujemy.
Jeśli spojrzymy na przyczyny sukcesu Krakowa, Wrocławia, czy innych miast polskich przyciągających rzesze turystów, stwierdzimy że wyraźnie dominuje pewna grupa wiekowa. Są to osoby młode, poniżej 35 roku życia, które turystykę traktują dość nowocześnie, poprzez pryzmat imprez i nocnego życia klubowego. To, czego one oczekują, to są nie tylko zabytki, ale przede wszystkim atrakcyjność życia nocnego danego miasta.
Jeśli Wrocław, Rzeszów czy Kraków jest popularny wśród turystów, to w dużej mierze z racji atrakcyjnego życia nocnego. Przyjechawszy do tych miast, osoby te nie będą musiały spędzać wieczoru w tanim hotelu czy schronisku, ale zwykle mogą łatwo znaleźć imprezę z muzyką którą lubią. Oznacza to, iż w weekendowy wieczór jednocześnie musi odbywać się co najmniej kilka-kilkanaście imprez klubowych jednocześnie, tak by wybór gatunków muzycznych był dość duży.
Młodzi turyści znani z hosteli to osoby te chcą przede wszystkim miło się wybawić. Zielona Góra mogłaby być świetnym miastem na jednodniowy wypad z Niemiec w celu poznania Polski, tak samo jak Lwów jest miejscem jednodniowego wypadu dla polskich turystów pobieżnie zwiedzających Ukrainę.
Zielona Góra dlatego nie jest miejscem atrakcyjnym turystycznie, że ma mało zabytków, ale dlatego, że po prostu turystom oferuje jedynie nudę w drogim hotelowym pokoju. Miasto w ogóle nie jest przygotowane na najbardziej popularny typ współczesnego turysty- młodego, majętnego, żądnego klubów, barów, całonocnych imprez. Zielona Góra oferuje mu deptak który zamiera po godzinie 18 wieczorem oraz rozrzucone na przedmieściach kluby nocne pomiędzy którymi nie ma żadnej komunikacji nocnej.Co więcej, Zielona Góra nie oferuje turystom nawet bazy noclegowej. W mieście ze świecą szukać przybytku wydawałoby się podstawowego: hostelu, youth hostelu. Jeśli nawet istnieje schronisko młodzieżowe, to raczej w siermiężnej komunistycznej wersji (podobno można spać w sezonie w jednej ze szkół), a nie w tej wersji przystosowanej dla gości z Europy.
O Zielonej Górze i o Ziemi Lubuskiej generalnie nie wspominają najpopularniejsze przewodniki dla cudzoziemców, mimo że pełno w nich wzmianek o miejscach dużo mniej atrakcyjnych turystycznie. Trudno się zresztą dziwić- miasto straciło nawet bezpośrednie połączenia kolejowe do Cottbus, Guben czy Berlina, a autobus do Berlina ongiś kursujący jedynie 2-3 razy w tygodniu, dziś już nie kursuje. Pozostałe połączenia na zachód Europy wymagają egzotycznej przesiadki w Słubicach, gdzie pasażer pociągu z Berlina musi wyszukać dworzec autobusowy odległy o kilka km od stacji kolejowej, i położony w dodatku po przeciwnej stronie granicy.
Nie istnieje promocja miasta, jest ono nieobecne w najpopularniejszych przewodnikach typu Lonely Planet, natomiast ulotki o Zielonej Górze, jakie wręcza się przyjezdnym, są wykonane po prostu fatalnie, np. kolorowe tło ulotki sprawia że tekst jest kompletnie nieczytelny. Władze nawet nie potrafią przygotować poprawnie ulotek, popełniają podręcznikowe błędy.Czym Zielona Góra mogłaby być?
Zielona Góra mogłaby być miastem nocnych klubów, barów, pubów. To tutaj, do tego największego polskiego miasta przy granicy niemieckiej przyjeżdżali by Niemcy by się wyszaleć, by zabawić się mniejszym kosztem. To tutaj, podobnie jak do Krakowa czy Wrocławia, dolatywaliby samolotami tanich linii Brytyjczycy, czy dojeżdżali koleją Berlińczycy po to by bawić się w tutejszych knajpach i barach.Zielona Góra ma idealna lokalizację by stać się ostatnim przystankiem na trasie młodych turystów z całego świata zwiedzających Polskę i zmierzających dalej do Europy Zachodniej, lub odwrotnie, pierwszym postojem turystów z Europy w drodze do zwiedzania Polski. Warunkiem jest jednak posiadanie odpowiedniej jakości połączeń transportem zbiorowym z Berlina, Cottbus, Guben, Forst lub Frankfurtu/ Odrą do Zielonej Góry, oczywiście oferowanych za przystępne ceny (obecne taryfy na połączenia przygraniczne są kilkukrotnie wyższe niż np. połączenia wewnątrz RFN). Priorytetem dla rozwoju miasta w dziedzinie turystyki powinno być zadbanie o połączenia kolejowe i lotnicze z Europą Zachodnią.
Kultura i życie nocne
W Zielonej Górze jest kilka crews grających muzykę klubową, choć scena ta w ostatnich latach się rozpadła. Szczególnie w przypadku wykonawców hip-hopowych widać wpływ emigracji na ich twórczość. Ich imprezy są organizowane jedynie w okresie świątecznym, gdy te osoby zjeżdżają do rodzinnego miasta, ich liryka mówi o emigracji z rodzinnego miasta. Inny kolektyw hc/punkowy już się w zasadzie rozpadł, większość jego twórców i organizatorów imprez mieszka już za granicą kraju bądź przeniosło się do innych miast kraju. Utalentowany MC (nawijacz) z gatunku anarcho-hip-hopu wyprowadził się np. do Wrocławia. W Zielonej Górze trzyma się jeszcze crew drum’and’bass.Dla wielu osób nie w temacie jedynym objawem tej sceny klubowej były rozklejone na skrzynkach energetycznych plakaty. Niestety, władze Zielonej Góry, zupełnie niekompetentne jeśli chodzi o kulturę współczesną, nakazały zlikwidowanie tych bezpłatnych miejsc rozlepiania plakatów. Nie trzeba wielkiej wyobraźni by domyśleć się iż wiąże się to ze zmniejszeniem się liczby tego typu imprez i pogorszeniem się bardzo skromnej oferty kulturalnej miasta, przeznaczonej także tych odwiedzających nasze miasto i przywykłych do takiej a nie innej kultury miejskiej. Dla nich Zielona Góra jest pustynią- jeśli nawet coś się dzieje, nie usłyszą o tym. Miasto oferuje im lokale z muzyką typu „oldies”, mało atrakcyjną dla tych chcących najnowszych utworów z zeszłego miesiąca, a nie sprzed 10 czy 20 lat.
Nieciekawą tendencją zaobserwowaną przez autora jest informowanie o planowanych imprezach klubowych w mieście za pomocą postów zamieszczanych na zamkniętych hasłem forach internetowych. Fora te są dostępne tylko dla nielicznego grona zaproszonych użytkowników. De facto wiele imprez zeszło niejako do podziemia, i typowy turysta, czy nawet student zaoczny przybywający na weekend do miasta, nie będzie miał szansy się o nich nawet dowiedzieć.
Choć jeden znaczniejszy festiwal...
Zagranicznych turystów do Zielonej Góry mogłyby przyciągnąć festiwale muzyczne, jak w innych regionach kraju. Raz w roku organizowany był ongiś zielonogórski Oper Air- całonocny jednodniowy festiwal tutejszej sceny klubowej. Niestety, brak było odpowiednio dużej zadaszonej hali która mogłaby pomieścić tego typu imprezę. Był to jedyny znaczniejszy festiwal dla młodych organizowany współcześnie w Zielonej Górze, i miał on zasięg regionalny. Innych festiwali z współczesną muzyką taneczną brak, nie udała się np. reaktywacja festiwalu reggae. Dotowany przez samorząd festiwal „Tańczące Eurydyki” może być atrakcyjny jedynie dla osób polskojęzycznych i ma on mocno niszowych charakter, ponadto wbrew jego nazwie nie jest to muzyka taneczna.Hostel
Normą miast nastawionych na turystów zachodnioeuropejskich jest działalność jednego lub kilku hosteli zorientowanych pod masowych turystów anglojęzycznych. Hostele te tanie schroniska (ceny do 30-40 PLN za nocleg) oferujące noclegi w wieloosobowych pokojach za niewygórowane ceny. Zatrudniają one obsługę biegle mówiącą w językach obcych i mogącą doradzić im w dalszej podróży, zareklamować lokalne atrakcje oraz ostrzec przed ewentualnymi niebezpieczeństwami.
Niestety, tych kategorii nie spełniają żadne schroniska młodzieżowe na Ziemi Lubuskiej. Nie są one nastawione na obcojęzycznych podróżnych, nie zatrudniają kompetentnej i pomocnej kadry biegle władającej takimi językami, nie są tez reklamowane jako oferujące usługi zorientowane pod tą liczna grupę turystów. Zresztą, są to placówki państwowe o dość sztywnej formule, nie mogące zapewnić atrakcyjnego miejsca pobytu dla zachodnioeuropejskich turystów z plecakami. Ponadto, nie dbają one o marketing, wobec czego wiedza o ich ofercie jest znikoma i nie trafia do turystów z plecakami zwiedzających nasz kraj. Trafić nie jest tak trudno- wystarczą ulotki reklamujące tern region i jego atrakcje i hostele rozłożone w innych hostelach w całej Polsce czy po zachodniej stronie granicy.
W wielu miastach atrakcyjnych turystycznie jest kilka do kilkunastu hosteli. Szczególnie w Krakowie przyrost miejsc w hotelach dla turystów z plecakami jest najszybszy w Europie. Zaskakuje fakt iż Zielona Góra, położona relatywnie blisko granicy, nie posiada takiego obiektu.
Ramka: Co to jest hostel? (wg studentnews.pl)
To miejsce, w którym
udzielanie noclegu nie jest zwykłą usługą, ale formą sztuki. Bo sztuką
jest dać gościowi niemal wszystko, czego zapragnie, za najniższą z
możliwych cenę. Hostele na całym świecie prześcigają się w oferowaniu usług
gratis: od dostępu do Interenetu, przez pralnię, do szalonej imprezy w dmuchanym
basenie na środku korytarza włącznie.
Hostele to jednak nie tylko
sposób na tanie spanie. To cała filozofia podróżowania. Ze słowem: „hostel”
nierozerwalnie łączy się pojęcie: „backpacker”, czyli: „człowiek z plecakiem”.
To on najczęściej zatrzymuje się w hostelach. Ponieważ zazwyczaj podróżuje
samotnie, chętnie wybiera łóżko w sali zbiorowej, żeby poznać innych
„backpackersów”. We wspólnej kuchni gotują razem obiad, piją piwo i taką
nowopowstałą paczką uderzają na miasto.
Hostel jest więc miejscem
spotkania obieżyświatów, indywidualistów, którzy wymieniają się nie tylko
praktycznymi informacjami, ale poglądami na życie.
Źródło: http://hostele.studentnews.pl/serwis.php?s=266&pok=7977
BACKPACKER – czyli człowiek z plecakiem. Dzisiaj coraz częściej mówi się o nim:
„turysta indywidualny”, bo sam planuje, co będzie zwiedzać, czym będzie się
przemieszczać i gdzie będzie nocować. Jego wyprawa trwa zazwyczaj dłużej, niż
trzy tygodnie. W ekstremalnych przypadkach trwa nawet kilka
lat.
DORM – od ang. „dormitory”, pokój wieloosobowy, najczęściej
wybierany przez oszczędnego backpackersa
LOCKER – czyli znajdująca
się w dormie szafka na rzeczy osobiste, zamykana na kłódkę. Dziesięć lat temu
nie uświadczyłbyś jej w żadnym hostelu. Dziś jej brak dyskwalifikuje hostel.
Znak czasów?
LONELY PLANET – nadal biblia bacpackersów, choć powoli
ustępuje miejsca popularnym portalom turystycznym
RTW – z ang.
Round The World Tour, ulubiona forma podróżowania turystów z Australii i Nowej
Zelandii. Sami zgadnijcie, dlaczego.
(NO) LOCKOUT / (NO) CURFEW –
obowiązkowa zasada w każdym szanującym się hostelu. Oznacza tyle, że możecie
wrócić do swojego pokoju, o każdej porze, bez poczucia winy, że obudziliście
odźwiernego
Oferta turystyczna
Atrakcje regionu to przede wszystkim Międzyrzecki Rejon Umocniony, Łagów i Łagowski Park Krajobrazowy, lubuskie jeziora (Niesłysz., Łagowskie, Sławskie etc), historyczne centra Kożuchowa, Wschowy, Zielonej Góry. Niestety, ogromnie wiele obiektów jest niezagospodarowanych turystycznie. Mając dziesiątki zrujnowanych pałaców możnaby stworzyć szlak rowerowy czy samochodowy szlakiem dawnych siedzib arystokratów. Niektóre to przecież giganty rozmiaru Wersalu, jak choćby zrujnowany pałac w Brodach.
Niestety, brak tu takich i innych produktów turystycznych. Gdy turysta przyjeżdża do Zielonej Góry, to wzorem innych miast już na dworcu powinien mieć możliwość otrzymania wszystkich informacji o hostelach, hotelach, restauracjach w tym wegetariańskich/ wegańskich (a brak jest takich), klubach i pubach z aktualnym wykazem imprez klubowych na dany dzień, o transporcie zbiorowym czy wynajmie samochodu. Potrzebuje on osób które zarezerwują dla niego hotel, hotel czy samochód. Jeśli turysta jedzie na wycieczkę do podziemnych korytarzy MRU, to potrzebuje możliwości dojazdu tam oraz oprowadzenia, podczas gdy komunikacja zbiorowa do tej największej atrakcji tego regionu praktycznie nie dojeżdża. Dojazd samochodem jest również oznakowany fatalnie.
Jeśli turysta jedzie z Zielonej Góry na wycieczkę do Kożuchowa, to potrzebuje przygotowanej uprzednio informacji w swoim języku o połączeniach autobusowych czy kolejowych, możliwościach noclegu, smacznego posiłku etc. Jeśli wybiera się do Łagowa, potrzebuje informacji o możliwości najmu roweru wodnego, łódki, o atrakcjach turystycznych takich jak zamek czy park krajobrazowy. Tego typu kompleksowych przewodników po Ziemi Lubuskiej brak nawet po polsku.
Zielona Góra węzłem kolejowym
Upadek znaczenia zielonogórskiego węzła kolejowego nie ma sobie równych w skali kraju. Zielona Góra straciła połączenia międzynarodowe na wskutek niefrasobliwości poprzednich władz, które nie zadbały o to by nasze miasto pozostało na ważnym szlaku Berlin- Kraków. Dziś pociągi na tej trasie już omijają nasze miasto, choć mogłyby być żyłą napędzającą turystów.
Priorytetem dla rozwoju miasta w dziedzinie turystyki powinno być zadbanie o połączenia kolejowe i lotnicze z Europą Zachodnią.
Priorytetem są połączenia kolejowe z RFN, szczególnie uruchomienie bezpośrednich połączeń:
-Zielona Góra- Żary- Forst- Cottbus (dziś podróż wymaga dwóch przesiadek)
-Zielona Góra- Rzepin- Frankfurt – Berlin (dziś podróż wymaga dwóch przesiadek)
Oraz odtworzenie połączenia z Zielonej Góry do Guben i dalej do Cottbus.
Połączenia te winny być oferowane z minimalną częstotliwością 6-8 połączeń dziennie przy taryfach nie wyższych niż taryfy stosowane w Brandenburgii (związek komunikacyjny VBB). Ceny obecnie żądane przez PKP mające na tym rynku monopol są o ok. 30- 50 % wyższe od cen połączeń kolejowych stosowanych w RFN. Na rynku połączeń pomiędzy RFN a Czechami działa aż 5 przewoźników, i ceny są znacznie niższe. Sensownym krokiem byłaby demonopolizacja tego rynku. Ważne jest odtworzenie bezpośrednich połączeń do miast atrakcyjnych turystycznie: Kożuchowa oraz Wschowy. Jest to możliwe przy użyciu wagonów motorowych (autobusów szynowych), i minimalna oferta powinna wynosić 5-6 par połączeń dziennie. Zalecana jest ewentualna reaktywacja połączeń kolejowych do Sławy czy Łagowa.
Reasumując, co więc należy zrobić aby region i miasto stały się atrakcyjne dla turystów? Powinno się, między innymi:
-zabiegać o bezpośrednie połączenia transportem zbiorowym z Berlinem (lub o znaczne zwiększenie częstotliwości połączeń autobusowych, co ma jednak ta wadę iż autobusy nie są bynajmniej tak popularnym środkiem transportu na zachodzie Europy jak to ma miejsce w Polsce). Zielona Góra mogłaby być wypromowana jako miasto przesiadkowe dla podróżnych z Polski na pociągi do Niemiec.
-uruchomić połączenia tanich linii do portu w Babimoście
-urządzić dzielnicę pubów, restauracji, klubów w centrum miasta
-utworzyć tani hostel lub dwa takie hostele zorientowane pod masowych turystów zagranicznych
-zadbać o poprawną jakość życia nocnego w mieście
-tworzyć produkty turystyczne.
Współpraca miasta Zielona Góra z Lasami Państwowymi

Fot. Jesień w Westonbirt Arboretum, Wielka Brytania. Fotografia wg wikimedia
Zielona Góra ma unikalną sytuację w skali kraju: jest zewsząd otoczona terenami w zarządzie jednego właściciela: Lasów Państwowych. Wydaje się więc, iż miasto powinno współpracować z tym największym właścicielem ziemskim w okolicy. Tak jednak nie jest. Współpraca miasta i Lasów Państwowych nie istnieje, miasto wręcz nie jest zainteresowane jakąkolwiek twórczą współpracą z tym podmiotem. Dzieje się tak mimo tego iż w wielu innych rejonach woj. Lubuskiego Lasy Państwowe udostępniają tereny leśne na szereg działań, m.in. na terenie woj. Lubuskiego na tych terenach funkcjonują 67 ośrodki wypoczynkowe na terenach udostępnianych przez tą państwową organizację.
Niniejszy tekst opisuje możliwości użytkowania lasów przez miasto, proponuje możliwe formy współpracy, oraz analizuje także casus wycinek lasów wokół miasta by pokazać na analizie przypadku szczególnego iż wycięte lasy bez wyjątku były lasami naturalnymi lub dawnymi parkami, a nie lasami gospodarczymi.
Przyczyny braku współpracy
Sam fakt zaskakuje, choć w szerszym kontekście nieudolności lobbingowej władz miasta nie dziwi. Władze Zielonej Góry, zdają się być zajęte do tego stopnia własnymi sprawami, że w odróżnieniu od innych miast tej wielkości, nie lobbują za sprawami istotnymi dla tego regionu (lotnisko, kolej, fundusze na kulturę czy naukę) u władz centralnych. Dla przykładu, tylko dzięki wstawiennictwu władz Rzeszowa tamtejszy port lotniczy został rozbudowany do roli transkontynentalnego oraz obsługuje od czerwca 2007 loty do USA. Dzieje się tak podczas gdy port w Zielonej Górze wciąż jest na etapie lotów krajowych. Władze miasta nawet nie lobbują o środki nawet na podstawowe urządzenie ILS będące wyposażeniem wszystkich pozostałych portów w Polsce, poza naszym, dzięki czemu nasz port nie mógł uczestniczyć w rozwoju lotnictwa w kraju.
Patrząc na obecne dokonania władz miejskich można mówić o nieudolności w dbaniu o interes miasta w kontaktach z podmiotami zewnętrznymi, których powodem jest najprawdopodobniej słabość władz miasta które borykają się z wewnętrznymi konfliktami i podziałami. Nie inaczej wygląda sytuacja z Lasami Państwowymi. Politycy konserwatywni domagają się jedynie wycinki lasów, przekazania tych terenów miastu i na tym dyskusja miasta z zarządem lasów się kończy.
Możliwości wykorzystania lasów wokół Zielonej Góry
Możliwości wykorzystania lasów wokół Zielonej Góry są jednakże znacznie większe. Wymieńmy je:
-budownictwo mieszkaniowe w terenie zadrzewionym (drzewa są karczowane jedynie pod obręb budynków, teren pozostaje lasem, podobna sytuacja ma miejsce w wielu rezydencjalnych osiedlach podwarszawskich- np. Izabelinie). Również wokół Zielonej Góry mogą powstać „leśne miasta” czy tereny inwestycyjne na terenie Lasów Państwowych.
-przekształcenie lasów podmiejskich w tereny rekreacyjne. Wytyczenie oznakowanych ścieżek wysypanych tłuczniem, budowa i odbudowa wież i platform widokowych, odtworzenie lub powstanie od nowa restauracji i kawiarni w lasach wokół miasta, choćby odtworzenie knajpki przy stoku narciarskim na Górze Tatrzańskiej (199 m.n.p.) czy turystyczne zagospodarowanie Wieży Bismarcka i utworzenie w niej kawiarni etc.
-utworzenie profesjonalnego ośrodka narciarskiego na Górze Wilkanowskiej (inaczej zwanej Kosowa Górą, 221,5 m.n.p.) lub Jagodowym Wzgórzu (210.8 m.n.p.). Zielona Góra może mieć profesjonalny stok narciarski o dużo większej różnicy wysokości (obecny ma zaledwie 30 metrów różnicy wysokości oraz długość 175 metrów, co czyni go nierentownym i nieatrakcyjnym).
-odtworzenie szeregu torów saneczkowych wokół miasta
-utworzenie Ogrodu Zoologicznego na terenie leśnym.
-odtworzenie arboretum w Nietkowie pod Zieloną Górą (jak podaje serwis RDLP jest to częściowo zniszczone podczas powodzi arboretum z około 150 gatunków drzew założone przez Szkółki Spaetha w XIX w., stanowiące unikalną kolekcję egzotycznych drzew iglastych i liściastych, posiada także zbiór obrazujący zmienność w obrębie rodzajów, takich jak: buki, dęby, klony, lipy, graby i jesiony). Fakt istnienia arboretum nieopodal miasta jest bardzo słabo nagłośniony, wręcz zupełnie nieznany.
-odtworzenie miejskich terenów wypoczynkowych w Oderwaldzie oraz przywrócenie możliwości przewożenia turystów łodziami po tym kompleksie lasów nadrzecznych. Podobna atrakcja- Spreewald, jest największym hitem turystycznym sąsiedniej Brandenburgii. Oderwald, jako las bardziej urozmaicony, byłby nawet większą atrakcją. Próby przywrócenia turystyki na łodziach przez podmioty prywatne zakończyły się niepowodzeniem z uwagi na bardzo zły stan kanałów pozbawionych opieki przez ponad 80 lat.
Konieczność porozumienia
Konieczne jest zawarcie porozumienia, umowy władz miasta z Lasami Państwowymi która określi płaszczyzny współpracy, szczególnie w zakresie wykorzystania rekreacyjnego i turystycznego lasów oraz ustali podział kosztów. Konieczne jest odgórne „odblokowanie” możliwości inwestowania w lasy przez władze miasta. Możliwa jest sytuacja w której władze miejskie po uzyskaniu aprobaty władz leśnych przeprowadzałyby inwestycje na terenach leśnych.
Podział kosztów
Proponuje się by to samorządy poniosły koszty koniecznego doinwestowania obszarów leśnych w niezbędną infrastrukturę zwiększającą ich walory turystyczne. Utwardzenie i wyrównanie ścieżek, oznakowanie ich, uatrakcyjnienie arboretum nowymi gatunkami roślin, tych terenów, odtworzenie platform widokowych czy torów saneczkowych. Są to sumy niewielkie w skali 300-milionowego rocznego budżetu miasta, które jednakże znakomicie poprawiłyby jakość życia w mieście.
Propozycje zagospodarowania turystycznego i rekreacyjnego lasów wokół Zielonej Góry
Zielona Góra jest wyjątkowym miastem w skali Polski jeśli chodzi o ilość parków miejskich oraz ich jakość. Są to z reguły dawne cmentarze z których w latach 50-tych XX wieku wywieziono nagrobki. Te nieliczne przybytki to ciasno zadrzewione tereny bez funkcji rekreacyjnych, poza tym zwykle okoliczni mieszkańcy wciąż traktują je przez pryzmat ich pierwotnej funkcji cmentarnej dobrze znanej wszystkich mieszkańcom osiedli je okalających.
Lasy jako parki leśne
Lasy mogłyby się stać parkami których tak brakuje miastu. W tym celu konieczne jest utwardzenie i wyrównanie alejek, zaniechanie gospodarki leśnej na tym terenie, oraz odpowiednie oznakowanie tego terenu. Tereny te dalej byłyby ostoją dzikiej zwierzyny, z tymże że ich nowym zadaniem byłaby funkcja rekreacyjna.
Obecnie nie jest oba zbytnio możliwa. Dla laika lasy te to zwykle nieprzenikniona plątanina ścieżek których przebiegu na mapach prawdopodobnie nie znają również władze leśne. Konieczne jest zewidencjonowanie ich, a następnie poprawa stanu ich nawierzchni, która zwykle jest tak nierówna (piaszczysta lub błotnista) że uniemożliwia spacery czy uprawianie joggingu, jazdy na rowerze etc. Lasy te de facto są atrakcyjne jedynie dla osób młodszych mogących pokonać te trudności. Konieczne jest stworzenie map z przebiegiem wszystkich „traktów” w tych lasach, oraz odpowiednie oznakowanie tych obszarów i naniesienie przebiegu alejek także na planach miasta etc. Co ciekawe, niektóre z nich nosiły nazwy w okresie przedwojennym, i nie uzyskały nowych w okresie polskiej administracji tych terenów.
Proponuje się by każdy z lasów okalających miasto zyskał nową nazwę, by wyrównano i utwardzono (żwirem lub grysem) alejki, by przy wejściach na te tereny ustawiono tablice z dokładnymi (a nie tylko pobieżnymi, umożliwiającymi jedynie zabłądzenie w tym obszarze) mapami tych terenów, by zamontowano ławki, śmietniczki celem niedopuszczenia do tak częstego zaśmiecania tych terenów. Na wielu terenach o znacznych spadkach terenu konieczne są także schody, balustrady, mostki etc. Rodzi to koszty, w których powinny partycypować władze miasta.
Proponowane parki leśne to: Park Poetów (na tyłach ul. Szafrana/Akademickiej), Park Cegielniany (przy ul. Ceramicznej), Park Wzgórz Zielonogórskich (wokół Góry Tatrzańskiej), Park Braniborski (pomiędzy os. Braniborskim a os. Raculka), Park Jędrzychowski (wokół Jędrzychowa), Park Szwajcarski (przy ul. Szwajcarskiej) oraz Oderwald. Nie zaleca się wycinek jakiejkolwiek roślinności niskopiennej, krzewów etc., bowiem sa to zwykle ostoje dzikiej zwierzyny.
Konieczne są nowe platformy i wieże widokowe na Górze Tatrzańskiej (w miejscu fundamentów dawnej budowli) oraz na Czarciej Górze, na szczycie skoczni na tyłach ul. Akademickiej. Mogą i powinny one funkcjonować jako całoroczne kawiarnie z tarasami widokowymi, tak jak miało to miejsce wcześniej, o czym świadczą ruiny dawnych budowli.

Fot. Zapuszczona alejka w Parku Poetów

Fot. Dawny staw przy ul. Akademickiej, dziś w połowie zasypany, w pozostałej części śmietnisko z pływającym w nim sprzętem AGD

Fot. Resztki stawu z bliska. Staw wymaga odmulenia,, pogłębienia i oczyszczenia.

Fot. Dawny tor saneczkowy

Fot. Widok z dawnej skoczni narciarskiej

Arboretum Zielonogórskie
Proponuje się odtworzenie należącego do Lasów Państwowych arboretum w Nietkowie pod Zieloną Górą i zmiana jego nazwy na Arboretum Zielonogórskie (lub Arboretum Lubuskie). Zaleca się otoczenie go fachową opieką merytoryczną kadry dendrologów oraz zasilenie nowych inwestycji w nim z funduszy samorządowych czy europejskich. Zalecane tez jest powiązanie go organizacyjne z nowopowstającym Ogrodem Botanicznym w Zielonej Górze. Przykład arboretum w Bolestraszycach pod Przemyślem pokazuje iż tego typu kolekcja roślin wzbogacona np. o ogródki skalne czy stawy z roślinami wodnymi może przyciągnąć ok. 50 tysięcy zwiedzających rocznie. Jednakże w przypadku tego arboretum konieczne są nowe inwestycje oraz nasadzenia nowych gatunków, tak by z czasem stał on się znaczącą atrakcja turystyczną.
Analiza historycznego rozwoju innych arboretów pokazuje iż w celu odtworzenia pierwotnej świetności podupadłego ogrodu tego typu niezbędna jest ścisła współpraca z innymi starszymi arboreta w kraju oraz korzystanie z rad i konsultacji z ich doświadczoną kadrą. Analiza innych arboretów pokazuje iż ich powstanie bazowało na pracy grupy wolontariuszy (młodzieży szkolnej, studentów, praktykantów etc.) a materiał nasadzeniowy pozyskano bezpłatnie z innych ogrodów (w przypadku Arboretum Warmii i Mazur w Kudypach materiał nasadzeniowy pozyskano z OB – PAN w Powsinie, OB w Lublinie, OB we Wrocławiu, Arboretum w Kórniku, OB w Łodzi, Arboretum w Rogowie, Arboretum w Przelewicach, OB U. Warsz. w Warszawie itd.). Analiza tutejszego arboretum pokazuje iż brak jest osób które zaangażowałyby się w jego rozwój, brak tez jest woli władz leśnych czy samorządowych by tego typu placówka działała w tym regionie oraz by miała ona wystarczające fundusze na rozwój. Nie zatrudniono nawet kierownika arboretum, wobec czego nie ma osób które pokierują jego rozwojem. Brakuje planu oraz koncepcji rozwoju tego arboretum.
Po doprowadzeniu arboretum do stanu w którym jest ono atrakcyjne turystycznie zaleca się zwiększenie nakładów na marketing tego nieistniejącego w świadomości mieszkańców regionu ogrodu. Możliwe jest stworzenie tutaj wzorem innych arboretów centrum edukacyjnego dla dzieci i młodzieży, oraz wzorem innych ogrodów poszerzenie oferty o jazdę konną czy kucyki i inne atrakcje dla dzieci. Obecnie teren ten podobno nie posiada nawet podstawowej infrastruktury w rodzaju utwardzonego terenu do parkowania, tablic informacyjnych, sanitariatów, śmietniczków etc.

Fot. Logo jednego z polskich arboretów.
Mini-Arboretum na ul. Łużyckiej
Również nieistniejący w świadomości ogółu jest fakt działalności mini-arboretum przy ul. Łużyckiej, przy samej granicy obszaru miasta. Na terenie siedziby Nadleśnictwa w przysiółku Rybno w 2001 roku założono mini arboretum im. Jana Skrzetuskiego. Również tutaj brakuje nowych nasadzeń, oraz szerszej koncepcji utworzenia tutaj arboretum z prawdziwego zdarzenia, które powstać by mogło w perspektywie kilku dekad od chwili nasadzeń. Praktyka innych ogrodów pokazuje że w takim celu nie są konieczne wielkie fundusze, a gro pracy miało charakter wolontariatu. Możliwe i zalecane jest powiązanie obu ogrodów dendrologicznych w jedną jednostkę organizacyjną oraz zagospodarowanie turystyczne pobliskiego stawu w ramach tego projektu.
Ogród Zoologiczny
Możliwe jest przekształcenie prowadzonego przez powiązaną z Lasami Państwowymi osobę prywatną "Ośrodka Sanatoryjnego dla Zwierząt Dziko Żyjących Prawnie Chronionych" w Starym Kisielinie w rodzaj zoo. Obecnie ośrodek ten oddaje część zwierząt dla innych ogrodów zoologicznych, po proponowanych zmianach zostałby przekształcony w „zalążek” przyszłego zoo i sam hodowałby zwierzęta. Inną opcją jest powstanie zoo bliżej centrum miasta.
Ośrodki sportów zimowych
Stoki dla saneczkarzy
Istnieje wiele miejsc które ongiś, nawet przed II wojną, były torami saneczkowymi, ale po przejęciu zarządu tych terenów przez miasto zostały z czasem zdewastowane. Tak jest przy ul. Tatrzańskiej (dwa lub trzy dawne tory) oraz na górkach za ul. Akademicką (dwa tory). Od lat nikt ich nie konserwuje, nie naprawia, nie oczyszcza, wobec czego nie można z nich korzystać. Dodatkowo istnieje możliwość zrobienia szeregu nowych torów pod liniami wysokiego napięcia wokół miasta, w miejscach gdzie lasy są wycięte i odsłonięte są strome zbocza. Tam również jest to niemożliwe z racji niskiej roślinności je porastającej.
Stoki narciarskie i snowboardowe
Możliwości terenowe Zielonej Góry w dziedzinie tras narciarskich są znacznie lepsze niż przedwojenny mini-stok o wysokości rzekomo 30 metrów i długości 175 metrów. Dla przykładu, wyobraźmy sobie stok od Wieży Braniborskiej do Hotelu Polan- jest to 3- kilometrowy odcinek bezustannego spadku.
Od lat w mieście brakuje osób zainteresowanych rozwojem sportów zimowych. Z wyciągu na Górce Tatrzańskiej korzystają nieliczni. Jest on nieatrakcyjny dla snowboardzistów, dziś stanowiących większość użytkowników stoku. Ponadto stok ten przekształcił się w trasę saneczkową, bowiem dwie okoliczne trasy saneczkarskie są tak zaniedbane iż nie można z nich korzystać wobec czego saneczkarze zmuszeni są do korzystania z jedynego zdatnego stoku. Powoduje to szybkie przemieszanie śniegu z ziemią oraz raczej zniechęca do korzystania z często zatłoczonego stoku.
Miasto powinno nająć geodetów którzy przeanalizują rzeźbę terenu wokół miasta oraz wskażą tereny o spadku na odpowiedniej długości.

Pobieżne dane klimatyczne dla Zielonej Góry z przestrzeni ostatnich 50 lat pokazują iż przez 4 miesiące w roku (120 dni) średnia temperatura jest poniżej 5 stopni Celsjusza, czyli poniżej progu roztapiania się śniegu. Nawet jeśli tylko 30 czy 60 dni w roku będzie „dniami śniegu” to miasto powinno przedsięwziąć zdecydowane kroki by wykorzystać ten fakt i stworzyć odpowiedniej jakości stok narciarski który do miasta przyciągałby także turystów spoza samego miasta. Jeśli założymy że w mieście i okolicach jest 40 tysięcy osób skłonnych korzystać z takiego stoku (z miliona osób zamieszkujących to województwo), i dziennie jedynie 400 osób wykupi karnet całodzienny za 30 PLN (cena relatywnie bardzo niska) to dzienny utarg wyniesie 12 tys. PLN, a utarg w sezonie z 60 dniami poniżej 4-5 stopniami Celsjusza (granica roztapiania się śniegu) wyniesie 720 tysięcy PLN.
Tab. Średnie miesięczne temperatury na podstawie danych z 467 miesięcy od 1951 roku do 1989
Rys. Przebieg roczny temperatury powietrza [°C] wg IMGW Poznań

Projekt stoku należy skonfrontować z danymi meteorologicznymi IMGW wskazującymi na znaczne zmiany klimatyczne w obrębie Zielonej Góry. Najpierw na temat stoku winni wypowiedzieć się klimatolodzy, bowiem dane z pomiarów w tutejszej stacji są lekko to ujmując, niepokojące w ostatnich dekadach.
Rys. Dane ze stron IMGW

Rys. Dane ze stron IMGW

Propozycje zmian charakterystyki gatunkowej lasów
Bez wątpienia konieczne jest w perspektywie kilku lat przekształcenie lasów gospodarczych wokół miasta w lasy rekreacyjne na których nie jest prowadzona żadna gospodarka leśna. W tym celu konieczne są zdecydowane działania mające na celu urozmaicenie gatunkowe tych lasów. Lasy wokół Zielonej Góry poza nielicznymi wyjątkami są monokulturą sosny, której udział sięga od 83,1 % w Nadleśnictwie Przytok do 90,8 % w Nadleśnictwie Zielona Góra.
Wycinki lasów
W powszechnym mniemaniu lasy wokół miasta są mało atrakcyjnymi, monokulturowymi lasami gospodarczymi. Niniejszy tekst stara się pokazać nieco inny obraz lasów wokół miasta i analizuje także problem wycinki lasów pod kątem dążeń leśników do ogołacania lasów z najcenniejszych gatunków drzew. Raport bazuje na analizie przypadku szczególnego- wycinek lasów w północno-wschodniej części miasta.
Tło wycinek lasów
Wycinki lasów podmiejskich mają wiele przyczyn. Z jednej strony są to decyzje gospodarcze ich właścicieli: Lasów Państwowych, miasta czy też Uniwersytetu Zielonogórskiego. Na cztery badane wycinki, dwie z nich miały charakter wyrębu lasu w celu pozyskania terenów inwestycyjnych, dwie pozostałe były decyzją Lasów Państwowych. Co ciekawe, we wszystkich przypadkach nie wycinano sztucznie nasadzonych gospodarczych lasów sosnowych, monokulturowych, lecz wytrzebiono lasy cenne i rzadkie. Ofiarą pił padły: dwa lasy świerkowe, oraz dwa znaczne fragmenty przedwojennych założeń parkowych okalających miasto.
Trudno odpowiedzieć na pytanie o przyczyny wyrębu akurat tych cennych drzewostanów, a nie lasów gospodarczych. Są to przyczyny natury prawnej (lasy komunalne nie są z reguły lasami gospodarczymi) oraz ekonomicznej (Lasy Państwowe wycinają świerki z racji na ich wartość na rynku drewna. Wg pobieżnych szacunków jeden świerk to nawet kilkadziesiąt tysięcy PLN).
Tab. 1. Charakterystyka wycinek składających się na niniejsze case study
Analiza przypadku szczególnego
Analizowana jest północno-wschodnia część miasta. Zebrano materiał fotograficzny z wycinek 1-3. Tutejsze lasy porastają byłe tereny pokopalniane oraz źródła potoku Luizy (Gęśnika). Wycinka nr 4 to typowy teren parkowy z dębami, bukami, kasztanami etc.
Obszar wyrębu nr 1
W pierwszym przypadku las był karczowany przez Uniwersytet Zielonogórski. Na wykarczowanym fragmencie parku oraz lasu porastającego teren pokopalniany wykonano kontrowersyjną obetonowaną nieckę bez jakiejkolwiek wartości estetycznej. Wycięto wszystkie drzewa, a naturalny staw o nieregularnej krawędzi zamieniono w owalny w kształcie zbiornik wodny pozbawiony jakiejkolwiek roślinności poza trawą.
Staw przed jego przebudową przez Uniwersytet wyglądał niemal identycznie z sąsiednim:

Fot. Staw „Glinianki” po przebudowie

Fot. Trawnik powstały w miejscu wyciętego parku oraz zasypanego i skanalizowanego potoku

Fot. Kontrowersyjna tama, która pękła wkrótce po jej skonstruowaniu i została złączona w miejscu widocznego zgrubienia konstrukcji, przykład skrajnej nieudolności kadry uniwersyteckiej która dodatkowo uczy innych projektowania.

Fot. Suche drzewo jest jedyną pozostałością gęstego drzewostanu i bujnej roślinności porastającej dawny staw. Uniwersytet bez efektu próbował tu przesadzić kilka wielkich drzew iglastych, jednakże po uschnięciu zostały wycięte. Połowa stawu została zasypana, dziś znajdują się tam m.in. garaże.

Wycinka przy ul. Szwajcarskiej: las świerkowy przy torach kolejowych. Obszar wyrębu nr 2
Fot. W pobliżu wyciętego obszaru znajduje się las bukowy. Czy on również padnie ofiarą wycinki?

Fot. Świerki jeszcze rosnące wokół wyciętego lasu świerkowego.


Wycinka przy ul. Szwajcarskiej- las świerkowy przy moście pod obwodnicą. Obszar wyrębu nr 3
Fot. Panorama na teren wycinki. Samotne świerki w oddali

Fot. Potok przy wyciętym lesie świerkowym już nie biegnie przez las.


Podsumowanie i perspektywy na przyszłość
Zebrany materiał fotograficzny oraz wizja lokalna świadczy o tym iż miasto nie ma żadnej polityki ochrony obszarów przyrodniczo cennych wokół miasta. Terenów tych nie zinwentaryzowano. Brak jest rozróżnienia między lasami gospodarczymi a lasami mieszanymi lub naturalnymi, najbardziej cennymi przyrodniczo. W efekcie ofiarą wycinek padają przede wszystkim lasy najcenniejsze pod względem estetycznym, mateczniki dzikiej zwierzyny, lasy świerkowe porastające bagna, naturalne lasy porastające wyrobiska pokopalniane etc.
Niniejsza analiza przypadku szczególnego pokazuje iż przedmiotem wycinki bez wyjątku padły lasy unikalne w skali regionalnej, natomiast lasy gospodarcze nie były obszarem wycinki. Patrząc w przyszłość, wydaje się iż polityka wycinania lasów wokół miasta w dalszym ciągu prowadzić z powodów prawnych i ekonomicznych będzie do utraty w pierwszej kolejności lasów cennych przyrodniczo, nietknięte pozostaną natomiast lasy gospodarcze.
Nowe centrum Trójmiasta Lubuskiego
(z roku 2007)
Tło
Zielona Góra jest miastem spauperyzowanym po upadku większości zakładów przemysłowych w wyniku transformacji ustrojowej. Na te procesy dodatkowo nałożyła się migracja zarobkowa szacowana przez autora na około połowy do 2/3 młodszych mieszkańców miasta. Zielona Góra jest więc miastem starzejącym się, w lokalnych czasopismach niekiedy zauważa się z przekąsem że jest to miasto starzejącej się populacji, miasto „emerytów i rencistów”. W ostatnim okresie zamknięto wiele klubów, a oferta kulturalna dla dla młodzieży i niższych grup wiekowych kurczy się w zastraszającym tempie.
Miasto jest obecnie jedynym polskim miastem uniwersyteckim bez typowego klubu studenckiego, a życie studenckie praktycznie w nim nie istnieje w porównaniu z innymi, często znacznie mniejszymi ośrodkami. Emigrują całe grupy młodzieży z różnych środowisk, bowiem jedna osoba z danej grupy ściąga do inny miast następnych ze swojej peer group. Proces ten przypomina podobne procesy demograficzne we wschodnich landach RFN które po zjednoczeniu miejscami utraciły 1/3 mieszkańców.
Niepewność danych demograficznych
Ile naprawdę wynosi liczba mieszkańców miasta, trudno dociec z uwagi na deklaratywny charakter tych danych. Osoba zameldowana na pobyt czasowy lub stały w tym mieście może od lat mieszkać za granicą. Mało reprezentatywne dane na samplu mieszkańców jednej z ulic pokazują iż wyjechała ponad połowa osób w wieku 24- 30 lat. Konieczne są dokładniejsze badania tego procesu. Jednakże nie ulega wątpliwości iż miasto na całej długości przegrało w konkurencji z innymi miastami w wyścigu o kapitał ludzki i finansowy. Teoretycznie jednak miasto „na papierze” liczy blisko 120 tys. mieszkańców, a wraz z Nową Solą i Sulechowem tworzy blisko 200-tysięczną aglomerację.
Zielona Góra- miasto rumuńskiej estetyki?
Warto rozpocząć debatę nad estetyką centrum miasta. W opinii autora, obecnie mamy do czynienia z sytuacją w której wizyta zagranicznego inwestora przyzwyczajonego do estetyki miast zachodnioeuropejskich czy wschodnioazjatyckich w centrum naszego miasta z dużym prawdopodobieństwem zniechęci go do inwestowania w mieście którego władze preferują estetykę nieuporządkowaną, typową dla gorszej części krajów III świata.


Rewitalizacja ul. Bohaterów Westerplatte i Dzielnicy Administracyjno-Biurowej w Zielonej Górze
Fot. Główna ulica miasta to chodniki sprzed kilkunastu lat, zdewastowana zieleń miejska, oraz lokale komunalne zamiast potencjalnych biur.

Porażka władz miasta
Władze miasta odniosły druzgoczącą porażkę nawet w sprawach priorytetowych- zapewnienia należytej estetyki wokół siedzib jedynych firm inwestujących w Zielonej Górze oraz posiadających tutaj biurowce. Od lat otoczeniem jedynego zielonogórskiego biurowca z prawdziwego zdarzenia jest pokryta nieudolnym graffiti ruina resztek dawnych schodów. Dodatkowo na wprost wyjścia z biurowca umieszczono śmietniki (widoczne na jednym ze zdjęć).
Za dopuszczenie do takiego wykroczenia odpowiedzialność (nawet zwolnienie dyscyplinarne) powinien ponieść architekt miejski (w Zielonej Górze nawet brak takiego stanowiska), mający prawo nakładania sankcji i wysokich kar na osoby niszczące ład estetyczny miasta. Architekt miejski zwykle zabiera głos w publicznych debatach, choćby w kluczowych sprawach takich jak wycinka lasów okalających miasto etc. Jest to osoba obecna w dyskursie publicznym miasta, i chyba potrzebna także w tym mieście.
Typowy zakres zadań architekta miejskiego
Architekt miejski winien metodą negocjacji osiągać kompromis z inwestorami mający na celu stałą poprawę estetyki miasta. Winien dbać szczególnie o estetykę centrum miasta, a także o odpowiednie planowanie długofalowego rozwoju miasta, posiłkując się w tym celu ekspertyzami specjalistów i obficie korzystając z know-how zewnętrznych specjalistów. To winą braku lub niekompetencji poprzedniego architekta miejskiego jest brak terenów inwestycyjnych, oraz brak jakichkolwiek planów i scenariuszy na tą okoliczność. W poprawnie zarządzanym mieście tego typu sytuacja byłaby nie do pomyślenia, a o całej sytuacji opinia publiczna zostałaby poinformowana odpowiednio wcześnie by znaleźć antidota. To niekompetencja władz doprowadziła do sytuacji w której brak jest terenów pod rozwój miasta. Powinno się wyciągnąć publicznie sankcje wobec tych osób za doprowadzenie miasta do obecnej sytuacji.
Co więcej, poprzednia architekt miejska miała najwyraźniej problemy ze stwierdzeniem rzeczy oczywistych, takich jak przekształcenie się znacznej części blokowisk na terenie miasta w slumsy. Nie mogąc zauważyć tej przemiany, oczywistej dla osób postronnych (związanej z dopuszczeniem do różnorodnej kolorystycznie i materiałowo zabudowy balkonów, czy tez zamienieniem terenów zielonych w wybiegi dla psów etc) nie jest on przecież w stanie temu w jakikolwiek sposób zaradzić.
Analiza otoczenia istniejącego biznesu
Otoczenie zielonogórskiego biznesu to slumsy z odpadającą farbą, od lat tolerowane przez władze miasta. Dodatkowo nawet nie zadbano o estetyczny chodnik wobec tego jedynego biurowca, są tam zużyte moralnie płytki sprzed bodaj dwóch dekad. Brak jest jakiejkolwiek zadbanej zieleni miejskiej czy skweru, zamiast niego jest zaniedbana zatoka dla taksówek. W ogóle w całym centrum miasta ze świeca szukać zadbanego, równo przystrzyżonego trawnika. Systemy nawadniające, znajdujące zastosowanie na prywatnych posesjach zielonogórzan, najwyraźniej nie są znane osobom odpowiadającym za estetykę miasta, co sugeruje tylko iż najwyższa pora wymienić kadry za tą sytuację odpowiedzialne na lepiej wykształcone i zorientowane w obecnych trendach, choćby nawet nie posiadających żadnego doświadczenia świeżych absolwentów uczelni.

Co więcej, analiza kwartału ograniczonego ulicami Chopina i Westerplatte pokazuje iż całe połacie centrum miasta są w ogóle pozbawione jakiejkolwiek szerszej zieleni miejskiej, nawet w formie pojedynczych drzew czy klombów. Centrum miasta w porównaniu z innymi centrami miast tej części kraju jest oparte na estetyce z czasów komunizmu, już zużytej moralnie (po definicję tego terminu odsyłamy do słowników) i jako kompletnie démodé robi dość szokujące, jeśli nie odpychające wrażenie. Sąsiadujace biurowce pomalowano np. na zielono czy w żółto-niebieskie pasy. Tego typu przypadki przy głównej ulicy miasta odstraszają inwestorów, który nie zainwestują w mieście nie potrafiącym zapewnić najbardziej podstawowej estetyki wokół inwestycji wartych miliony PLN. Jeden rzut oka na efekt działalności władz miejskich odpowiedzialnych za wygląd miasta zrazi każdego inwestora.

Fot. Śmietniki zamiast reprezentacyjnego wejścia do biurowca- oto jak Zielona Góra dba o inwestorów
Wzorem innych miast proponuje się dla centrum miasta ograniczenie stosowania tablic reklamowych na elewacjach zabudowy do małogabarytowych, możliwych do umieszczania wyłącznie na poziomach parterów obok szyldu firmy lub lokalu, o tradycyjnej formie, materiale i liternictwie. Można to osiągnąć odpowiednimi zapisami nakładającymi konieczność uzyskania zgody na tablice innego typu niż standardowe oraz sukcesywną kontrolą przestrzegania tego typu zapisów.
Otoczenie biurowca Nafty i Gazu jest i tak relatywnie bardziej estetyczne w porównaniu z resztą tego obszaru biurowców- slamsów pomiędzy ul. Chopina a ul. Westerplatte. Konieczna jest rewitalizacja dzielnicy biurowców pomiędzy ul. Chopina a ul. Westerplatte. Zamiast zdewastowanych chodników, krzywych latarń i obskurnych parkingów konieczna jest tutaj elegancja typowa dla otoczenia dzielnic biznesu. DH Hermes winien zostać bezapleacyjnie wyburzony. Miasto winno przeprowadzić negocjacje z właścicielami biurowców celem poprawy ich często tandetnej, bazarowej estetyki. Należy wyjaśnić kto zezwolił na ich obecną „kolorystykę”. Zielona Góra powinna mieć tutaj swoje nowe „downtown”, nowoczesną i elegancką dzielnicę biznesową, która przestanie odstraszać biznes.
Brak nowoczesnych chodników
Obecnie Zielona Góra poza schodami koło budynku sądu przy ul. Jedności nawet nie ma żadnego fragmentu spełniającego obecne standardy budowy chodników! Nawet w tej, wydawałoby się prozaicznej dziedzinie trotuarów władze miejskie nie radzą sobie, a obecna infrastruktura jest zużyta zarówno moralnie jak i fizycznie. Wystarczy wycieczka do miast okolicznych (Poznania, Frankfurtu, Wrocławia) by dostrzec nowoczesne, zwykle granitowe chodniki w centrum miasta. Centrum Zielonej Góry z przestarzałymi, mającymi nierzadko ponad dekadę chodnikami nadaje się do wymiany całej powierzchni jego chodników, tysięcy metrów bieżących powierzchni. Są to miliony złotych. Brak konsekwentnej polityki odnawiania chodników doprowadził do sytuacji w której ich stan mocno razi, a sytuacja miasta, które chwile swej świetności gospodarczej przeżywało za wczesnego Balcerowicza, robi się zrozumiała na pierwszy rzut oka dla każdego inwestora.
Przyczyny niepowodzeń to rynek nieruchomości
Zielona Góra wydaje się miastem zatrzymanych procesów przekształceń własnościowych. Jest bardzo wątpliwe, aby na prywatnym rynku nieruchomości funkcjonowały takie obiekty jak DH Hermes o zniszczonej nieestetycznej, pełnej przypadkowych reklam fasadzie. Prywatny inwestor wyremontowałby taki budynek by móc przyciągnąć klientów i najemców płacących wyższe czynsze.
Podobnie ma się sprawa z Centrum Biznesu- to również jest budynek niedokończonych przekształceń własnościowych. Komunalna forma własności spowodowała rabunkową gospodarkę ta nieruchomością i zainwestowanie środków odtworzeniowych w inną działalność. Budynek został doprowadzony do stanu w którym razi estetyką i wymaga pilnego remontu. Inaczej będzie raził przechodniów, i z czasem może zacząć przynosić deficyty. Będzie sprzedany wówczas za ułamek jego wartości.
Konieczne jest przywrócenie funkcji miastotwórczych. Sugeruje się by stworzyć w tym obrębie centralny plac miasta wraz np. z publicznym zegarem ulicznym mogącym być charakterystycznym miejscem spotkań (miasto nie ma ani jednego takiego urządzenia). Plac taki mógłby powstać zamiast parkingu przed Centrum Biznesu. Zegar elektroniczny mógłby także znaleźć się na fasadzie jednego z budynków na tej ulicy.
Propozycje poprawy sytuacji
Zaleca się wyprzedaż możliwie dużej liczby nieruchomości komunalnych przy głównych ciągach handlowych miasta. Nawet jeśli czasowo „zepsuje” to rynek nieruchomości (co jest tez w dużej mierze przyczyną dla której to developerzy mocno lobują w takich procesach decyzyjnych) to długofalowo spowoduje rozkwit gospodarczy i napływ inwestycji do nieruchomości które zmieniły stan prawny. Gdy były one w posiadaniu komunalnym, uniemożliwiało to inwestycje, bowiem przedsiębiorca inwestowałby w nieswój majątek. Własność prywatna umożliwi np. przebudowę wielu lokali na restauracje czy kawiarnie.
Zaniechanie „prywatyzacji” lokali w centrum miasta spowoduje pogłębienie się upadku centrum, a deptak przestanie być atrakcyjnym miejscem na robienie zakupów czy spędzenie wieczoru. Może stać się pustą, wymarła dzielnicą z historycznymi budowlami. Tak się stało m.in. w Cottbus. Taki jest też najprawdopodobniejszy scenariusz dla starówki w Zielonej Górze w przypadku utrzymania status quo.